Rozdział 27
Obudziłam się o godzinie 9. Nie miałam nawet ochoty
podnosić się z łóżka. Co z tego, że był drugi dzień świąt? Na mnie to nie
robiło wrażenia. Miałam dość po wczorajszym wyjeździe do rodziny Piotrka. Ta
cała sytuacja mnie przerastała. Jego rodzice mnie nie akceptowali, mieli o mnie
złe zdanie, wierzyli osobie, która zdradziła ich syna, gdy wyjechał wraz z
reprezentacją na Puchar Świata. Nie mogłam zrozumieć ich postępowania,
zachowywali się dziwnie. Drzwi do pokoju, w którym przespałam noc otworzyły
się. Zamknęłam oczy nie chcąc rozmawiać z Piotrkiem. A on chyba stwierdził, że
śpię, bo nawet nie wszedł do pokoju. Miałam mętlik w głowie, musiałam sobie
wszystko przemyśleć. Z łóżka podniosłam się około 10.30. Półtorej godzinne
rozmyślanie chyba wystarczyło. Musiałam porozmawiać z Piotrkiem o tej całej
sytuacji. Wyszłam z pokoju i weszłam do sypialni siatkarza. Z garderoby wyjęłam
ubrania i przebrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy. Zeszłam
na dół i usiadłam na kanapie w salonie.
-Cześć kochanie. – usłyszałam głos siatkarza.
-Cześć. – odparłam niechętnie.
Piotrek podszedł bliżej, usiadł obok mnie i chciał
mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę. Sięgnęłam po pilota od telewizora i
włączyłam „pudło”, aby nie było niezręcznej ciszy.
-Coś się stało ? – spojrzał na mnie z troską w
oczach.
-Jeszcze się pytasz ? – parsknęłam.
-Dlaczego się tak zachowujesz ? – spojrzał na
mnie.
-Zachowuję się normalnie. Jestem umówiona z Aśką,
nie wiem kiedy wrócę. – podniosłam się.
Weszłam do przedpokoju, nałożyłam płaszcz i buty.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Z posiadłości Piotrka weszłam na wąską uliczkę.
Rozglądałam się dookoła. Gdziekolwiek by się nie skierował mój wzrok tam były
pary, kochające się pary. Widząc takie osoby wracały te chwile, które spędziłam
z Piotrkiem. Cudowne chwile. Zaczął prószyć śnieg. Usiadłam na ławce w
oczekiwaniu na przyjaciółkę. Już z oddali ją rozpoznałam, ale nie była sama.
Widząc, jak razem z nią szedł Grzesiek, podniosłam się i chciałam odejść, żeby
nie rozmawiać z nimi. Jednak na nic mi się to zdało, bo Aśka mnie rozpoznała i
szybkim krokiem podeszła do mnie.
-Cześć. – uśmiechnęła się przytulając mnie.
-Cześć. – odparłam sztucznie się uśmiechając.
-Siema Nowakowska. – wyszczerzył się Kosok.
-Nie jestem żadna Nowakowska, do cholery. –
odparłam szorstko.
-Dobrze, już dobrze. – Grzesiek posłał w moim
kierunku uśmiech.
-Jak tam wyprawa do rodziców Piotrka ? – Aśka spojrzała
na mnie uśmiechając się.
-Eh.. – westchnęłam. – Gorzej chyba być nie mogło.
– dodałam siadając na ławce.
Dłonie schowałam do kieszeni płaszcza i nerwowo
rozglądałam się po okolicy. Nie działo się nic takiego co mogłoby zwrócić uwagę
siatkarza i Aśka. Chcąc nie chcąc byłam świadoma, że za chwilę padnie setka
pytań, których chciałam uniknąć.
-Jak to gorzej być nie może ? – przyjaciółka usiadła
obok mnie.
-Po prostu.. Była tam Olka. – zaczęłam krzywiąc się
delikatnie.
-No i co w związku z tym ? – Grzesiek spojrzał na
mnie.
-No i to, że nagadała jego rodzicom, że jestem tą
najgorszą, że poleciałam na pieniądze Piotrka, że przeze mnie wylądował w
szpitalu.. Po prostu powiedziała im, że wszystko co złe spotyka ich syna to
moja wina. – czując, że do moich oczu napływają łzy spojrzałam w ziemię.
-Jak ona tak mogła ? – Grzesiek wyraźnie się
zdenerwował. – To już nie pamiętają tego, że to ona go zdradziła, że to ona
zniszczyła ich związek ? – dodał unosząc głos.
-Widocznie nie.. – odparłam cicho.
Nie chciałam o tym rozmawiać, nie teraz. Było za
wcześnie na rozmowę o tym. Aśka mnie przytuliła i kiwnęła tylko głową w stronę
Grześka, żeby nie drążył tematu. Ten usiadł z drugiej strony. Po policzkach
spłynęły mi łzy, ale szybkim ruchem je otarłam, aby przyjaciele nie widzieli,
że płaczę.
-Musisz z nim porozmawiać.. – po chwili ciszy
usłyszałam głos przyjaciółki.
-Wiem. – westchnęłam.
-A wiesz co zrobisz ? – spojrzała na mnie.
-Nie, nie mam zielonego pojęcia. – sztucznie się
uśmiechnęłam. – Chyba będę musiała to zakończyć, nie chcę stać na drodze jego
stosunków z rodzicami, nie chcę, żeby z czegoś rezygnował przeze mnie. – po policzkach
spłynęły mi łzy.
-Dziewczyny, przecież on Cie kocha jak nikogo
innego ! – krzyknął siatkarz siedzący obok mnie.
-Aniu, on ma rację. Piotrek Cię kocha, a Ty jego.
Nie możesz tego zmarnować. – spojrzała na mnie ocierając łzy z moich policzków.
-Nie mogę doprowadzić do tego, aby stracił kontakt
z rodzicami. – westchnęłam.
-Więc wolisz zrezygnować ze swojego szczęścia ? –
zapytał Grzesiek.
-Chcę, aby on znalazł sobie kogoś, kogo
zaakceptują jego rodzice. – powiedziałam cicho.
-Ale kobieto, zrozum, że oni nie zaakceptują
nikogo oprócz tej puszczalskiej zdziry. – Grzesiek mówiąc to zacisnął pięści.
-Może akurat zaakceptują kogoś innego ? –
spojrzałam na niego .
-Już trochę ich znam i wiem coś o nich. Dla nich
Olusia jest najważniejsza, bo to córka ich przyjaciół, dlatego traktują ja jak
królewnę. – skrzywił się.
-Więc może niech wróci do niej ? – spojrzałam w
ziemię.
-Dla Piotrka, teraz Ty jesteś najważniejsza. –
wtrąciła się Aśka. – Pamiętasz Wigilię ? Ten jego wzrok, którym patrzył na
Ciebie ? – spojrzała na mnie.
-To było i minęło.. – westchnęłam.
-Nie było tylko trwa dalej. Nie pozwól, aby coś
zniszczyło wasze szczęście, szczególnie nie pozwól wtrącić się Olce, po później
będzie jeszcze gorzej. – siatkarz delikatnie się uśmiechnął.
-Muszę iść. – podniosłam się z ławki.
-Odprowadzić Cię ? – Aśka spojrzała na mnie.
-Nie, dziękuję. Trafię sama. – sztucznie się uśmiechnęłam.
Pożegnałam się z przyjaciółmi. Oni poszli w swoją
stronę, a ja w swoją. Jednak nie miałam zamiaru wracać jeszcze do domu Piotrka.
Chodziłam bez przyczyny alejkami parkowymi. Wolałam do wieczora siedzieć w
parku niż wrócić do Piotrka i zacząć rozmowę. Nieuniknioną rozmowę. Wiedziałam,
że nie ominie mnie to, ale co mogłam zrobić ? Dzieci biegały po parku, rzucały
się śnieżkami, lepiły bałwany. I pomyśleć, że chciałam założyć z Nowakowskim
rodzinę, szczęśliwą rodzinę. A to wszystko zniszczył jeden pechowy wieczór w
domu jego rodziców. Nawet nie wieczór, tylko godzina, niecała godzina. Mój
telefon bez przerwy się odzywał. Piotrek chyba się martwił, ale za każdym razem
odrzucałam połączenie.
-Muszę wziąć się w garść i pogadać z nim. –
powiedziałam do siebie.
Ruszyłam w kierunku domu siatkarza. Na miejsce
dotarłam wieczorem. Weszłam do domu, a na zegarku wybijała godzina 18.
Rozebrałam się i weszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklani soku i usiadłam
przy stole. Nagle do kuchni wszedł Nowakowski.
-Martwiłem się o Ciebie, dlaczego nie odbierałaś ?
– kucnął przede mną.
-Przepraszam. – wydusiłam z siebie. – Musimy chyba
porozmawiać, nie sądzisz ? – dodałam odkładając szklankę na stolik.
-Ale o czym Ty chcesz rozmawiać ? – spojrzał na
mnie z niepewnością w oczach.
-O wczorajszym dniu, wieczorze.. o Twoich
rodzicach.. – powiedziałam łamiącym się głosem.
-Nie interesują mnie oni. – ułożył dłoń na moim policzku.
-Ale nie chcę stać na drodze Twoich stosunków z
rodzicami. – po policzkach spłynęły mi pojedyncze łzy.
-Jesteś kobietą, z którą chcę spędzić resztę życia
czy im się to podoba, czy nie. Jeżeli nie zaakceptują tego to trudno. Ja
decyzje podjąłem i jej nie zmienię. – delikatnie się uśmiechnął.
-Podjąłeś decyzję ? – spojrzałam mu w oczy.
-Tak.. Podjąłem decyzję.. – powtórzył swoje
ostatnie stwierdzenie.
_____________________________________
Dobra, coś tutaj jest. ;)
Mam nadzieję, że się podoba. ;>
podoba, podoba, ale chcę wiedzieć jaką decyzje podjął ^^
OdpowiedzUsuńWkrótce się dowiesz. ;D
Usuńja chcę się dowiedzieć jak najszybciej ! najlepiej dzisiaj :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj na pewno nie. ;D.
UsuńPrawdopodobnie jutro. ;)
Piotrek to taki fajny facet! *____*
OdpowiedzUsuńTakiego ze świecą szukać. ;-)
Pozdrawiam :***
W dzisiejszych czasach to takiego niestety się nie znajdzie. ;<
UsuńRównież pozdrawiam ! ;***