sobota, 1 grudnia 2012

42.





Rozdział 41



Kiwnęłam twierdząco głową, a przyjaciółka szeroko się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła.
-Jak do tego doszło ? – zapytała klaszcząc w dłonie.
-Zorganizował kolację z okazji naszej rocznicy. – szeroko uśmiechnęłam się na samą myśl o tym wydarzeniu. – W pewnym momencie podszedł do mnie, uklęknął na jedno kolano, wyjął pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek i zapytał się czy wyjdę za niego.
-Jejku, gratuluję ! – Aśka zapiszczała.
Ponownie złapała mnie w swoje ramiona i przytuliła dając buziaka w policzek. Ja się z tego bardzo cieszyłam, ale ona to już przesadzała. Nie potrafiła nawet w miejscu usiedzieć ! Co się z tą dziewczyną działo tego to ja nie wiem.
-Zazdroszczę Ci. – uśmiechnęła się.
-Nie martw się, Twoja kolej też nadejdzie. – wytknęłam w jej stronę język.
Dziewczyna zaśmiała się, ale po chwili podniosła się, bo dobiegał  do nas odgłos pukania do drzwi. Przyszedł chyba jakiś chłopak, ale szeptali stojąc przy drzwiach i nie mogłam rozpoznać po głosie kto to. Po chwili zjawili się w pokoju, a ku mojemu zaskoczeniu wraz z Aśką stał Grzesiek, Piotrek i Paul. Przywitałam się z nimi, a Lotman zza pleców wyciągnął szampana.
-No to musimy uczcić Wasze zaręczyny. – wyszczerzył się.
Spojrzałam karcącym wzrokiem na Nowakowskiego, a ten tylko wzruszył bezradnie ramionami i podszedł do mnie, po czym delikatnie mnie pocałował.
-To fajnie, tylko ja nie wiedziałam nic o tych zaręczynach ? – Aśka oburzyła się.
-Nie tylko Ty, bo ja też nie. – spojrzałam z delikatnym uśmiechem na przyjaciółkę.
Cała trójka siatkarzy zaśmiała się, ale gdy tylko mój wzrok ugrzązł na Nowakowski ten od razu zamilkł. Nie wiem dlaczego, może przestraszył się mojego wzroku. Po chwili spojrzałam tym samym wzrokiem na Paula, a ten spuścił głowę w dół i również zamilkł.
-No to pijemy ? – przyjmujący uśmiechnął się i niepewnie podniósł wzrok ku górze.
-Nie. – powiedziała pod nosem Aśka.
-No Asiuuuu. – Grzesiek zabawnie przeciągnął ostatnią samogłoskę.
Przyjaciółka tylko westchnęła i spojrzała na swojego chłopaka, a ten szeroko się uśmiechnął. Aśka zaczęła się śmiać. Podniosła się i z kuchni przyniosła pięć lampki do szampana. Kosok zabrał się za otwieranie butelki.
-Grzesiu, coś Ci to nie idzie. – zaśmiał się Paul.
-Jak taki cwany jesteś to sam go otwórz. – parsknął środkowy.
Amerykański przyjmujący przejął butelkę szampana i jednym zwinnym ruchem ja otworzył, po czym wytknął język w stronę Grześka i zadowolony z siebie nalał do pięciu lampek „alkohol”. Odłożył butelkę na stolik i spojrzał na nas. Każdej osobie podał po jednej lampce, a swoją uniósł ku górze.
-No to pijemy za szczęście nowożeńców ! – krzyknął Lotman.
Spojrzałam na niego robiąc wielkie oczy, ale nie wiedział o co mi chodzi.
-Nie za nowożeńców. – Aśka podeszła do niego. – Tak się mówi, jak ktoś wziął ślub.
Nasza czwórka się zaśmiała, a Lotman się skrzywił. Podeszłam do niego.
-Nie przejmuj się nimi. – uśmiechnęłam się.
-Chociaż Ty jedna po mojej stronie. – wyszczerzył się.
-Doskonale Cię rozumiem. – poklepałam go po ramieniu.
Siatkarz uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Wystarczył jedynie wzrok Nowakowskiego, a Paul od razu zabrał rękę z mojego ramienia. Cicho się zaśmiałam i stuknęłam o lampkę przyjmującego. To samo zrobili pozostali. Zamoczyliśmy usta w szampanie.
-Piotruś, a jak wrócimy do domu ? – spojrzałam na niego.
-To tylko szampan. – zaśmiał się.
-Nawet tak nie gadaj, bo oberwiesz. – zrobiłam poważną minę.
Nowakowski Podszedł do mnie i objął mnie w pasie odkładając lampkę z szampanem na stolik. Spojrzał mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął.
-Nawet policja przecież nas nie złapie. – szepnął mi do ucha.  
-Skończyłeś ? – odsunęłam go od siebie.
Pozostała trójka patrzyła na nas tak, jakby oglądali jakąś komedię romantyczną czy coś w tym stylu. Odstawiłam swój trunek na stolik i skierowałam się do kuchni. Panowie jak to panowie wkręcili się w rozmowę. Piotrek niby chciał iść za mną, ale Grzesiek i Paul zatrzymali go.
-Dlaczego wyszłaś ? – Aśka spojrzała na mnie.
-Zamówiłam taksówkę, za chwilę będzie. – sztucznie się uśmiechnęłam.
-Już idziecie ? – uśmiechnęła się.
-Ja idę. – spojrzałam na nią. – A on to nie wiem.
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że pod blokiem stoi taksówka. Przyjaciółka odprowadziła mnie pod drzwi. Nałożyłam na siebie płaszcz i zabrałam torebkę. Pożegnałam się z Aśką i opuściłam jej mieszkanie. Kierowcy taksówki powiedziałam, gdzie mam mnie zawieść i po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Zapłaciłam, po czym opuściłam taksówkę i weszłam do domu Nowakowskiego. Rozebrałam się i weszłam na piętro. Wzięłam szybki prysznic. Nałożyłam na ciało pidżamę. Nie miałam w planach już nigdzie wychodzić. Spojrzałam na zegarek. Zanim się ogarnęłam minęło trochę czasu. Dochodziła godzina 19, a Piotrka nadal nie było. Westchnęłam tylko i zagasiłam światło w kuchni i salonie. Weszłam na górę i położyłam się na łóżku. Przymknęłam oczy i po chwili już spałam.

***

Obudziłam się następnego dnia. Piotrek nie leżał obok mnie. Zdziwiłam się, bo jego miejsce nawet nie było poruszone. Zeszłam na dół i rozejrzałam się po pomieszczeniach. Ani widu, ani słychu Nowakowskiego. Zrobiłam sobie na szybko śniadanie i popiłam je tymbarkiem  jabłkowo-wiśniowym. Ponownie weszłam na górę i w łazience przebrałam się, po czym zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w kucyka. Wychodząc z łazienki usłyszałam trzaśniecie drzwi. Szybkim krokiem zeszłam na dół, a moim oczom ukazała się trójka graczy Resovii. Ledwo stali na nogach. Jedynie Grzesiek był w miarę normalny. Stanęłam na ostatnim schodku i spoglądałam na nich.
-Siabadabada ! – krzyczeli chórem.
-Ćsii, Ania pewnie śpi. – powiedział Nowakowski kładąc palca na ustach.
-Nie, nie śpię. – stanęłam przed nimi zakładając ręce.
-Ooo, kochanie. – Piotrek starał się podejść do mnie.
Na szczęście w ostatniej chwili koledzy złapali go za ręce. Gdyby nie to pewnie leżałby jak długi na podłodze. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Nawet w sylwestra nie dopuścił się do takiego stanu.
-Jesteście z siebie zadowoleni ? – warknęłam w stronę siatkarzy.
-Ale o co Ci chodzi ? – wybełkotał Lotman.
Pokiwałam tylko głową, a oni odprowadzili siatkarza do salonu układając go na kanapie. Palce postawili na ustach, co miałam rozumieć jako znak ciszy. Spojrzałam na nich karcącym wzrokiem . Odprowadziłam ich do drzwi.
-Wypad ! – krzyknęłam w ich kierunku otwierając drzwi.
Posłusznie wyszli starając mi powiedzieć, abym się nie gniewała, jednak nie słuchałam ich, tylko ponownie zamknęłam drzwi, trzaskając nimi. Stanęłam w salonie nad kanapą i przyglądałam się uważnie Nowakowskiemu.
-Nie bądź zła.. – wybełkotał.
-Nie bądź zła ?! – krzyknęłam w jego kierunku.
-Nie bądź zła.. – powtórzył.
-Lepiej się zamknij i nie denerwuj mnie bardziej. – warknęłam.
Siatkarz ułożył się wygodnie na kanapie i zamknął oczy. Spojrzałam na pierścionek zaręczynowy, który od niego dostałam. Do oczu napłynęły mi łzy i mimowolnie spłynęły po moim policzku. Usiadłam przy stole w jadalni i zdjęłam pierścionek. Uważnie oglądałam go z każdej strony wspominając tę cudowna sytuację. Nie byłam pewna czy tak dużo czasu minęło od tego mojego siedzenia w jadalni, czy Piotrek po prostu nie mógł zasnąć, bo poczułam jego dłoń na swoim ramieniu. Otarłam łzy, a siatkarz przytulił mnie. Odsunęłam się od niego.
-Co Ci znowu nie pasuje ? – skrzywił się.
-Co mi nie pasuje ?! – zaśmiałam się ironicznie. – Nie sądzisz, że zasługuję na wyjaśnienie ? Nie dość, że nie przejąłeś się moim wyjściem z mieszkania Aśki to jeszcze nie wróciłeś na noc. A następnego dnia wracasz pijany. Co się z Tobą dzieje do jasnej cholery ?!
-Ze mną ? – zaśmiał się. –To Tobie coś odwala od jakiegoś czasu.
-Jasne, na pewno mi. – spojrzałam na niego. – więc jeżeli to ja jestem tą złą to dlaczego dalej jesteś ze mną związany ? Przecież to ja wszystko psuję i niszczę, a Ty to jesteś ten święty ! Spędzasz noce nie wiadomo gdzie, ale Tobie wszystko można.
-W końcu żyjesz za moje pieniądze ! – krzyknął.
Spojrzałam na niego nie dowierzając w te jego słowa. Mimowolnie się od niego odsunęłam, a gdy ten chciał stanąć bliżej mnie odsuwałam się jeszcze dalej.
-Przepraszam. – szepnął.
-Mam gdzieś Twoje przeprosiny. – spojrzałam na niego. – Jeżeli tak Ci przeszkadza to, że zarabiasz na nasze utrzymanie to ja się wypisuję z tego związku. 



____________________________________________________
Rozdział trochę dłuższy, mam nadzieję, że się podoba. ;>


6 komentarzy:

  1. Pit na kacu hahahahahha OMG XD
    Jak zwykle dramaturgia widzę... :D
    jak zwykle też geeeeeenialnie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dramaturgia musi być, nie ma co ! ;D
      I dziękuję, dziękuję. ;***

      Usuń
    2. U ciebie jest prawie ,że zawsze haha :D
      prooooooszę ;*

      Usuń
    3. No i o to chodzi, lubię to ! ;D ;***

      Usuń
  2. NO NIE WIERZĘ!
    A MIAŁY BYĆ DZIECI, DZIECI DZIECI I EMERYTURA!
    :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miały, a tutaj taki psikus. ^^. Trochę dramaturgii nie zaszkodzi. ;D

      Usuń