Rozdział
42
-Kochanie, nic mi nie przeszkadza. – podszedł do
mnie chcąc mnie przytulić.
-Odpuść sobie, zrozumiałam dobrze o co Ci chodzi. –
odsunęłam się od niego.
-Boooooże. – jęknął. – Każda dziewczyna chciałaby
być na Twoim miejscu, a Ty masz jakieś problemy.
-No to leć sobie do tej „każdej” ! – krzyknęłam.
Opuściłam jadalnie. Z przedpokoju zabrałam płaszcz
i otworzyłam drzwi wyjściowe.
-Przepraszam Cię. – Nowakowski złapał mnie za
rękę.
Nie miałam ochoty słuchać jego wyjaśnień. Wyrwałam
swoją rękę i wyszłam trzaskając drzwiami. Wychodząc z podwórka złapałam
taksówkę. Poinstruowałam kierowcę w którą stronę ma jechać. Zatrzymał się pod
blokiem Aśki. Zapłaciłam mu i weszłam na odpowiednie piętro. Po krótkim namyśle
zapukałam do drzwi. Przyjaciółka po chwili je otworzyła.
-Wejdź. – uśmiechnęła się. – Właśnie jem z
Grześkiem kolację.
-Wiesz co, to ja nie będę Wam przeszkadzać. –
delikatnie się skrzywiłam słysząc imię jej chłopaka.
-Czeeeeść Aniu. – Grzesiek podszedł do nas.
-Żegnam. – odwróciłam się na pięcie.
Wolnym krokiem zeszłam po schodach. Wychodząc na
podwórko ręce schowałam do kieszeni płaszczu zastanawiając się gdzie mam się podziać
tej nocy. Westchnęłam sama do siebie i skierowałam się w stronę najbliższego
hotelu. Wynajęłam wolny pokój. Nie był to może pokój marzeń, ale lepsze to niż
nic, prawda ? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dzwonił Piotrek. Rozłączyłam.
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, nie po tym jak mnie potraktował. Wyłączyła
telefon, po to, aby nikt się do mnie nie dobijał. Wzięłam szybki prysznic. Po
opuszczeniu łazienki od razu udałam się do łóżka, gdzie dość szybko zasnęłam.
***
Kolejne dni mijały strasznie szybko. Biorąc pod
uwagę to, że ani Piotrek się nie odzywał do mnie, ani Aśka jakoś dawałam radę.
Nawet mój telefon się nie odzywał ! W trakcie treningu Nowakowskiego zawitałam
do niego do domu i zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Specjalnie wybrałam taki
czas, aby nie było go w domu, nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Po długich
rozmyśleniach doszłam do wniosku, że przeniosę się na uczelnię do Niemiec.
Stwierdziłam, że tak będzie lepiej. Zmiana kierunku dobrze mi zrobi, a do tego
będę blisko mamy. Monika zarezerwowała mi bilety na piętnastego grudnia, a co
najważniejsze zarezerwowała mi pokój w jednym z berlińskich hoteli i miała dla
mnie jeszcze jedną niespodziankę, o której nie chciała mi nic powiedzieć. Z
jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej coś mi podpowiadało abym została, że
może jeszcze wszystko się ułoży. Jednak nie chciałam ponownie wchodzić w to
samo, za przeproszeniem, gówno. Chciałam zacząć od nowa wszystko, z czystą
kartę. Dzień przed wylotem wyjechałam do Warszawy, tam na jedną noc wynajęłam
sobie pokój. Jedna noc i wszystko zacznę od nowa. Tylko to się teraz dla mnie
liczyło.
Obudził mnie dźwięk budzika. Przetarłam oczy i
wyłączyłam go. Podniosłam się niechętnie. Wylot miałam o godzinie 11. Zwlekłam
się z łóżka i zabierając z krzesła naszykowane wczoraj ubrania weszłam do
łazienki. Szybko przemyłam twarz i ubrałam się. Włosy związałam w kłosa i
zrobiłam delikatny makijaż. Zabrałam swoje walizki i opuściłam hotelowy pokój.
Pożegnałam się z recepcjonistkom dziękując za nocleg. Wychodząc z hotelu
taksówka już stała i czekała na mnie. Kierowca przejął moje walizki i schował
je do bagażnika. Po chwili byłam już na lotnisku. Podeszłam do odprawy i
pokazałam bilet. W samolocie zajęłam swoje miejsce. Stewardessy poinformowały o
tym, aby zapiąć pasy, więc tak też zrobiłam. Mimo iż nie lubiłam turbulencji,
jednak latanie samolotem tak. Lubiałam się patrzeć z okien na oddalające się
domy i ludzi, którzy z każdym centymetrem unoszenia się wyglądali jak małe
mrówki. Po starcie odpięłam pasy i do uszu włożyłam słuchawki. Oddałam się
melodii piosenek. Nie wiedziałam nawet kiedy dotarliśmy na miejsce, bo
zasnęłam. W pewnym momencie podeszła do mnie stewardessa i potrząsając
delikatnie za ramię powiedziała, że za chwilę lądujemy, przy czym poprosiła o
zapięcie pasów. Kiwnęłam twierdząco głową, spełniając prośbę stewardessy i
delikatnie się uśmiechnęłam, po czym kobieta odeszła. Po dobrych dziesięciu
minutach wylądowaliśmy. Opuściłam samolot, po czym odebrałam swoje walizki.
Opuściłam lotnisko, a przed wejściem czekała na mnie mama. Przywitałam się z
nią i wsiadłyśmy do auta. Podwiozła mnie pod moje obecne miejsce zamieszkania. Weszłyśmy
do środka. Monika pomogła mi się rozpakować i wspólnie przygotowałyśmy coś do
zjedzenia. Postawiłam na zwykłe tosty, bo nie miałam siły na szykowanie czegoś
innego. Cieszyłam się jedynie z tego, że nie zadawała zbędnych pytań. Po zjedzeniu
umyłam brudne naczynia.
-Przebierz się i wychodzimy. – mama uśmiechnęła
się.
-Ale muszę ? – jęknęłam niezadowolona.
-Tak, chcę Cię oświecić względem tej
niespodzianki. – wyszczerzyła się.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową i udałam się do
łazienki. Tam wzięłam szybko prysznic i owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju.
Wyjęłam jakieś ubrania z półki i przebrałam się. Wraz z mamą opuściłam swoje
mieszkanie i wsiadłyśmy do samochodu.
-Powiedziałaś, że chcesz zmienić kierunek na
medycynę. – Monika uśmiechnęła się.
-No tak, ale co w związku z tym ? – spojrzałam na
nią.
-Udało mi się załatwić Ci staż w szpitalu. – nie odrywała
wzroku od drogi.
Zrobiłam wielkie oczy, a kobieta tylko zaśmiała
się. Po chwili byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazał się wielki napis „Krankenhaus”.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Weszłyśmy wielkim drzwiami do środka, a mama
przywitała się z lekarzem.
-To jest moja córka. – wskazała na mnie dłonią.
-Miło mi. – lekarz uśmiechnął się. – Jeżeli będzie
pani odpowiadać staż w naszym szpitalu to będziemy zaszczyceni.
Szeroko się uśmiechnęłam. Lekarz oprowadził mnie
po szpitalu. Dowiedziałam się od niego, że jest to najlepszy szpital w Berlinie.
Opowiedział mi również, że jest taki czas kiedy to z różnych powodów na
leczenie przyjeżdżają sami sportowcy, a najczęściej siatkarze. Na samą myśl o
tych osoba skrzywiłam się.
-Może pani zacząć od jutra. – ciepło się
uśmiechnął.
-Oczywiście. – spojrzałam na niego. – Na którą
godzinę ?
-Zacznie pani o godzinie 9, pasuje ? – spojrzał na
mnie.
-Oczywiście, że tak. – wyszczerzyłam się.
Pożegnałam się z doktorem i opuściłam szpital.
Przy wejściu czekał na mnie Monika. Mocno ją uściskałam dziękując za ten staż.
Wróciłyśmy do mojego mieszkania. Zaprowadziła mnie do garażu. Stało w nim
piękne, srebrne Audi.
-Maaaaamooooo ! – przeciągnęłam zabawnie
samogłoski. – Dziękuję !
-Nie możesz przecież liczyć cały czas na mnie. –
zaśmiała się.
-Jesteś kochana. – mocno ją przytuliłam.
Pożegnałam się z mamą i weszłam do swojego
mieszkania. Nie mogłam się przyzwyczaić. Niby było takie naprawdę piękne, ale
nie miało w sobie takiego uroku jak dom Nowakowskiego. Spojrzałam na palec, a
tam nadal widniał pierścionek zaręczynowy, który dostałam od Piotrka. Zdjęłam
go i schowałam do szkatułki leżącej na komodzie. Przebrałam się w pidżamę i
ułożyłam na łóżku. Po chwili zasnęłam.
***
Następnego dnia budzik obudził mnie o godzinie 7
rano. Musiałam się ogarnąć, aby na 9 być w szpitalu. Szybko podniosłam się z
łóżka i wyjęłam z szafy ubrania. Weszłam do łazienki , zrobiłam delikatny
makijaż i włosy spięłam w kucyka. Ubrałam się i opuściłam łazienkę zabierając
ze sobą pidżamę, którą rzuciłam na łóżko. Zabrałam kluczyki i weszłam przez
kuchnię do garażu. Otworzyłam drzwi garażowe i weszłam do auta. Wyjechałam, a
gdy to zrobiłam drzwi garażowe się zamknęły. Po jakiś dwudziestu minutach byłam
na miejscu. Zaparkowałam i weszłam do szpitala. Wraz z lekarzem weszłam do
pokoju lekarskiego, gdzie czekał na mnie „fartuch” lekarski i identyfikator z
imieniem i nazwiskiem. Ubrałam to na siebie i lekarz zaczął oprowadzać mnie po
salach, w których leżeli pacjenci. W jednej z Sali moją uwagę przykuł
mężczyzna, do którego podeszliśmy.
-Tym panem się zajmiesz. – doktor uśmiechnął się.
Życzył mi powodzenia i opuścił salę.
Przeprowadziłam z pacjentem wywiad i okazało się, że jest siatkarzem i gra na
pozycji rozgrywającego.
-Skąd tutaj się wzięły takie piękne kobiety ? –
wyszczerzył się.
Zaśmiałam się tylko i pokiwałam głową.
-Szkoda, że już niedługo opuszczam ten szpital. –
wyraźnie posmutniał. – Pani chyba nie jest Niemką.
-Nie, jestem Polką. – uśmiechnęłam się.
-Aaaa, dlatego taka ładna. – zaśmiał się.
-Bez przesady. – poczułam, że moje policzki
rumienią się.
-Jestem Simon Tischer. – wystawił w moim kierunku
dłoń.
_____________________________________________
No to mamy kolejny rozdział, podoba się ? ;>
no to widze, ze namieszalas ostro ^^
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło, a co się będę ! ;D
Usuńnie, nie, nie! ona ma być z Piotrkiem i już ;<
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, tak jakoś wyszło. ;D.
UsuńSIMON TISCHER?! TEN SIMON TISCHER?!
OdpowiedzUsuńAle się namieszało! : o
BożeBożeBoże dodawaj jak najszybciej nowy rozdział! *____*
Pozdrawiam! :-*
Tak, właśnie ten Simon Tischer, we własnej osobie. ;D. Cieszę się, że się podoba i kolejny będzie pewnie jutro. ;)
UsuńRównież pozdrawiam ! ;***