Rozdział
41
Kiwnęłam twierdząco głową, a przyjaciółka szeroko
się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła.
-Jak do tego doszło ? – zapytała klaszcząc w
dłonie.
-Zorganizował kolację z okazji naszej rocznicy. – szeroko
uśmiechnęłam się na samą myśl o tym wydarzeniu. – W pewnym momencie podszedł do
mnie, uklęknął na jedno kolano, wyjął pudełeczko, w którym znajdował się
pierścionek i zapytał się czy wyjdę za niego.
-Jejku, gratuluję ! – Aśka zapiszczała.
Ponownie złapała mnie w swoje ramiona i przytuliła
dając buziaka w policzek. Ja się z tego bardzo cieszyłam, ale ona to już przesadzała.
Nie potrafiła nawet w miejscu usiedzieć ! Co się z tą dziewczyną działo tego to
ja nie wiem.
-Zazdroszczę Ci. – uśmiechnęła się.
-Nie martw się, Twoja kolej też nadejdzie. –
wytknęłam w jej stronę język.
Dziewczyna zaśmiała się, ale po chwili podniosła
się, bo dobiegał do nas odgłos pukania
do drzwi. Przyszedł chyba jakiś chłopak, ale szeptali stojąc przy drzwiach i
nie mogłam rozpoznać po głosie kto to. Po chwili zjawili się w pokoju, a ku
mojemu zaskoczeniu wraz z Aśką stał Grzesiek, Piotrek i Paul. Przywitałam się z
nimi, a Lotman zza pleców wyciągnął szampana.
-No to musimy uczcić Wasze zaręczyny. –
wyszczerzył się.
Spojrzałam karcącym wzrokiem na Nowakowskiego, a
ten tylko wzruszył bezradnie ramionami i podszedł do mnie, po czym delikatnie
mnie pocałował.
-To fajnie, tylko ja nie wiedziałam nic o tych
zaręczynach ? – Aśka oburzyła się.
-Nie tylko Ty, bo ja też nie. – spojrzałam z
delikatnym uśmiechem na przyjaciółkę.
Cała trójka siatkarzy zaśmiała się, ale gdy tylko
mój wzrok ugrzązł na Nowakowski ten od razu zamilkł. Nie wiem dlaczego, może przestraszył
się mojego wzroku. Po chwili spojrzałam tym samym wzrokiem na Paula, a ten
spuścił głowę w dół i również zamilkł.
-No to pijemy ? – przyjmujący uśmiechnął się i
niepewnie podniósł wzrok ku górze.
-Nie. – powiedziała pod nosem Aśka.
-No Asiuuuu. – Grzesiek zabawnie przeciągnął
ostatnią samogłoskę.
Przyjaciółka tylko westchnęła i spojrzała na
swojego chłopaka, a ten szeroko się uśmiechnął. Aśka zaczęła się śmiać. Podniosła
się i z kuchni przyniosła pięć lampki do szampana. Kosok zabrał się za
otwieranie butelki.
-Grzesiu, coś Ci to nie idzie. – zaśmiał się Paul.
-Jak taki cwany jesteś to sam go otwórz. –
parsknął środkowy.
Amerykański przyjmujący przejął butelkę szampana i
jednym zwinnym ruchem ja otworzył, po czym wytknął język w stronę Grześka i
zadowolony z siebie nalał do pięciu lampek „alkohol”. Odłożył butelkę na stolik
i spojrzał na nas. Każdej osobie podał po jednej lampce, a swoją uniósł ku
górze.
-No to pijemy za szczęście nowożeńców ! – krzyknął
Lotman.
Spojrzałam na niego robiąc wielkie oczy, ale nie
wiedział o co mi chodzi.
-Nie za nowożeńców. – Aśka podeszła do niego. –
Tak się mówi, jak ktoś wziął ślub.
Nasza czwórka się zaśmiała, a Lotman się skrzywił.
Podeszłam do niego.
-Nie przejmuj się nimi. – uśmiechnęłam się.
-Chociaż Ty jedna po mojej stronie. – wyszczerzył się.
-Doskonale Cię rozumiem. – poklepałam go po
ramieniu.
Siatkarz uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
Wystarczył jedynie wzrok Nowakowskiego, a Paul od razu zabrał rękę z mojego
ramienia. Cicho się zaśmiałam i stuknęłam o lampkę przyjmującego. To samo zrobili
pozostali. Zamoczyliśmy usta w szampanie.
-Piotruś, a jak wrócimy do domu ? – spojrzałam na
niego.
-To tylko szampan. – zaśmiał się.
-Nawet tak nie gadaj, bo oberwiesz. – zrobiłam poważną
minę.
Nowakowski Podszedł do mnie i objął mnie w pasie
odkładając lampkę z szampanem na stolik. Spojrzał mi w oczy i delikatnie się
uśmiechnął.
-Nawet policja przecież nas nie złapie. – szepnął mi
do ucha.
-Skończyłeś ? – odsunęłam go od siebie.
Pozostała trójka patrzyła na nas tak, jakby oglądali
jakąś komedię romantyczną czy coś w tym stylu. Odstawiłam swój trunek na stolik
i skierowałam się do kuchni. Panowie jak to panowie wkręcili się w rozmowę.
Piotrek niby chciał iść za mną, ale Grzesiek i Paul zatrzymali go.
-Dlaczego wyszłaś ? – Aśka spojrzała na mnie.
-Zamówiłam taksówkę, za chwilę będzie. – sztucznie
się uśmiechnęłam.
-Już idziecie ? – uśmiechnęła się.
-Ja idę. – spojrzałam na nią. – A on to nie wiem.
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że pod blokiem
stoi taksówka. Przyjaciółka odprowadziła mnie pod drzwi. Nałożyłam na siebie
płaszcz i zabrałam torebkę. Pożegnałam się z Aśką i opuściłam jej mieszkanie.
Kierowcy taksówki powiedziałam, gdzie mam mnie zawieść i po kilkunastu minutach
byłam już na miejscu. Zapłaciłam, po czym opuściłam taksówkę i weszłam do domu
Nowakowskiego. Rozebrałam się i weszłam na piętro. Wzięłam szybki prysznic.
Nałożyłam na ciało pidżamę. Nie miałam w planach już nigdzie wychodzić.
Spojrzałam na zegarek. Zanim się ogarnęłam minęło trochę czasu. Dochodziła
godzina 19, a Piotrka nadal nie było. Westchnęłam tylko i zagasiłam światło w
kuchni i salonie. Weszłam na górę i położyłam się na łóżku. Przymknęłam oczy i
po chwili już spałam.
***
Obudziłam się następnego dnia. Piotrek nie leżał
obok mnie. Zdziwiłam się, bo jego miejsce nawet nie było poruszone. Zeszłam na
dół i rozejrzałam się po pomieszczeniach. Ani widu, ani słychu Nowakowskiego.
Zrobiłam sobie na szybko śniadanie i popiłam je tymbarkiem jabłkowo-wiśniowym. Ponownie weszłam na górę i
w łazience przebrałam się, po czym zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w
kucyka. Wychodząc z łazienki usłyszałam trzaśniecie drzwi. Szybkim krokiem
zeszłam na dół, a moim oczom ukazała się trójka graczy Resovii. Ledwo stali na
nogach. Jedynie Grzesiek był w miarę normalny. Stanęłam na ostatnim schodku i
spoglądałam na nich.
-Siabadabada ! – krzyczeli chórem.
-Ćsii, Ania pewnie śpi. – powiedział Nowakowski
kładąc palca na ustach.
-Nie, nie śpię. – stanęłam przed nimi zakładając
ręce.
-Ooo, kochanie. – Piotrek starał się podejść do
mnie.
Na szczęście w ostatniej chwili koledzy złapali go
za ręce. Gdyby nie to pewnie leżałby jak długi na podłodze. Pierwszy raz
widziałam go w takim stanie. Nawet w sylwestra nie dopuścił się do takiego
stanu.
-Jesteście z siebie zadowoleni ? – warknęłam w
stronę siatkarzy.
-Ale o co Ci chodzi ? – wybełkotał Lotman.
Pokiwałam tylko głową, a oni odprowadzili siatkarza
do salonu układając go na kanapie. Palce postawili na ustach, co miałam
rozumieć jako znak ciszy. Spojrzałam na nich karcącym wzrokiem . Odprowadziłam
ich do drzwi.
-Wypad ! – krzyknęłam w ich kierunku otwierając drzwi.
Posłusznie wyszli starając mi powiedzieć, abym się
nie gniewała, jednak nie słuchałam ich, tylko ponownie zamknęłam drzwi,
trzaskając nimi. Stanęłam w salonie nad kanapą i przyglądałam się uważnie Nowakowskiemu.
-Nie bądź zła.. – wybełkotał.
-Nie bądź zła ?! – krzyknęłam w jego kierunku.
-Nie bądź zła.. – powtórzył.
-Lepiej się zamknij i nie denerwuj mnie bardziej. –
warknęłam.
Siatkarz ułożył się wygodnie na kanapie i zamknął
oczy. Spojrzałam na pierścionek zaręczynowy, który od niego dostałam. Do oczu
napłynęły mi łzy i mimowolnie spłynęły po moim policzku. Usiadłam przy stole w
jadalni i zdjęłam pierścionek. Uważnie oglądałam go z każdej strony wspominając
tę cudowna sytuację. Nie byłam pewna czy tak dużo czasu minęło od tego mojego
siedzenia w jadalni, czy Piotrek po prostu nie mógł zasnąć, bo poczułam jego
dłoń na swoim ramieniu. Otarłam łzy, a siatkarz przytulił mnie. Odsunęłam się od
niego.
-Co Ci znowu nie pasuje ? – skrzywił się.
-Co mi nie pasuje ?! – zaśmiałam się ironicznie. –
Nie sądzisz, że zasługuję na wyjaśnienie ? Nie dość, że nie przejąłeś się moim
wyjściem z mieszkania Aśki to jeszcze nie wróciłeś na noc. A następnego dnia
wracasz pijany. Co się z Tobą dzieje do jasnej cholery ?!
-Ze mną ? – zaśmiał się. –To Tobie coś odwala od
jakiegoś czasu.
-Jasne, na pewno mi. – spojrzałam na niego. – więc
jeżeli to ja jestem tą złą to dlaczego dalej jesteś ze mną związany ? Przecież
to ja wszystko psuję i niszczę, a Ty to jesteś ten święty ! Spędzasz noce
nie wiadomo gdzie, ale Tobie wszystko można.
-W końcu żyjesz za moje pieniądze ! – krzyknął.
Spojrzałam na niego nie dowierzając w te jego
słowa. Mimowolnie się od niego odsunęłam, a gdy ten chciał stanąć bliżej mnie
odsuwałam się jeszcze dalej.
-Przepraszam. – szepnął.
-Mam gdzieś Twoje przeprosiny. – spojrzałam na
niego. – Jeżeli tak Ci przeszkadza to, że zarabiasz na nasze utrzymanie to ja
się wypisuję z tego związku.
____________________________________________________
Rozdział trochę dłuższy, mam nadzieję, że się podoba. ;>
Pit na kacu hahahahahha OMG XD
OdpowiedzUsuńJak zwykle dramaturgia widzę... :D
jak zwykle też geeeeeenialnie ;*
Dramaturgia musi być, nie ma co ! ;D
UsuńI dziękuję, dziękuję. ;***
U ciebie jest prawie ,że zawsze haha :D
Usuńprooooooszę ;*
No i o to chodzi, lubię to ! ;D ;***
UsuńNO NIE WIERZĘ!
OdpowiedzUsuńA MIAŁY BYĆ DZIECI, DZIECI DZIECI I EMERYTURA!
:CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCc
No miały, a tutaj taki psikus. ^^. Trochę dramaturgii nie zaszkodzi. ;D
Usuń