czwartek, 8 listopada 2012

XIX





Rozdział 18




-Nie bój się, on Ci nic nie zrobi. – Piotrek objął mnie.
-Proszę Cię, wracajmy. – szepnęłam.
Owa osoba stanęła przed nami.
-Oh, jak słodko, miłość kwitnie. – Mateusz powiedział ironicznie.
-Daj nam spokój. – powiedziałam i razem z Piotrkiem chcieliśmy odejść, ale Mateusz zagrodził nam drogę.
-Coś Ci się nie podoba ? – warknął Piotrek.
-Tak. – Mateusz zmierzył wzrokiem siatkarza i zaśmiał się. – I co Ty w nim takiego widzisz, co ? Jeden wielki przychlast. – ponownie się zaśmiał.
-On bynajmniej jest i mnie wspiera, a Ty ? Ty tylko byłeś jak coś potrzebowałeś, jak coś chciałeś. Wtedy to o mnie pamiętałeś tak samo jak i o tym, że możesz mnie nazwać „Skarbem”. – wyrzuciłam to wszystko z siebie ujmując ostatni wyraz w tak zwane „króliczki”. Chłopak podszedł bliżej mnie.
-Jeszcze tego pożałujesz. – pochylił się i szepnął, po czym śmiejąc się odszedł. Wtuliłam się w Piotrka.


Wieczór, mieszkanie Piotrka.
Gdy wróciliśmy do domu usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w jeden punkt. Myślami byłam cały czas przy tej sytuacji w parku. W głowie przewijały mi się słowa Mateusza „Jeszcze tego pożałujesz”. Zastanawiał mnie fakt, dlaczego on tak powiedział i co chciał przez to przekazać. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 21. Nowakowskiego nie było – miał trening. Bałam się o niego, a ja nie czułam się bezpiecznie wiedząc, że Mateusz kręci się po okolicy.
Podniosłam się i poszłam do kuchni. Zabrałam się za robienie kanapek. Nagle ktoś wpadł do domu. Piotrek ? Na pewno nie, mówił, że wróci koło 22. Więc kto, jeżeli nie on? W tym momencie przestraszyłam się.
-Anka, gdzie jesteś ? – usłyszałam glos przyjaciółki.
-W kuchni. – odpowiedziałam na jej pytanie i odetchnęłam z ulgą.
-Choć szybko. – Aśka weszła do salonu, a ja zaraz za nią.
-Spójrz. – włączyła telewizor na jakiś program informacyjny.
Spojrzałam na nadawane wiadomości, a uśmiech zniknął mi z twarzy gdy zobaczyłam napis, duży, czarny napis na żółtym tle:
„Piotr Nowakowski , obiecujący siatkarz miał wypadek samochodowy”.
Do oczu napłynęły mi łzy, a w moje ciało wtargnęła się niemoc. Nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Wpatrywałam się tylko w ekran telewizora i czytałam poszczególne napisy:
„Nie zadziałały hamulce, samochód uderzył w drzewo”.
Nie mogła w to uwierzyć, przecież jego samochód był sprawny. Więc co mogło się stać ? Nie rozumiałam tej całej sytuacji.
-Jak mogło do tego dojść ?! To tylko jakaś głupia pomyłka ! – krzyczałam.
Próbowałam dodzwonić się do Piotrka, jednak to na nic się nie zdało. Za każdym razem odzywała się sekretarka. Rozpłakałam się i osunęłam się na podłogę.
-Nie, to nie możliwe ! – krzyczałam bijąc dłońmi w podłogę.
W pewnej chwili rozległo się pukanie, w sumie to nawet nie pukanie, lecz walenie do drzwi. Aśka pobiegła i szybko je otworzyła. W jednej chwili w salonie pojawił się Zbyszek z Igłą. Ten pierwszy kucnął obok mnie i pomógł mi wstać.
-Widziała. – szepnęła niepewnie Aśka w kierunku Krzyśka.
-Mogłabyś zrobić jej jakąś herbatę ? – Zbyszek tylko spojrzał na Aśkę, a ta od razu pobiegła do kuchni.
Panowie podprowadzili mnie pod kanapę na posadzili na nią. Krzysiek wyłączył telewizję.
-Spokojnie. – Zbyszek objął mnie.
-Jak mam być spokojna ?! – krzyknęłam. – Chcę tam jechać, zabierzcie mnie tam. – spojrzałam na Krzyśka , a później na ZB9.
-Jedźcie z nią, nie odpuści. – dodała Aśka wchodząc do salonu.
Podniosłam się i wybiegłam z domu.
-Poczekaj ! – usłyszałam krzyk Ignaczaka.
Wsiedliśmy do samochodu atakującego, po czym odjechaliśmy.


Szpital.
Wbiegłam do budynku szpitala, a zaraz za mną Bartman wraz z Ignaczakiem. Biegłam przez cały korytarz zaglądając do każdej z Sali wyglądając w nich Piotrka. W jednej z nich był lekarz, a na łóżku leżał siatkarz. Wbiegłam do środka i podeszłam do łóżka.
-Przepraszam, ale tutaj nie można wchodzić. Proszę wyjść. – odezwał się lekarz.
-Ale co z nim? Chcę się tylko czegoś dowiedzieć, czy to tak wiele ? – zapytałam drżącym głosem.
Zbyszek podszedł do mnie i wyprowadził z Sali.
-Nie utrudniaj. – szepnął, po czym objął mnie i pocałował w głowę.
Po chwili z sali, w której leżał Piotrek wyszedł lekarz.
-I co z nim ? – podbiegłam do niego.
-Będę z panią szczery. – spojrzał na mnie, a później na siatkarzy. – Ta noc zadecyduje o wszystkim. – poszedł w swoją stronę.
Rozpłakałam się, a Zbyszek razem z Igłą przytulili mnie.



________________________________________
No to mam kolejny rozdział. ;)
Co o nim myślicie ? ;>
Podoba się ? ;)


6 komentarzy:

  1. osz kurde.. ale nieciekawie . -.-

    rozdział świetny. pomysł z Piotrkiem bardzo dobry... szkoda mi go ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się podoba. ;)
      pozdrawiam ! ;*

      Usuń
  2. co za ch*j z tego mateusza, jak mozna co stakiego zrobic?!
    ehh mam nadzieje,ze nie usmiercisz Pita....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jeszcze nie wiem co będzie z tym wątkiem, ale mam nadzieję, że wszystko sobie przemyślę dokładnie. ;)

      Usuń
    2. ohhhh nie, nie, nie. nie mozesz go usmiercic :D

      Usuń
    3. Muszę się poważnie zastanowić nad rozwinięciem tego wątku. ;D

      Usuń