Rozdział V
-Twój ojciec co ? - spojrzał na mnie niepewnie.
-Mój ojciec zginął dwa lata temu. - rozpłakałam się, za każdym razem reagowałam na te słowa tak samo: smutek, płacz, łzy.
Piotrek wstał, podszedł do mnie, obrócił moje ciało w swoją stronę i mocno mnie przytulił. Czułam się tak spokojnie i bezpiecznie w jego ramionach.
-Przepraszam, nie powinienem był pytać i ciągnąć cię za język. - szepnął do mojego ucha i musnął delikatnie mój policzek.
Ja tylko się uśmiechnęłam, spojrzałam mu głęboko w oczy i delikatnie musnęłam jego usta. Ten otarł moje łzy z policzków i mocno mnie przytulił.
-Nie płacz, zdecydowanie bardziej wolę spoglądać na twoją uśmiechniętą twarz. Masz tak piękny uśmiech, niech nie znika on z twojej twarzy, dobrze? - spojrzał na mnie uśmiechając się, a ja wtuliłam się w jego ramiona.
-Dobrze. - szepnęłam z uśmiechem na twarzy.
Czas mijał nieubłaganie, sekunda za sekundą, minuta za minutą, godzina za godziną. Pit spojrzał na zegarek. Była godzina 22. Tak szybko minął ten dzień ? Za szybko.
-Muszę się już zbierać. - oznajmił Piotrek, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. - Jutro mamy dzień wolny, więc po moim treningu zapraszam cię na spacer. - dodał po chwili, spoglądając w moje tęczówki. Odgarnął z twarzy moje włosy i przytulił mnie.
-Dobrze, tylko gdzie się spotkamy ? - odparłam bez chwili zastanowienia spoglądając na niego pytająco. Lubiłam z nim spędzać czas, wtedy wszystko było tak inaczej, tak dobrze, wiedziałam, że przy nim mogę się otworzyć i być szczera.
-Przyjadę po ciebie. - uśmiechnął się i musnął delikatnie mój policzek. Odprowadziłam go do drzwi, przytuliłam na pożegnanie, a gdy wychodził oddałam jego kurtkę. Zamknęłam z nim drzwi.
Perspektywa Piotrka.
Wychodząc z bloku Anki uśmiech nie schodził mi z twarzy. Otworzyłem samochód, wsiadłem, a kurtkę rzuciłem na tylne siedzenie. Włożyłam kluczyki do stacyjki, przekręciłem je i odjechałem. Po piętnastu minutach byłem już w domu. Dopiero teraz zauważyłem, że mieszkam tak blisko Anki. Zamknąłem samochód i wszedłem do środka. Odwiesiłem klucze. Kroki skierowałem w kierunku kuchni, gdzie zrobiłem na szybko jakieś kanapki. Wszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Owinąłem swoje ciało ręcznikiem i z łazienki poszedłem zjeść kanapki.
-Po co ja ją wypytywałem o ojca, no po co do cholery ?! - powiedziałem sam do siebie ze złością w głosie. Talerzyk po kanapkach włożyłem do zmywarki i skierowałem się w stronę sypialni. Z garderoby wyjąłem jakąś "bieliznę" i założyłem ją. Położyłem się na łóżku i chcąc zasnąć wpatrywałem się w sufit wspominając dzisiejszy dzień, cudowny dzień.
W tym samym czasie u Anki.
Weszłam do swojego pokoju, ubrałam piżamę i poszłam do kuchni. Gdy zauważyłam, że siedzi tam Aśka cofnęłam się chcąc wrócić do pokoju.
-To był ten przystojniak, z którym widziałam Cię wtedy na ławce ? - zadała pytanie, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Weszłam do kuchni, wzięłam jabłko i gryząc je usiadłam przy stole.
-Tak, wtedy widziałaś mnie z Piotrkiem. - spoważniałam.
-Niezły przystojniak. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. - On coś do Ciebie, tak ? - wiedziałam, że o to zapyta, doskonale mnie znała, czasem miałam wrażenie, że za dobrze.
-Tak. - westchnęłam spuszczając wzrok w dół.
-To dlaczego się nie cieszysz, nie widzę w tobie radości jaka powinna od ciebie tryskać. - spojrzała na mnie, a na jej twarzy było widać wymalowane zdziwienie i niezrozumienie.
-Mam się brać za niego i lecieć na dwa fronty, tak ?! - krzyknęłam spoglądając na nią. - Przecież jestem z Mateuszem, nie zapominaj. - westchnęłam.
-No i co z tego ? On jest tam, a ty tutaj. - uśmiechnęła się. - Piotrka będziesz miała tutaj, a Mateusza tam, jak będziesz do niego jeździła, genialny pomysł, nie ? - uśmiech nie schodził z jej twarzy, a do tego klasnęła w dłonie po wypowiedzeniu swojego pomysłu.
-Jesteś chora ! - krzyknęłam. - Piotrek zasługuje na szczerość tak jak i Mateusz. - dodałam rzucając jabłko na stół i wstałam, po czym skierowałam się w stronę pokoju.
Wchodząc trzasnęłam drzwiami i położyłam się na łóżku. Czułam tylko jak do moich oczu napływają łzy, które zaczynały spływać po moich policzkach.
-Muszę powiedzieć Piotrkowi prawdę, innej możliwości nie widzę. Mateusz też musi się wszystkiego dowiedzieć. - powiedziałam do siebie. - Coś muszę zakończyć, ale co ? - westchnęłam i ułożyłam się do snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz