Rozdział VII
Spojrzałam na Mateusza, a po chwili na zdziwionego Piotrka. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam tak zdezorientowana, że wzięłam z wieszaka kurtkę i wybiegłam z mieszkania. Łzy spływały po moim policzku, a ja nie zwracając na to uwagi biegłam w stronę parku. Za sobą słyszałam tylko krzyki: "Aniu, poczekaj!". Sama już nie wiedziałam kto mnie woła. Do głowy wpadł mi pomysł, aby pójść w miejsce, które pokazał mi Piotrek. Biegłam w tamtą stronę nie zwarzając na pogodę, mimo iż było bardzo zimno. Po dotarciu na miejsce uklękłam na ziemi i rozpłakałam się.
-Dlaczego?! Dlaczego akurat mnie coś takiego spotyka?! - krzyczałam zła na siebie bijąc rękami w ziemię i patrząc w niebo. Nie byłam zła ani na Piotrka, ani na Mateusza. Wściekałam się sama na siebie za to, że dopuściłam do takiej sytuacji.
W tym samym czasie, mieszkanie Anki.
-Kim ty do cholery jesteś ? - chłopak zadał mi pytanie, ale tylko spojrzałem na niego i odwróciłem się.
-Jeżeli mnie nie znasz to nie mój interes, żegnam ! - powiedziałem schodząc powili po schodkach.
-Rozumiem, czyli Anka powiedziała ci, że jestem jej chłopakiem ? - stanąłem na schodach, odwróciłem się i zobaczyłem na jego twarzy uśmiech, uśmiech zadowolenia.
-Że kim ty niby jesteś ? - wróciłem pod drzwi. Spojrzałem na niego z góry. - Kim ty do cholery jesteś ?! - złapałem go za koszulkę i delikatnie potrząsłem nim.
Chłopak się chyba trochę przestraszył, bo nie wiedział co się dzieje, dlaczego tak się zachowuję.
-Piotrek, Mateusz ! Co się tutaj dzieje ?! Puść go ! - usłyszałem przerażony głos Aśki, więc puściłem go. Mateusz, więc tak się nazywał. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych z bloku.
-Dobrze słyszałeś, Anka jest moją dziewczyną, chłoptasiu ! - dotarło do mnie echo jego słów, zacisnąłem pięść i wyszedłem z bloku. Wsiadłem do swojego BMW, przekręciłem kluczyk w stacyjce i odjechałem z piskiem opon.
-Muszę ją znaleźć. - powiedziałem do siebie i zacząłem kręcić się po okolicy. Minęło trochę czasu, ale nigdzie jej nie mogłem znaleźć. Do głowy wpadł mi pomysł.
-To jest chyba ostatnie miejsce, gdzie może być. Ostatnia nadzieja. - powiedziałem zawracając samochodem.
Park; Anka.
Siedziałam bez ruchu w jednym miejscu. Łzy wypływały z moich oczu i spływały po policzkach. Miałam okropny mętlik w głowie.
-Co ja mam teraz zrobić ?! - pytałam się sama siebie. Dosłownie pustka w głowie, brak pomysłu na całą sytuację.
-Aniu, jesteś tutaj ?! - usłyszałam czyjś głos. - Aniu ! - po ponownym wypowiedzeniu mojego imienia miałam pewność, że jest to Piotrek. Chciałam się podnieść, ale nie dałam rady. Klęczałam na trawie płacząc, aż ktoś do mnie podbiegł.
-Ania, tutaj jesteś ! - był to głos Piotrka, teraz byłam tego pewna na 100%. Chłopak zdjął swoją kurtkę i okrył nią moje ramiona, po czym mnie mocno przytulił do siebie.
-Piotrek, zostaw mnie ! Odejdź ! - krzyknęłam, próbując wyrwać się z jego objęć. Na nic się to zdało, ponieważ trzymał mnie bardzo mocno.
-Wstań, idziemy. - spojrzał mi w oczy. Był zmartwiony, bardzo zmartwiony. Otarł łzy z moich policzków. - Chodź Aniu, proszę cię. - nie potrafiłam mu odmówić. Próbowałam wstać jednak nie dałam rady. Nowakowski wstał, wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam się w jego ramiona, bezpieczne ramiona. Otworzył samochód i posadził mnie na przednim siedzeniu całując w czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie. Odpalił samochód i ruszyliśmy.
Dwadzieścia minut później.
Dojechaliśmy. Nie wiedziałam gdzie, pierwszy raz byłam w tej okolicy. Piękne jednorodzinne domki, piękne osiedle, wszystko w tej okolicy było piękne.
-Piotrek, ale gdzie ty mnie przywiozłeś? Gdzie ja jestem ? - spojrzałam na chłopaka niepewnie, a ten bez odpowiedzi wjechał na posesję, pod dość piękny domek.
-Nie bój się. - uśmiechnął się w moim kierunku, wyszedł i otworzył drzwi od mojej strony. Wziął mnie na ręce, podszedł do drzwi wejściowych otwierając je, po czym wniósł mnie do środka.
-Mieszkasz tutaj ? - rozejrzałam się dookoła, po czym spojrzałam w jego oczy.
-Tak, tutaj mieszkam. - odpowiedział niepewnie spoglądając w moje tęczówki.
Skierował się w stronę schodów, wniósł mnie na górę i otworzył drzwi do jednego z pokoi, po czym wszedł do niego i ułożył mnie na łóżku okrywając kołdrą. Posłałam w jego kierunku uśmiech, usiadł obok mnie i spoglądał na mnie odgarniając włosy z mojej twarzy.
-Dobranoc, śpij dobrze. - usłyszałam jego słowa, po czym ułożyłam się wygodnie, przymknęłam oczy i zasnęłam.
_______________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. ;>
Podoba! *_*
OdpowiedzUsuńJaki opiekuńczy i kochany Piotruś. ♥
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ;
Dziękuję bardzo. ;)
OdpowiedzUsuńA następny rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro. ;)