Rozdział
38
Tak po prostu położyłam się na łóżku, a z moich
oczu wypłynęły łzy. Osoba, która weszła do domu jak wybiegałam po schodach
zapukała do drzwi. Szybko otarłam łzy z
policzków i zaprosiłam do środka.
-Co się stało ? – przyjaciółka usiadła obok mnie
na łóżku.
Nie odpowiedziałam na jej pytanie tylko mocno się
do niej przytuliłam. Nie zadawała pytań, tylko w ciszy mnie objęła. Wiedziała,
że potrzebuję chwili ciszy. Siedziałam wtulona w nią jakieś dobre pięć minut.
-Piotrek po głupich pieprzeniach mojej mamy wpadła
pomysł ślubu.. – szepnęłam „wyrywając” się z jej objęć.
-Ale jak to ? – spojrzała na mnie zdziwiona. –
Przecież jesteście ze sobą zaledwie kilka miesięcy. Nie możliwe jest to,
żebyście byli już tak związani ze sobą, aby brać ślub.
-to samo mu powiedziałam. – westchnęłam. – Nie jest
tak, że ja nie chcę.
-Więc o co chodzi ? – zapytała niepewnie.
-Co jeżeli będzie tak jak w połowie małżeństw?
Jeżeli teraz wszystko jest ładnie pięknie, a później wszystko się zniszczy ? Naprawdę
zależy mi na nim, ale jest dobrze tak jak jest teraz. Nie chcę tego zniszczyć.
-Rozumiem Cię. Idziemy na zakupy, na poprawę
humoru. – uśmiechnęła się.
-Tylko się przebiorę. – podniosłam się z łóżka.
Weszłam do garderoby i stanęłam przed półką ze
swoimi ubraniami. Wzięłam coś z brzegu i weszłam do łazienki. Przebrałam się,
poprawiłam makijaż i wyszłam z łazienki. Przyjaciółka uśmiechnęła i razem
wyszłyśmy z sypialni, po czym zeszłyśmy po schodach. Nałożyłam na siebie
płaszcz.
-Wychodzę z Aśka na zakupy. – krzyknęłam do
Piotrka.
Wyszłyśmy mimo tego iż Piotrek coś do mnie mówił.
Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy. Po niespełna dwudziestu minutach Aśka
zaparkowała samochód na parkingu przy galerii handlowej. Weszłyśmy do środka i
jako pierwszy punkt obrałyśmy New Yorker’a. Aśka chciała sobie kupić coś
odpowiedniego na wesele dobrego znajomego Grześka.
-To szukaj czegoś odpowiedniego, a ja pójdę się
napić kawy. – uśmiechnęłam się.
Przyjaciółka pokiwała tylko głową, a ja wyszłam ze
sklepu. Rozejrzałam się dookoła i schodami wjechałam na piętro. Zajęłam miejsce
w pierwszej lepszej kawiarence siadając przy wolnym stoliku. Otworzyłam leżące
na stoliku menu i spojrzałam na dość skromną listę kaw. Przywołałam kelnera i
zamówiłam cafe latte. Kelner przyjął zamówienie i odszedł od mojego stolika. Rozejrzałam
się po kawiarence i z torby wyjęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a ku
mojemu zdziwieniu miałam jedną nieprzeczytaną wiadomość.
„Jak wrócisz musimy porozmawiać.”
Westchnęłam sama do siebie. Akurat do stolika
podszedł kelner. Na stoliku postawił moją zamówioną kawę, a ja poprosiłam
jeszcze o kawałek tiramisu. Chłopak zapisał ponownie moją prośbę, a ja uważnie
mu się przyjrzałam. Jak na kelnera był dość młody. Gdy odchodził od stolika
uśmiechnął się delikatnie. Starałam się przypomnieć sobie skąd kojarzę tę jego
twarz, bo jakby nie patrząc wydawała mi się znajoma, dość znajoma. Z tych moich
rozmyśleń wyrwał mnie ponowny powrót kelnera. Obok kawy ułożył talerzyk z ciastem.
Podziękowałam mu uśmiechem, po czym odszedł.
-Tutaj jesteś. – uśmiechnęła się Aśka podchodząc
do mnie.
-Mogłaś zadzwonić. – zaśmiałam się.
-Oj tam, zapomniałam. – ponownie się uśmiechnęła.
Spojrzała na moje zamówienie, po czym otworzyła
kartę i spojrzała na napoje. Gdy podszedł do nas kelner zamówiła café frappé i
sernik. Młody kelner ponownie zapisał zamówienie i odszedł od stolika.
-Nie wydaje Ci się znajomy ten kelner ? –
spojrzałam na Aśkę.
-Nie, pierwszy raz go widzę. – uśmiechnęła się.
-Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że cały
czas się tutaj patrzy. – skrzywiłam się.
-Zdaje Ci się, bo jesteś przewrażliwiona. –
poklepała mnie po ręce.
Po chwili ponownie do naszego stolika podszedł
kelner i obok Aśki postawił jej zamówienie. Dziewczyna podziękowała mu
kiwnięciem głowy, a ten odszedł. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, po czym
zabrałam się za pałaszowanie swojego zamówionego przysmaku. Kończąc ciasto
wypiłam swoją kawę i oczekiwałam aż Aśka skończy swój deser. Poprosiłam o
rachunek, a gdy o dostałam wręczyłam pieniądze kelnerowi i zabrałam swoje
rzeczy. To samo uczyniła przyjaciółka. Razem opuściłyśmy kawiarenkę, a Aśka
stwierdziła, że musi jeszcze kupić jakieś buty, które będą pasowały do jej
sukienki. Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu.
-Jeżeli nie kupisz tutaj tych butów, to wracam do
domu sama. – zaśmiałam się.
Dziewczyna kiwnęła tylko głową i rozejrzała się po
sklepie. Jej wzrok przykuły dość wysokie szpilki, ale nie powiem, bo mi też się
spodobały. Od razu odszukała swój rozmiar i przymierzyła. Pasowały jak ulał.
Podeszłyśmy do kasy, gdzie zapłaciła za swoje nowe buty. Spojrzałam na zegarek.
Dochodziła godzina 17.
-Długo tutaj siedziałyśmy. – zaśmiałam się, gdy wychodziłyśmy
z galerii.
-No cóż, tak to jest jak się wybieramy na zakupy. –
spojrzała na mnie. – Już nie pamiętasz jak to zawsze było ?
-Oczywiście, że pamiętam. – uśmiechnęłam się. –
Tego nie da się zapomnieć.
Wsiadłyśmy do samochodu. Aśka przekręciła kluczyki
w stacyjce, po czym odjechałyśmy. Podwiozła
mnie pod sam dom Nowakowskiego. Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z jej
samochodu. Wchodząc do domu Nowakowskiego spojrzałam na zegarek. Dochodziła
godzina osiemnasta. Westchnęła tylko i zamknęłam drzwi. Odstawiłam płaszcz i
torbę, po czym weszłam do kuchni. Wyjęłam sok i wlałam do szklanki. Karton
ponownie umieściłam w lodówce. Jednym tchem wypiłam zawartość szklanki. Weszłam
do sypialni, gdzie czekał na mnie Piotrek.
-Porozmawiasz ze mną na spokojnie ? – spojrzał na
mnie zmieniając pozycję leżącą na siedzącą.
-Tylko wezmę prysznic. – sztucznie się
uśmiechnęłam.
Siatkarz pokiwał głową w sensie zgody. Zabrałam
pidżamę, bo stwierdziłam, że dzisiaj się już nie będę ruszała z łóżka. Kolację
miałam zaliczoną, więc nic innego nie miałam w planach. Weszłam do łazienki,
gdzie zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Włosy spięłam w koka, a ciało
otarłam białym, puszystym ręcznikiem, po czym nałożyłam na nie zabraną pidżamę.
Spojrzałam w lusterko wiszące nad umywalką. Po chwili opuściłam łazienkę.
Piotrek siedział w takiej samej pozycji jak w chwili kiedy wchodziłam do
łazienki. Wpatrywał się w ścianę. Usiadłam obok niego. Dobre dziesięć minut
siedzieliśmy w ciszy.
-To teraz będziemy tak cały czas milczeć ? –
zapytał zirytowany siatkarz.
Pokiwałam przecząco głową, a on tylko westchnął.
-O czym chciałeś porozmawiać ? – spojrzałam na
niego.
-O nas. – szepnął. – O tym co się teraz dzieje
między nami.
-Tak, nie jest za dobrze. – spuściłam wzrok.
-Dlaczego jest zawsze tak, że jak już wszystko się
ułoży to nagle coś pójdzie nie tak, ktoś powie cos głupiego, a my później się przez
to kłócimy ? – wstał i kucnął przede mną.
-Sama nie wiem.. To Ty nagle ubzdurałeś sobie coś
o ślubie. Wystarczyło Ci jedno hasło, które padło od mojej mamy, a Ty nagle
zacząłeś o tym mówić jak gdyby to było teraz dla Ciebie na pierwszym miejscu i
nic innego się nie liczyło. – powiedziałam jednym tchem.
-Słońce, Ty jesteś dla mnie najważniejsza. –
złapał palcami za mój podbródek i delikatnie uniósł moja głowę ku górze. – To się
nie zmieni. Nie liczy się dla mnie ślub, to nie ma znaczenia. Ważne, abyś to Ty
była przy mnie.
Nie odpowiedziałam na jego zdanie, dość długie
zdanie. Po prostu przytuliłam się do niego, a on mocno mnie wtulił w swoje
ramiona. Tego mi brakowało ostatnimi czasy. Było za dużo kłótni, a za mało
wsparcia, które otrzymywałam od Piotrka i vice versa.
-Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.
________________________________________________
Tak bardzo urocze!
OdpowiedzUsuń