poniedziałek, 26 listopada 2012

37.





Rozdział 36



Spojrzałam siatkarzowi w oczy i ułożyłam dłoń na jego policzku delikatnie go gładząc. Uśmiechnęłam się.
-Idę do łazienki. – poklepałam otwartą dłonią po jego policzku.
Zaśmiałam się, odwróciłam i ruszyłam z pidżamą ręce do łazienki. Weszłam do środka i przekręciłam kluczyk w drzwiach. No co, żeby Nowakowskiemu nie wpadło nic głupiego do głowy. Sprawdziłam jeszcze czy drzwi dobrze zamknęłam. Do wanny nasypałam zapachowe kryształki, które znalazłam w półce. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą, która powoli napływała do wanny. Zmyłam makijaż, spięłam włosy w luźnego koka, zakręciłam wodę i zdjęłam ubranie, po czym weszłam do wanny i wygodnie się w niej ułożyłam. Przymknęłam powieki. Z moich rozmyśleń wyrwało mnie walenie do drzwi.
-Ania ! Telefon Ci dzwoni. – usłyszałam głos Piotrka.
-Niech sobie dzwoni. – krzyknęłam. – Już wychodzę.
Szybko się umyłam, o ile można było to nazwać myciem, ale co tam. Wyszłam wypuszczając wodę, otarłam swoje mokre ciało i owinęłam je ręcznikiem. Przekręciłam kluczyk w drzwiach, otworzyłam je i wyszłam zostawiając je delikatnie uchylone.
-Kto dzwonił ? – podeszłam do Piotrka.
-Nie wiem, nie odebrałem. – wzruszył ramionami. – Na wyświetlaczu pokazało się „Monika”.
Podniosłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Wyświetliłam nieodebrane połączenie , a Piotrek w tym czasie poszedł do łazienki. Zdziwiłam się, bo to właśnie mama do mnie zadzwoniła. Wybrałam jej numer, aby oddzwonić, ale nie udało mi się, bo właśnie ona ponownie próbowała się do mnie dodzwonić. Odebrałam.
-Halo ? – powiedziałam do słuchawki.
Mama zapytała się, gdzie jestem, bo stoi pod mieszkaniem Aśki i chce się ze mną spotkać.
-Mamo, jest godzina 3.55. – powiedziałam spoglądając na zegarek wiszący na ścianie.
Usłyszałam monolog, jak to było w zwyczaju, że nie powinnam się nigdzie włóczyć, bo przyjechałam do Rzeszowa na studia i takie tam bla, bla, bla.
-Z Katowic wrócę jutro, pasuje Ci ? – dodałam podając przy okazji adres Nowakowskiego.
Ponownie musiałam powiedzieć swoje, a ja tylko wsłuchiwałam się w jej słowa. W tej chwili Piotrek wyszedł z łazienki i spojrzał na mnie uśmiechając się. Nie mogłam oderwać wzroku od jego ciała, za czym szło to, że nie mogłam się skupić na rozmowie z mamą. No co ? Gdyby przed wasz nos wyszedł w samych bokserkach to też nie potrafilibyście się skupić na słuchaniu kazania swoich rodziców, a w szczególności mamy.
-Do zobaczenia. – dodałam po chwili i rozłączyłam się wciskając czerwoną słuchawkę.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną. Westchnęłam sama do siebie i podniosłam się z łóżka.
-Za chwilę wracam. – szepnęłam do siatkarza.
Weszłam do łazienki i ubrałam pidżamę, którą wcześniej tam zostawiłam. Odłożyłam ręcznik i opuściłam łazienkę. Piotrek już leżał na łóżku okryty kołdrą, więc nic innego mi nie pozostało. Położyłam się i wygodnie ułożyłam obok siatkarza. Ten mnie objął ramieniem, a ja głowę ułożyłam na jego torsie, po którym delikatnie jeździłam palcami prawej dłoni.
-Moja mama nas odwiedzi jutro.. – szepnęłam niepewnie.
-Twoja mama ? – siatkarz wyraźnie się zdziwił co można było poznać po jego głosie.
-Tak, to właśnie ona dzwoniła. – dodałam.
-Ale po co? Przecież nic złego Ci się nie dzieje. – Piter pocałował mnie w głowę.
-No tak, ale chce się ze mną zobaczyć. Nie wiem kiedy będzie następna taka okazja. – szepnęłam.
Nowakowski już się nie odezwał, tylko mocniej mnie przytulił. Już po chwili zamknęłam oczy i zasnęła.

***

 Obudziliśmy się około godziny 10. Piotrkowi jak zawsze nie chciało się podnosić tych jego szanownych czterech liter, więc musiałam to zrobić pierwsza. Ale nie byłby sobą, gdyby nie upierał się przy tym, żebyśmy jeszcze poleżeli.
-Piotrek, pamiętaj, że dzisiaj na obiad przychodzi moja mama. – spojrzałam na niego. – Musimy się zbierać, trzeba jeszcze coś ugotować.
-No dobrze, niech Ci będzie. – niechętnie się podniósł i przetarł oczy.
Uśmiechnęłam się i wstałam, po czym delikatnie musnęłam policzek Nowakowskiego. Zabrałam ubranie, w którym wczoraj przyjechałam i weszłam do łazienki. Tak wiem, nie pomyślałam, mogłam przecież wziąć cichu na przebranie, tak jak to zrobiłam zabierając pidżamę, ale co tam. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i zabierając swoją kosmetyczkę opuściłam łazienkę. Schowałam ją do torby i postanowiłam wygonić siatkarza do łazienki.
-Piotruś, zwolniłam Ci łazienkę. – wyszczerzyłam się.
-Nie idę nigdzie, ubiorę się tylko i jedziemy. Wykąpię się w swoim własnym domu w swojej własnej łazience. – uśmiechnął się zakładając swoje spodnie.
-To chociaż zęby umyj, wiesz jak alkoholem od Ciebie jedzie ? – spojrzałam na niego.
-Nie widzę problemu, zawsze Ty możesz prowadzić. – siatkarz podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-No to ubieraj się i jedziemy. – wyrwałam się z objęć siatkarza.
Schowałam do torby swoją pidżamę, a Nowakowski w tym czasie założył swoją koszulę. Wyszliśmy z hotelowego pokoju i windą zjechaliśmy na parter. Podeszliśmy do recepcji oddając klucz i dziękując za nocleg, po czym wyszliśmy z hotelu. Piotrek oddał mi klucze do swojego BMW, a ja uradowane otworzyłam je. Wsiadłam na miejsce kierowcy, a Nowakowski zajął miejsce pasażera.
-Tylko ostrożnie i powoli, bo nie mam zamiaru zmieniać auta. – spojrzał na mnie.
-O auto się boisz ? Fajnie wiedzieć. – oburzyłam się i odpaliłam silnik.
Odjechaliśmy z parkingu hotelowego, a po chwili zostawiliśmy Katowice daleko w tyle. Wcisnęłam do końca pedał gazu, a Piotrek tylko na mnie spojrzał. Wyszczerzyłam się.
-Zwolnij. – powiedział dość poważnym głosem. – Jak tego nie zrobisz to wpadniemy w pierwsze lepsze drzewo.
-Ale Piotruś.. – szepnęłam.
-Nie ma żadnego „ale”. – spojrzał na mnie. – Albo zwalniasz, albo się przesiadamy.
Westchnęłam tylko i posłuchałam go. Nie często zdarzało mi się, żeby dawał mi prowadzić swój samochód, więc wolałam zwolnić. Kiedy prędkość mu odpowiadała kiwnął głową i uśmiechnął się. Po jakiś 3 godzinach drogi byliśmy na miejscu. Zaparkowałam samochód na podjeździe i opuściliśmy go stając przy drzwiach mieszkania. Piotrek otworzył je swoimi kluczami, bo stwierdził, że zanim znajdę swoje to wieki miną. Ja od razu zaszyłam się w kuchni. Musiałam przecież przygotować obiad, bo godzina spotkania zbliżała się wielkimi krokami. Trochę się obawiałam tego, jak moja mama zareaguje, ale liczyło się to, że jestem z nim szczęśliwa. Nie ważne było to jak Monika zareaguje, szczerze mówiąc miałam to gdzieś. Piotrek musnął moje usta i wyszedł po schodach na górę. Otworzyłam lodówkę. Nie miałam ochoty na jakieś eksperymenty, więc postawiłam na kuchnię francuską. Na szybko przygotowałam omlet pieczarkowy z ziołami. Przygotowane danie ułożyłam na większym talerzu i posypałam po nim posiekaną bazylią. W jadalni na stole ułożyłam serwis obiadowy i sztućce. Serwetki ładnie złożyłam kładąc po jednej na każdym talerzyku. Obok tarze ułożyłam lampki do wody. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Z kuchni przyniosłam talerz z obiadem i ułożyłam go na środku stołu.
-Co tak ładnie pachnie ? – usłyszałam.
-Obiad. – wyszczerzyłam się. – Myślisz, że spodoba się mojej mamie ?
-To raczej ja powinienem się zapytać, czy Twoja mama mnie zaakceptuje. – objął mnie od tyłu i pocałował w policzek.
Zaśmiałam się tylko i odwzajemniłam jego pocałunek.
-Za chwilę wracam, muszę się przebrać. – uśmiechnęłam się.
Wyrwałam się z objęć siatkarza i schodami wyszłam na górę. Weszłam do garderoby i zabrałam jakieś pierwsze lepsze ubrania. W łazience ubrałam się, poprawiłam makijaż, a włosy spięłam w luźnego warkocza. Wyszłam z pokoju i schodząc schodami usłyszałam dźwięk dzwonka.
-Otworzę ! – krzyknęłam i zeskoczyłam z trzech ostatnich schodków.
-Pomału, bo jeszcze mi się zabijesz . – siatkarz zaśmiał się.
Podeszłam do drzwi i wzięłam głęboki oddech. Powolnym ruchem ręki nacisnęłam na klamkę i otworzyłam je pociągając klamkę w swoją stronę. Mama od razu złapała mnie w swoje objęcia. Również ją objęłam. Do przedpokoju wpadł Piotrek.
-Dzień dobry. – uśmiechnął się.
Mama momentalnie mnie puściła i stanęła wpatrując się w Piotrka. Dokładnie zmierzyła go wzrokiem od góry do domu, a ja sztucznie się uśmiechnęłam. Siatkarz stanął obok mnie i objął mnie w pasie ramieniem.
-Mamo, to jest.. – Monika przerwała mi.
-wiem kto to jest. To jest ten chłopak, przez którego płakałaś ? – spojrzała na mnie.
-Maaaaaamo.. – powiedziałam przeciągając literkę „a”.
-Ale cieszę się, że jesteś wreszcie szczęśliwa. - kobieta uśmiechnęła się. – Jestem Monika.
-Miło mi, ja jestem Piotrek. – uścisnął dłoń mojej matki.  



_________________________________________
Mam nadzieję, że długość odpowiada. ;>

4 komentarze:

  1. Odpowiada jak najbardziej! *_* ♥

    Ciekawe jak Piotrek będzie czuł się w towarzystwie i na odwrót. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie okej. :D
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy rozdział:
    http://me-and-you-belong-together.blogspot.com/
    ;-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że odpowiada. ;D
      Również pozdrawiam. ;**

      Usuń
  2. podoba mi się czytam od początku czekam na dalej. Martyna :)

    OdpowiedzUsuń