środa, 28 listopada 2012

39.





Rozdział 38



Tak po prostu położyłam się na łóżku, a z moich oczu wypłynęły łzy. Osoba, która weszła do domu jak wybiegałam po schodach zapukała do drzwi.  Szybko otarłam łzy z policzków i zaprosiłam do środka.
-Co się stało ? – przyjaciółka usiadła obok mnie na łóżku.
Nie odpowiedziałam na jej pytanie tylko mocno się do niej przytuliłam. Nie zadawała pytań, tylko w ciszy mnie objęła. Wiedziała, że potrzebuję chwili ciszy. Siedziałam wtulona w nią jakieś dobre pięć minut.
-Piotrek po głupich pieprzeniach mojej mamy wpadła pomysł ślubu.. – szepnęłam „wyrywając” się z jej objęć.
-Ale jak to ? – spojrzała na mnie zdziwiona. – Przecież jesteście ze sobą zaledwie kilka miesięcy. Nie możliwe jest to, żebyście byli już tak związani ze sobą, aby brać ślub.
-to samo mu powiedziałam. – westchnęłam. – Nie jest tak, że ja nie chcę.
-Więc o co chodzi ? – zapytała niepewnie.
-Co jeżeli będzie tak jak w połowie małżeństw? Jeżeli teraz wszystko jest ładnie pięknie, a później wszystko się zniszczy ? Naprawdę zależy mi na nim, ale jest dobrze tak jak jest teraz. Nie chcę tego zniszczyć.
-Rozumiem Cię. Idziemy na zakupy, na poprawę humoru. – uśmiechnęła się.
-Tylko się przebiorę. – podniosłam się z łóżka.
Weszłam do garderoby i stanęłam przed półką ze swoimi ubraniami. Wzięłam coś z brzegu i weszłam do łazienki. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i wyszłam z łazienki. Przyjaciółka uśmiechnęła i razem wyszłyśmy z sypialni, po czym zeszłyśmy po schodach. Nałożyłam na siebie płaszcz.
-Wychodzę z Aśka na zakupy. – krzyknęłam do Piotrka.
Wyszłyśmy mimo tego iż Piotrek coś do mnie mówił. Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. Po niespełna dwudziestu minutach Aśka zaparkowała samochód na parkingu przy galerii handlowej. Weszłyśmy do środka i jako pierwszy punkt obrałyśmy New Yorker’a. Aśka chciała sobie kupić coś odpowiedniego na wesele dobrego znajomego Grześka.
-To szukaj czegoś odpowiedniego, a ja pójdę się napić kawy. – uśmiechnęłam się.
Przyjaciółka pokiwała tylko głową, a ja wyszłam ze sklepu. Rozejrzałam się dookoła i schodami wjechałam na piętro. Zajęłam miejsce w pierwszej lepszej kawiarence siadając przy wolnym stoliku. Otworzyłam leżące na stoliku menu i spojrzałam na dość skromną listę kaw. Przywołałam kelnera i zamówiłam cafe latte. Kelner przyjął zamówienie i odszedł od mojego stolika. Rozejrzałam się po kawiarence i z torby wyjęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a ku mojemu zdziwieniu miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość.

„Jak wrócisz musimy porozmawiać.”

Westchnęłam sama do siebie. Akurat do stolika podszedł kelner. Na stoliku postawił moją zamówioną kawę, a ja poprosiłam jeszcze o kawałek tiramisu. Chłopak zapisał ponownie moją prośbę, a ja uważnie mu się przyjrzałam. Jak na kelnera był dość młody. Gdy odchodził od stolika uśmiechnął się delikatnie. Starałam się przypomnieć sobie skąd kojarzę tę jego twarz, bo jakby nie patrząc wydawała mi się znajoma, dość znajoma. Z tych moich rozmyśleń wyrwał mnie ponowny powrót kelnera. Obok kawy ułożył talerzyk z ciastem. Podziękowałam mu uśmiechem, po czym odszedł.
-Tutaj jesteś. – uśmiechnęła się Aśka podchodząc do mnie.
-Mogłaś zadzwonić. – zaśmiałam się.
-Oj tam, zapomniałam. – ponownie się uśmiechnęła.
Spojrzała na moje zamówienie, po czym otworzyła kartę i spojrzała na napoje. Gdy podszedł do nas kelner zamówiła café frappé i sernik. Młody kelner ponownie zapisał zamówienie i odszedł od stolika.
-Nie wydaje Ci się znajomy ten kelner ? – spojrzałam na Aśkę.
-Nie, pierwszy raz go widzę. – uśmiechnęła się.
-Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że cały czas się tutaj patrzy. – skrzywiłam się.
-Zdaje Ci się, bo jesteś przewrażliwiona. – poklepała mnie po ręce.
Po chwili ponownie do naszego stolika podszedł kelner i obok Aśki postawił jej zamówienie. Dziewczyna podziękowała mu kiwnięciem głowy, a ten odszedł. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, po czym zabrałam się za pałaszowanie swojego zamówionego przysmaku. Kończąc ciasto wypiłam swoją kawę i oczekiwałam aż Aśka skończy swój deser. Poprosiłam o rachunek, a gdy o dostałam wręczyłam pieniądze kelnerowi i zabrałam swoje rzeczy. To samo uczyniła przyjaciółka. Razem opuściłyśmy kawiarenkę, a Aśka stwierdziła, że musi jeszcze kupić jakieś buty, które będą pasowały do jej sukienki. Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu.
-Jeżeli nie kupisz tutaj tych butów, to wracam do domu sama. – zaśmiałam się.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową i rozejrzała się po sklepie. Jej wzrok przykuły dość wysokie szpilki, ale nie powiem, bo mi też się spodobały. Od razu odszukała swój rozmiar i przymierzyła. Pasowały jak ulał. Podeszłyśmy do kasy, gdzie zapłaciła za swoje nowe buty. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 17.
-Długo tutaj siedziałyśmy. – zaśmiałam się, gdy wychodziłyśmy z galerii.
-No cóż, tak to jest jak się wybieramy na zakupy. – spojrzała na mnie. – Już nie pamiętasz jak to zawsze było ?
-Oczywiście, że pamiętam. – uśmiechnęłam się. – Tego nie da się zapomnieć.
Wsiadłyśmy do samochodu. Aśka przekręciła kluczyki w stacyjce, po czym odjechałyśmy.  Podwiozła mnie pod sam dom Nowakowskiego. Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z jej samochodu. Wchodząc do domu Nowakowskiego spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina osiemnasta. Westchnęła tylko i zamknęłam drzwi. Odstawiłam płaszcz i torbę, po czym weszłam do kuchni. Wyjęłam sok i wlałam do szklanki. Karton ponownie umieściłam w lodówce. Jednym tchem wypiłam zawartość szklanki. Weszłam do sypialni, gdzie czekał na mnie Piotrek.
-Porozmawiasz ze mną na spokojnie ? – spojrzał na mnie zmieniając pozycję leżącą na siedzącą.
-Tylko wezmę prysznic. – sztucznie się uśmiechnęłam.
Siatkarz pokiwał głową w sensie zgody. Zabrałam pidżamę, bo stwierdziłam, że dzisiaj się już nie będę ruszała z łóżka. Kolację miałam zaliczoną, więc nic innego nie miałam w planach. Weszłam do łazienki, gdzie zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Włosy spięłam w koka, a ciało otarłam białym, puszystym ręcznikiem, po czym nałożyłam na nie zabraną pidżamę. Spojrzałam w lusterko wiszące nad umywalką. Po chwili opuściłam łazienkę. Piotrek siedział w takiej samej pozycji jak w chwili kiedy wchodziłam do łazienki. Wpatrywał się w ścianę. Usiadłam obok niego. Dobre dziesięć minut siedzieliśmy w ciszy.
-To teraz będziemy tak cały czas milczeć ? – zapytał zirytowany siatkarz.
Pokiwałam przecząco głową, a on tylko westchnął.
-O czym chciałeś porozmawiać ? – spojrzałam na niego.
-O nas. – szepnął. – O tym co się teraz dzieje między nami.
-Tak, nie jest za dobrze. – spuściłam wzrok.
-Dlaczego jest zawsze tak, że jak już wszystko się ułoży to nagle coś pójdzie nie tak, ktoś powie cos głupiego, a my później się przez to kłócimy ? – wstał i kucnął przede mną.
-Sama nie wiem.. To Ty nagle ubzdurałeś sobie coś o ślubie. Wystarczyło Ci jedno hasło, które padło od mojej mamy, a Ty nagle zacząłeś o tym mówić jak gdyby to było teraz dla Ciebie na pierwszym miejscu i nic innego się nie liczyło. – powiedziałam jednym tchem.
-Słońce, Ty jesteś dla mnie najważniejsza. – złapał palcami za mój podbródek i delikatnie uniósł moja głowę ku górze. – To się nie zmieni. Nie liczy się dla mnie ślub, to nie ma znaczenia. Ważne, abyś to Ty była  przy mnie.
Nie odpowiedziałam na jego zdanie, dość długie zdanie. Po prostu przytuliłam się do niego, a on mocno mnie wtulił w swoje ramiona. Tego mi brakowało ostatnimi czasy. Było za dużo kłótni, a za mało wsparcia, które otrzymywałam od Piotrka i vice versa.
-Kocham Cię. – szepnął mi do ucha. 



________________________________________________

1 komentarz: