Rozdział
16
Aśka opowiedziała mi swój plan. Wysłuchałem jej uważnie wsłuchując się w każde jej słowo „przetrawiając” je w swojej głowie. Pomysł mi się spodobał. W końcu Aśka doskonale ją zna, przecież przyjaźniły się bardzo długo.
-Pomysł jest dobry. – uśmiechnąłem się.
– Ale muszę jeszcze to przemyśleć. – westchnąłem.
-Dobrze, jak tam wolisz. – Aśka
uśmiechnęła się. Delikatnie i wstała. – Pokażesz mi ten pokój Anki ? –
spojrzała na mnie.
-Po schodach i pierwszy pokój na lewo. –
pokazałem jej ręką schody.
Dziewczyna skierował się w stronę
schodów, a ja ponownie położyłem się na kanapie. Po jakiś piętnastu minutach
Aśka zeszła z walizką i stanęła przy kanapie.
-Piotrek.. – szepnęła, a ja spojrzałem
na nią. – Ania prosiła, abym Ci to oddała. – dodała po chwili i wyjęła z
kieszeni łańcuszek. Złapała moją dłoń i położyła na go na nią. Wzięła walizkę i
wyszła. Otworzyłem rękę i wpatrywałem się w ten naszyjnik, który podarowałem
Ani. Po moim policzku spłynęła łza.
***
Kolejne dni mijały. Ominęłam parę
wykładów na uczelni . W sumie to nawet nie wiem czy można to nazwać „parę”.
Rankiem nie miałam ochoty podnosić się z łóżka, a gdy już się zmusiłam do tego
nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Dosłownie to na nic nie miałam ochoty. Gdy
decydowałam się pójść na uczelnie za każdym razem było tak samo. Mijając go na
korytarzu wlepiałam wzrok w podłogę i jak najszybciej chciałam go ominąć. W
trakcie wykładów czułam na sobie ten jego przeszywający wzrok. Każdego dnia
wszystko powracało, te wspaniałe chwile spędzone razem z nim, a w moich oczach
pojawiały się łzy. Nie wiem dlaczego to wszystko tak bolało, nie wiem dlaczego
to wszystko powracało. Może po prostu nadal mi na nim zależało ?
Była końcówka listopada. Dokładnie
dwudziesty dzień jedenastego miesiąca roku. Wróciłam tego dnia z uczelni i jak
zawsze położyłam się na łóżku, a co za tym szło: kolejne wylewanie łez, jak
każdego dnia.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Otarłam
łzy, które spływały po moim policzku, wstałam i poszłam je otworzyć.
-Mamo ? – zdziwiłam się widząc za
drzwiami Monikę ( tak miała na imię moja mama). – Co tutaj robisz ? Kiedy
wróciłaś ? – spojrzałam na nią.
-Do Polski wróciłam przed wczoraj, a
dzisiaj stwierdziłam, że Cię odwiedzę. – mama uśmiechnęła się.
-Tak bardzo Cię potrzebowałam. –
wtuliłam się w ramiona Moniki i rozpłakałam się.
-Córeczko, co się stało ? – mama
chwyciła moją twarz w dłonie.
Weszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy
na łóżku. Opowiedziałam mamie wszystko po kolei, a ona wsłuchiwała się w każde
moje słowo. Zaczęłam od tego jak poznałam sławną osobę, obiekt westchnień
nastolatek, osobę którą pokochałam, a skończyłam na .. No właśnie, na czym skończyłam ? Na tej
cholernej pustce, którą teraz czułam.
-Kochanie, ale czy wysłuchałaś tego co
on miał Ci do powiedzenia ? – mama przytuliła mnie bardzo mocno.
-Nie, po prostu wtedy uciekłam. –
szepnęłam.
-Jeżeli naprawdę jest dla Ciebie kimś
ważnym to powinnaś go wysłuchać. – Monika spojrzała mi w oczy.
-A czy Ty byłabyś w stanie wysłuchać
osoby, która Cię zraniła, która Cię okłamała zostawiając tą całą sytuację dla
siebie ? – spojrzałam na nią.
-Jeżeli bym kochała to tak. – mama
uśmiechnęła się i otarła moje łzy. – Przemyśl to wszystko, postaw się w jego
sytuacji, kochanie. – dodała po chwili.
– Muszę już iść. – wstała, a ja zrobiłam to samo.
Odprowadziłam kobietę do drzwi.
-Dziękuję. – przytuliłam się do niej, a
mama tylko odwzajemniła mój uścisk.
Pożegnałam się z nią i zamknęłam drzwi.
***
Rano obudziłam się o godzinie 9. Mogłam
trochę odespać. Zajęcia na popołudnie, chociaż tyle w tym dobrego. Wzięłam
poranny prysznic, założyłam na siebie jeansy i bluzkę, na którą nałożyłam
sweterek. Włosy spięłam w warkocz, zrobiłam delikatny makijaż i poszłam do
kuchni. W mieszkaniu byłam sama, Aśka
zaczynała wcześniej. Na śniadanie zjadłam tradycyjnie musli z jogurtem. W
lodówce nic nie było, więc poszłam do sklepiku osiedlowego i kupiłam
najpotrzebniejsze rzeczy, po czym wróciłam do mieszkania. Przygotowałam jakąś
zupę. Posprzątałam kuchnię i łazienkę, a swój pokój trochę ogarnęłam.
Narzuciłam płaszcz na ramiona, założyłam buty, wzięłam torbę i wyszłam
zamykając drzwi. Klucze wrzuciłam do torby.
Doszłam na uczelnię i weszłam do Sali
zajmując swoje miejsce. O dziwo wykłady zleciały dość szybko. Zadziwił mnie
fakt, że nie było Piotrka. Wyszłam z budynku, a na ławce siedziała owa osoba.
-Aniu ! – krzyknął i podbiegł do mnie.
-Czego chcesz ? – powiedziałam szorstko.
– Daj mi spokój, czy za dużo wymagam ? – dodałam i odwróciłam się odchodząc.
Nowakowski złapał mnie za dłoń. Znów
poczułam to ukłucie w żołądku, które za każdym razem towarzyszyły przy tym, jak
Piotrek mnie dotykał. Stanął przede mną.
-Wiem, jestem idiotą, ale kocham Cię.
Proszę, daj nam szansę. – spojrzał w moje oczy, a dłonią pogładził mój
policzek.
-Ile będę musiała dawać Ci tych szans,
co ? Po ilu dniach przyjdzie następna, która wszystko zniszczy ? do oczu
napłynęły mi łzy.
-Już nie przyjdzie, obiecuję. Zaufaj mi
i daj ostatnią szansę, proszę Cię. – w jego oczach widziałam iskierki, iskierki
nadziei.
-Piotrek.. – urwałam wpatrując się w
niego.
_______________________________________________
Kolejny rozdział już jest. ;)
Jak Wam się podoba ? ;>
mi się podoba bardzo, bardzo, bardzo !
OdpowiedzUsuńOby dała szansę Piotrkowi :D ;3
Dziękuję bardzo za te miłe słowa. ;)
UsuńPozdrawiam ! ;*
Jejuuuuuu, w takim momencie przerwać?!
OdpowiedzUsuńJuż mi serce stanęło na tym wyznaniu miłości... *.*
Żeby wszystko im się ułożyło... *-*
Wiesz, musi być jakiś moment grozy. ;D ;*
Usuńbardzo się podoba :) przeczytałam właśnie wszystkie rozdziały, blog bardzo fajny, wciągająca historia :) czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak miłe słowa. ;)
Usuń