Rozdział
43
-Miło mi, ja jestem Anna Majchrzak. – uścisnęłam dłoń
pacjenta.
-Nie dość, że piękna to jeszcze piękne imię. –
siatkarz wyszczerzył się. – Może któregoś wieczoru się umówimy ?
-Przykro mi, ale z pacjentami się nie umawiam. –
delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam w kartę badań. – Za chwilę przyjdzie
po Pana pielęgniarka i zabierze na prześwietlenie. Jeżeli wszystko będzie
dobrze to nie widzę podstaw, aby został Pan tutaj na dłużej.
Uśmiechnęłam się do pacjenta i opuściłam salę. Podeszłam
do pielęgniarki i takim swoim łamanym niemieckim poinstruowałam ją co ma zrobić.
No co, przecież nie wiedziałam o tym, że kiedyś będę pracować w szpitalu niemieckim..
W sumie to nie pracować, a mieć staż, ale mniejsza. Po jakiejś godzinie do
pokoju lekarskiego przyszła pielęgniarka ze zdjęciem. Podziękowałam i
zabierając ze sobą zdjęcie podeszłam do doktora. Skonsultowałam się z nim i potwierdził
moje przewidywania. Pacjent mógł zostać wypisany do domu. Jeszcze chwilę
porozmawiałam ze swoim opiekunem i podziękowałam mu za konsultację. Odłożyłam
zdjęcie na stolik i wyszłam z pokoju lekarskiego. Z delikatnym uśmiechem
weszłam do sali, w której leżał siatkarz.
-Mam dobrą wiadomość. – uśmiechnęłam się.
-Taaak ? – spojrzał na mnie. – Umówi się Pani ze
mną ?
-Nie. – zaśmiałam się. – Wypisujemy Pana do domu.
-Czyli jak nie będę pacjentem to umówi się Pani ze
mną ? – wyszczerzył się.
Tylko się zaśmiałam i pokiwałam z politowaniem
głową i opuściłam salę. W pokoju lekarskim przygotowałam wypis, po który
przyszedł uśmiechnięty siatkarz. Oddałam mu kartkę i życzyłam powodzenia we
wracaniu do formy.
-Spisała się dzisiaj Pani. – doktor uśmiechnął
się. – Na dzisiaj ma Pani wolne. Proszę spokojnie wrócić do domu i widzimy się
jutro o 9, tak ?
Kiwnęłam twierdząco głową i odwieszając fartuch
zabrałam swój płaszcz, który nałożyłam na ramiona. Zabrałam jeszcze torebkę i
sięgając do niej po klucze wyszłam ze szpitala.
-O proszę, nawet nie musiałem długo czekać. –
przede mną staną Simon.
-Pan sobie nie odpuści, prawda ? – cicho zaśmiałam
się.
-Nie. – pokiwał twierdząco głową. – I nie „pan”,
bo aż tak stary nie jestem.
Zaśmiałam się i ruszyłam w stronę samochodu.
Siatkarz szedł obok mnie. Spojrzałam na niego, a ten uśmiechnął się szeroko.
Podeszłam do swojego Audi. Chciałam otworzyć drzwi, ale oczywiście nie udami mi
się, bo ten oto Pan przeszkodził mi.
-Może oprowadzę Cię po Berlinie ? – spojrzał na
mnie.
-Jak się zgodzę to dasz sobie spokój ? – uśmiechnęłam
się.
Simon kiwnął twierdząco głową. Podałam mu swój
adres i miał po mnie przyjechać około
godziny 18. Uśmiechnęłam się do niego i podałam dłoń na pożegnanie. Ten ją
uchwycił w swoją i musną swoimi wargami. Pożegnał się i odszedł w swoją stronę.
Westchnęłam i wsiadłam do samochodu, po czym odjechałam. Około godziny 16 byłam
w mieszkaniu. Po drodze zrobiłam zakupy, żeby nie mieć pustej lodówki.
Rozpakowałam torby i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ciało owinęłam
ręcznikiem, to samo zrobiłam z włosami. Owinięta ręcznikiem weszłam do sypialni i z szafy wygrzebałam ubrania.
Przebrałam się i ponownie weszłam do łazienki. Tam wysuszyłam włosy, które
spięłam w luźnego, ale zarazem ładnie wyglądającego koka. Postawiłam na
delikatny, naturalny makijaż. Ciało spryskałam jeszcze perfumą i spoglądając w
lusterko uśmiechnęłam się. Ogarnęłam trochę sypialnie, a gdy skończyłam rozległ
się dzwonek do drzwi. Otworzyłam się.
-Cześć. – siatkarz wyszczerzył się.
-Wejdziesz na kawę czy od razu idziemy ? –
delikatnie się uśmiechnęłam.
Siatkarz kiwnął twierdząco głową i wszedł.
Zabrałam od niego skórzaną kurtkę i powiesiłam na wieszaku. Zaprowadziłam go do
salonu.
-Kawa? Herbata ? – zapytałam z uśmiechem na
twarzy.
-Sok. – uśmiechnął się. – O ile masz.
-Jedynie pomarańczowy. – zaśmiałam się.
-Mój ulubiony. – powiedzieliśmy razem.
Spojrzałam na niego, a on na mnie i zaśmialiśmy
się. W kuchni do dwóch szklanek nalałam sok i przyniosłam do salonu stawiając
je na stoliku. Usiadłam na skórzanym fotelu i założyłam nogę na nogę.
Siedzieliśmy dość długo przy tym soku prowadząc rozmowę. Po prostu świetne
zwiedzanie było, nie ma co.
-Trochę się zasiedzieliśmy. – siatkarz się
zaśmiał.
-No tak, troszeczkę. – uśmiechnęłam się do niego.
Dopiłam resztkę soku i zabrałam puste szklanki
zanosząc je do kuchni i wkładając do zlewu. Po chwili do kuchni wszedł Simon.
-Przyniosłem Ci telefon, bo ktoś się dobija do
Ciebie. – uśmiechnął się.
-Dziękuję. – odebrałam od niego komórkę.
Spojrzałam na wyświetlacz, a mój uśmiech od razu
zniknął. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-…
-Teraz nagle się zainteresowałeś moją osobą ? Dość
szybko.
-…
-Daj mi spokój. Wszystko się zmieniło. Nie szukaj
mnie, bo nic Ci to nie da.
-…
-Nawet jak mnie znajdziesz to nie będzie tak jak
kiedyś, więc po co Ci te wszelkie Twoje starania, które i tak do niczego nie
doprowadzą?
-…
-Nie dam Ci kolejnej szansy, już za dużo ich
dostawałeś. A pierścionek ? Wyślę Ci pocztą, bo nie mam ochoty na Ciebie
patrzeć.
-..
-Jeszcze się pytasz dlaczego ? Śmieszny jesteś.
Sam sobie odpowiedz na te pytanie.
Rozłączyłam się. Po moim policzku spłynęła łza.
Rozgrywający spojrzał na mnie i niepewnie mnie przytulił. Mimowolnie objęłam
jego szyję rękoma i po prostu rozpłakałam się. Mocno się w niego przytuliłam i
poczułam zapach cudownych perfum. No co, jak to kobieta,. Zawsze się wyczuje
ładny zapach, o !
-Przepraszam Cię. – szepnęłam oddalając się od
niego.
-Nie masz za co przepraszać. – delikatnie się
uśmiechnął.
Otarł łzy znajdujące się na moim policzku.
Delikatna dłoń Tischera gładziła mój policzek, a on ukazał rząd swoich
śnieżnobiałych zębów spoglądając w moje tęczówki. Delikatnie się uśmiechnęłam.
Siatkarz stwierdził, że lepiej chyba będzie jak nigdzie nie pójdziemy.
-Idź się przebierz w coś cieplejszego, a ja zrobię
Ci coś na kolację. – wskazał dłonią kanapę.
Nie protestowałam. Nie miałam zamiaru nigdzie
wychodzić. Weszłam do sypialni gdzie przebrałam się w dość szybkim tempie.
Weszłam do kuchni, a tam w dobre sobie Simon przyrządzał kolację. Oparłam się o
framugę drzwi i uważnie mu się przyglądałam. Po chwili zaprosił mnie do stołu i
na talerzu położył mi dwa naleśniki. Spróbowałam.
-Mm, dobre. – uśmiechnęłam się. – Co to takiego ?
-Naleśniki bawarskie. – usiadł obok mnie.
-Ale ja sama tego nie zjem, proszę. – podsunęłam pod
jego usta kawałek naleśnika nabity na widelec.
Siatkarz zjadł ze smakiem, aż mu się uszy trzęsły
! Podniosłam się i z szafki wyjęłam dodatkowe nakrycie, a z szuflady sztućce.
Postawiłam je przed Simonem i uśmiechnęłam się. Przełożyłam jednego naleśnika
na jego talerz i życzyłam mu smacznego. Ze smakiem pozbyliśmy się naleśników i
przeszliśmy do salonu. Poprosiłam go, aby zaczekał i w kuchni zaparzyłam
herbatę. Dwie filiżanki gorącego napoju postawiłam na stoliku i włączyłam
telewizję. Niby coś oglądaliśmy, ale tak naprawdę to wyglądało mniej więcej
tak, że film leciał sam sobie, a my po prostu rozmawialiśmy. Było to trochę
dziwne, ale cieszyłam się, że potrafię się z nim dogadać. W sumie to z każdym
siatkarzem bym się dogadała. Zawsze było tak, że z tymi osobnikami potrafiłam
znaleźć wspólny język.
-Mogę o coś zapytać ? – powiedział niepewnie.
-Jasne. – kiwnęłam twierdząco głową.
-Kto wtedy do Ciebie zadzwonił, że wywołam falę
smutku na Twojej twarzy ? – spojrzał na mnie.
________________________________________
Mam nadzieję, że długość odpowiada i że się podoba. ;>
Chce więcej! ;d Cieszę się, że Ania nie jest już z Piotrkiem ;d Świetny wątek z Tischerem ;>
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. ;). Takie słowa motywują do dalszego pisania. ;)
UsuńPozdrawiam ! ;)