niedziela, 2 grudnia 2012

43.





Rozdział 42



-Kochanie, nic mi nie przeszkadza. – podszedł do mnie chcąc mnie przytulić.
-Odpuść sobie, zrozumiałam dobrze o co Ci chodzi. – odsunęłam się od niego.
-Boooooże. – jęknął. – Każda dziewczyna chciałaby być na Twoim miejscu, a Ty masz jakieś problemy.
-No to leć sobie do tej „każdej” ! – krzyknęłam.
Opuściłam jadalnie. Z przedpokoju zabrałam płaszcz i otworzyłam drzwi wyjściowe.
-Przepraszam Cię. – Nowakowski złapał mnie za rękę.
Nie miałam ochoty słuchać jego wyjaśnień. Wyrwałam swoją rękę i wyszłam trzaskając drzwiami. Wychodząc z podwórka złapałam taksówkę. Poinstruowałam kierowcę w którą stronę ma jechać. Zatrzymał się pod blokiem Aśki. Zapłaciłam mu i weszłam na odpowiednie piętro. Po krótkim namyśle zapukałam do drzwi. Przyjaciółka po chwili je otworzyła.
-Wejdź. – uśmiechnęła się. – Właśnie jem z Grześkiem kolację.
-Wiesz co, to ja nie będę Wam przeszkadzać. – delikatnie się skrzywiłam słysząc imię jej chłopaka.
-Czeeeeść Aniu. – Grzesiek podszedł do nas.
-Żegnam. – odwróciłam się na pięcie.
Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Wychodząc na podwórko ręce schowałam do kieszeni płaszczu zastanawiając się gdzie mam się podziać tej nocy. Westchnęłam sama do siebie i skierowałam się w stronę najbliższego hotelu. Wynajęłam wolny pokój. Nie był to może pokój marzeń, ale lepsze to niż nic, prawda ? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dzwonił Piotrek. Rozłączyłam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, nie po tym jak mnie potraktował. Wyłączyła telefon, po to, aby nikt się do mnie nie dobijał. Wzięłam szybki prysznic. Po opuszczeniu łazienki od razu udałam się do łóżka, gdzie dość szybko zasnęłam.

***

Kolejne dni mijały strasznie szybko. Biorąc pod uwagę to, że ani Piotrek się nie odzywał do mnie, ani Aśka jakoś dawałam radę. Nawet mój telefon się nie odzywał ! W trakcie treningu Nowakowskiego zawitałam do niego do domu i zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Specjalnie wybrałam taki czas, aby nie było go w domu, nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Po długich rozmyśleniach doszłam do wniosku, że przeniosę się na uczelnię do Niemiec. Stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Zmiana kierunku dobrze mi zrobi, a do tego będę blisko mamy. Monika zarezerwowała mi bilety na piętnastego grudnia, a co najważniejsze zarezerwowała mi pokój w jednym z berlińskich hoteli i miała dla mnie jeszcze jedną niespodziankę, o której nie chciała mi nic powiedzieć. Z jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej coś mi podpowiadało abym została, że może jeszcze wszystko się ułoży. Jednak nie chciałam ponownie wchodzić w to samo, za przeproszeniem, gówno. Chciałam zacząć od nowa wszystko, z czystą kartę. Dzień przed wylotem wyjechałam do Warszawy, tam na jedną noc wynajęłam sobie pokój. Jedna noc i wszystko zacznę od nowa. Tylko to się teraz dla mnie liczyło.
Obudził mnie dźwięk budzika. Przetarłam oczy i wyłączyłam go. Podniosłam się niechętnie. Wylot miałam o godzinie 11. Zwlekłam się z łóżka i zabierając z krzesła naszykowane wczoraj ubrania weszłam do łazienki. Szybko przemyłam twarz i ubrałam się. Włosy związałam w kłosa i zrobiłam delikatny makijaż. Zabrałam swoje walizki i opuściłam hotelowy pokój. Pożegnałam się z recepcjonistkom dziękując za nocleg. Wychodząc z hotelu taksówka już stała i czekała na mnie. Kierowca przejął moje walizki i schował je do bagażnika. Po chwili byłam już na lotnisku. Podeszłam do odprawy i pokazałam bilet. W samolocie zajęłam swoje miejsce. Stewardessy poinformowały o tym, aby zapiąć pasy, więc tak też zrobiłam. Mimo iż nie lubiłam turbulencji, jednak latanie samolotem tak. Lubiałam się patrzeć z okien na oddalające się domy i ludzi, którzy z każdym centymetrem unoszenia się wyglądali jak małe mrówki. Po starcie odpięłam pasy i do uszu włożyłam słuchawki. Oddałam się melodii piosenek. Nie wiedziałam nawet kiedy dotarliśmy na miejsce, bo zasnęłam. W pewnym momencie podeszła do mnie stewardessa i potrząsając delikatnie za ramię powiedziała, że za chwilę lądujemy, przy czym poprosiła o zapięcie pasów. Kiwnęłam twierdząco głową, spełniając prośbę stewardessy i delikatnie się uśmiechnęłam, po czym kobieta odeszła. Po dobrych dziesięciu minutach wylądowaliśmy. Opuściłam samolot, po czym odebrałam swoje walizki. Opuściłam lotnisko, a przed wejściem czekała na mnie mama. Przywitałam się z nią i wsiadłyśmy do auta. Podwiozła mnie pod moje obecne miejsce zamieszkania. Weszłyśmy do środka. Monika pomogła mi się rozpakować i wspólnie przygotowałyśmy coś do zjedzenia. Postawiłam na zwykłe tosty, bo nie miałam siły na szykowanie czegoś innego. Cieszyłam się jedynie z tego, że nie zadawała zbędnych pytań. Po zjedzeniu umyłam brudne naczynia.
-Przebierz się i wychodzimy. – mama uśmiechnęła się.
-Ale muszę ? – jęknęłam niezadowolona.
-Tak, chcę Cię oświecić względem tej niespodzianki. – wyszczerzyła się.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową i udałam się do łazienki. Tam wzięłam szybko prysznic i owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju. Wyjęłam jakieś ubrania z półki i przebrałam się. Wraz z mamą opuściłam swoje mieszkanie i wsiadłyśmy do samochodu.
-Powiedziałaś, że chcesz zmienić kierunek na medycynę. – Monika uśmiechnęła się.
-No tak, ale co w związku z tym ? – spojrzałam na nią.
-Udało mi się załatwić Ci staż w szpitalu. – nie odrywała wzroku od drogi.
Zrobiłam wielkie oczy, a kobieta tylko zaśmiała się. Po chwili byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazał się wielki napis „Krankenhaus”. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Weszłyśmy wielkim drzwiami do środka, a mama przywitała się z lekarzem.
-To jest moja córka. – wskazała na mnie dłonią.
-Miło mi. – lekarz uśmiechnął się. – Jeżeli będzie pani odpowiadać staż w naszym szpitalu to będziemy zaszczyceni.
Szeroko się uśmiechnęłam. Lekarz oprowadził mnie po szpitalu. Dowiedziałam się od niego, że jest to najlepszy szpital w Berlinie. Opowiedział mi również, że jest taki czas kiedy to z różnych powodów na leczenie przyjeżdżają sami sportowcy, a najczęściej siatkarze. Na samą myśl o tych osoba skrzywiłam się.
-Może pani zacząć od jutra. – ciepło się uśmiechnął.
-Oczywiście. – spojrzałam na niego. – Na którą godzinę ?
-Zacznie pani o godzinie 9, pasuje ? – spojrzał na mnie.
-Oczywiście, że tak. – wyszczerzyłam się.
Pożegnałam się z doktorem i opuściłam szpital. Przy wejściu czekał na mnie Monika. Mocno ją uściskałam dziękując za ten staż. Wróciłyśmy do mojego mieszkania. Zaprowadziła mnie do garażu. Stało w nim piękne, srebrne Audi.
-Maaaaamooooo ! – przeciągnęłam zabawnie samogłoski. – Dziękuję !
-Nie możesz przecież liczyć cały czas na mnie. – zaśmiała się.
-Jesteś kochana. – mocno ją przytuliłam.
Pożegnałam się z mamą i weszłam do swojego mieszkania. Nie mogłam się przyzwyczaić. Niby było takie naprawdę piękne, ale nie miało w sobie takiego uroku jak dom Nowakowskiego. Spojrzałam na palec, a tam nadal widniał pierścionek zaręczynowy, który dostałam od Piotrka. Zdjęłam go i schowałam do szkatułki leżącej na komodzie. Przebrałam się w pidżamę i ułożyłam na łóżku. Po chwili zasnęłam.

***

Następnego dnia budzik obudził mnie o godzinie 7 rano. Musiałam się ogarnąć, aby na 9 być w szpitalu. Szybko podniosłam się z łóżka i wyjęłam z szafy ubrania. Weszłam do łazienki , zrobiłam delikatny makijaż i włosy spięłam w kucyka. Ubrałam się i opuściłam łazienkę zabierając ze sobą pidżamę, którą rzuciłam na łóżko. Zabrałam kluczyki i weszłam przez kuchnię do garażu. Otworzyłam drzwi garażowe i weszłam do auta. Wyjechałam, a gdy to zrobiłam drzwi garażowe się zamknęły. Po jakiś dwudziestu minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam i weszłam do szpitala. Wraz z lekarzem weszłam do pokoju lekarskiego, gdzie czekał na mnie „fartuch” lekarski i identyfikator z imieniem i nazwiskiem. Ubrałam to na siebie i lekarz zaczął oprowadzać mnie po salach, w których leżeli pacjenci. W jednej z Sali moją uwagę przykuł mężczyzna, do którego podeszliśmy.
-Tym panem się zajmiesz. – doktor uśmiechnął się.
Życzył mi powodzenia i opuścił salę. Przeprowadziłam z pacjentem wywiad i okazało się, że jest siatkarzem i gra na pozycji rozgrywającego.
-Skąd tutaj się wzięły takie piękne kobiety ? – wyszczerzył się.
Zaśmiałam się tylko i pokiwałam głową.
-Szkoda, że już niedługo opuszczam ten szpital. – wyraźnie posmutniał. – Pani chyba nie jest Niemką.
-Nie, jestem Polką. – uśmiechnęłam się.
-Aaaa, dlatego taka ładna. – zaśmiał się.
-Bez przesady. – poczułam, że moje policzki rumienią się.
-Jestem Simon Tischer. – wystawił w moim kierunku dłoń. 



_____________________________________________
No to mamy kolejny rozdział, podoba się ? ;>


6 komentarzy:

  1. no to widze, ze namieszalas ostro ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, nie, nie! ona ma być z Piotrkiem i już ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. SIMON TISCHER?! TEN SIMON TISCHER?!
    Ale się namieszało! : o
    BożeBożeBoże dodawaj jak najszybciej nowy rozdział! *____*

    Pozdrawiam! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie ten Simon Tischer, we własnej osobie. ;D. Cieszę się, że się podoba i kolejny będzie pewnie jutro. ;)

      Również pozdrawiam ! ;***

      Usuń