środa, 5 grudnia 2012

46.





Rozdział 45



-…
-Daj mi spokój, odpuść sobie, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
-…
-Nie dzwoń więcej, nie staraj się nawet kontaktować. Nie mam już nic Twojego. Żegnaj.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę, a po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Otarłam je i spokojnie usiadłam na kanapie stawiając na niej nogi. Objęłam je rękami i w kolanach schowałam głowę. Rozpłakałam się. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Wstając otarłam policzki. W drodze do przedpokoju spojrzałam w lustro wiszące na jednej ze ścian. Otworzyłam drzwi.
-Co Ty tutaj robisz ?! – krzyknęłam.
-Przyjechałem Cię przeprosić. – złapał mnie za dłonie.
-Odpuść sobie. – zabrałam od niego ręce.
-Nie zaprosisz mnie do środka, abyśmy spokojnie porozmawiali ? – spojrzał w moje oczy.
-Nie. A poza tym jak mnie tutaj znalazłeś ? – skrzywiłam się.
-Mam swoje sposoby. – chciał pogładzić swoją dłonią mój policzek, jednak w porę odchyliłam głowę.
-Zostaw mnie. Nie ma już miejsca w moim życiu dla Ciebie. – powiedziałam drżącym głosem. – Zraniłeś mnie, nie jeden raz. Więc teraz daj mi spokój.
-Ale ja nie potrafię o Tobie zapomnieć, daj mi ostatnią szansę. – szepnął zbliżając się do mnie.
-Nie, Piotrek zostaw mnie. – szepnęłam.
-Aniu, zostawiłaś torbę w moim samochodzie. – usłyszałam ciepły głos Simona.
Przyszło wybawienie. Modliłam się o to w myślach, a Pan Bóg wysłuchał moich próśb. Byłam mu za to wdzięczna. Nie miałam ochoty dalej słuchać pieprzenia Nowakowskiego o tym jak bardzo mnie kocha i jak bardzo jestem dla niego ważna. Jakby tak było nie pieprzyłby wtedy takich głupot, które bardzo mnie zabolały. Simon podszedł do drzwi i złapałam go za dłoń. Podszedł do i dał mi buziaka w policzek, po czym spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Piotrek już wychodzi. – stwierdziłam obejmując rozgrywającego.
Nowakowski zmierzył mnie wzrokiem i wyraźnie się skrzywił. Na pewno wiedział kim jest ta osoba, przecież z reprezentacją Niemiec nie raz grali. Ale nie liczyło się to dla mnie. Piter odwrócił się i odszedł. Widziałam tylko jak z nerwami kopie jeden z kamyków znajdujący się na podwórku. Zamknęłam drzwi i mocno przytuliłam się do Tischera. Ten odwzajemnił mój uścisk i pogładził dłonią moje włosy.
-Spokojnie. – szepnął całując mnie w głowę.
Nie odpowiedziałam. Spojrzałam tylko na niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Siatkarz odwzajemnił mój uśmiech i pocałował w nosek. Zaprosiłam go do salonu, a sama zostałam w kuchni i zaparzyłam kawę. Dwie filiżanki postawiłam na stoliku w salonie i usiadłam obok Simona. Włączyłam telewizor, ale oczywiście mój gość wziął pilota w swoje ręce. Ale co tam. Sprawdził listę filmów na nośniku i włączył jakąś komedię. Nie wiem jakim sposobem, ale spodobała mi się ona, chociaż nie pamiętam nawet tytułu, ale mniejsza o to. Ułożyłam się wygodnie na kanapie, a głowę położyłam na nogach niemieckiego siatkarza. Film był naprawdę dobry i jak przystało na komedię bardzo zabawny. Zazwyczaj na takich filmach zasypiałam, a tutaj proszę. Chociaż w sumie przy Simonie nie da się śmiać, już raz to przetestowałam i więcej nie mam zamiaru tego robić. Gdy skończył się film spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia. Siatkarz zaczął się zbierać do siebie, więc odprowadziłam go do drzwi i podałam mu kurtkę. Narzucił ją na siebie i łapiąc mnie za dłoń przyciągnął do siebie, po czym objął mnie w pasie. Spojrzał w moje oczy i czule pocałował. Gdy tylko nasze usta się rozłączyły mocno go przytuliłam.
-Dobranoc. – szepnęłam wtulając się w niego.
-Śpij dobrze. – szepnął całując mnie w czubek głowy.
Gdy tylko wyszedł zagasiłam wszędzie światło i wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w pidżamę. Od razu ułożyłam się do łóżka i po chwili już spałam.

***

Następne dwa miesiące minęły w ekspresowym tempie. Nie chciałam się z nimi wszystkimi żegnać, ale taka była kolej rzeczy. W szpitalu pożegnałam się z każdą pielęgniarką i lekarzami dziękując im za sprawowaną opiekę nade mną i za to co wyniosłam ze stażu tutaj. Wróciłam do mieszkania, a tam czekałam na mnie mama. Pomogła mi się spakować, a ja w tym czasie przebrałam się. Po wyjściu z łazienki pobiegłam otworzyć  drzwi. Przywitałam się z Simonem i zaprosiłam go do środka. Wszedł ze mną do sypialni i przywitał z moja mamą. Zabrał walizki i zaniósł je do swojego samochodu – postanowiliśmy, że do Polski pojedziemy jego samochodem. Wraz z mamą opuściłam sypialnię. Widziałam po jej wyrazie twarzy, że nie jest zadowolona z mojego powrotu do kraju. Jednak nie mogłam inaczej postąpić. Musiałam tam wrócić. Tam zostawiłam swoje życie, a w Niemczech nic mnie nie trzymało, tym bardziej, że Simon przenosił się do polskiego klubu. Nadeszła godzina 0. Czas wyjazdu. Wybiła godzina 9. Postanowiliśmy wyjechać z rana, aby nie jechać po nocy. Weszliśmy do małego przedpokoiku i tam nałożyliśmy na siebie kurtki. Już otwierając drzwi mama mnie męczyła swoim gadaniem.
-Mamo, nie martw się o mnie. – uśmiechnęłam się.
-Zawsze będę się martwić. – zaśmiała się. – Jesteś moją małą córeczką.
-Maaaaamoooo. – przeciągnęłam samogłoski.
-No już. – Monika uśmiechnęła się. – Pamiętaj, że tutaj zawsze możesz wrócić. To mieszkanie jest Twoja i to się nie zmieni. Tak jak samochód i te inne rzeczy.
-Dziękuję. – wyszczerzyłam się.
-Jedźcie ostrożnie. – mocno mnie przytuliła.
-Dowidzenia. – Simon pożegnał się z moja mamą.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Droga była długa i strasznie się ciągnęła. Po przejechaniu granicy zatrzymaliśmy się w jakiejś karczmie, aby zjeść obiad. Gdy tylko spałaszowaliśmy swoje posiłki ponownie wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Wieczorem podjechaliśmy pod hotel, gdzie mieliśmy nocować. Wynajęliśmy pokoje w tym samym hotelu, na tym samym piętrze, naprzeciw siebie. Tischer zabrał się za wypakowywanie walizek, które po chwili przejął pracownik hotelu. Z recepcji odebraliśmy kluczyki i windą wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Przed wejściem do pokoju pożegnaliśmy się i każdy wszedł do swojego małego królestwa. Po chwili otworzyłam drzwi, do których ktoś usilnie się dobijał. Okazało się, że to rozgrywający. Zaprosiłam go do środka i rozsiedliśmy się na kanapie. Jednak nie trwało to długo, bo znów ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Głośno westchnęłam i podniosłam się kierując się w stronę wyjścia. Otworzyłam je, a pracownik hotelu wszedł do środka i postawił w przejściu moje walizki. Podziękowałam mu skinieniem głowy i zamknęłam za nim drzwi. Wróciłam do siatkarza.
-Czas się rozpakowywać . – westchnęłam.
Simon z uśmiechem na twarzy wstał i przeniósł moje walizki do sypialni. Wrócił do mnie i pociągnął za rękę, sprawiając, że wstałam. Niechętnie wlokłam się za nim. Zabrałam się za rozpakowywanie swoich rzeczy, a ten przyglądał mi się. Poukładałam wszystko w szafie zostawiając na łóżku ubranie. Zmęczona opadłam na łóżko.
-Spać. – jęknęłam.
Siatkarz pochylił się nade mną i musnął moje usta. Uśmiechnęłam się do niego.
-Weź prysznic, połóż się i śpij. – wyszczerzył się.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie podniosłam się i ruszyłam w ich kierunku. Otworzyłam je.
-Słucham ? – szepnęłam nie spoglądając na osobę, która przyszła.
-Zastałem Simo.. – gość przerwał. – Anka, co Ty tutaj robisz ?!


___________________________________________
No to na dzisiaj tyle. ;>
Miłego czytania ! ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz