Rozdział
48
Słysząc głos osoby stojącej za mną przełknęłam
ślinę i głośno westchnęłam. Chłopak położył dłoń na moim ramieniu, a ja
podniosłam się i odwróciłam. Siatkarz stał w miejscu, nie ruszał się, mogło się nawet wydawać, że nie oddychał.
-Za chwilę wrócę. – powiedziałam do swoich
towarzyszy.
Kiwnęli tylko głową i poinformowali, żebym się
spieszyła, bo za chwilę mecz się zacznie. Posłałam w ich kierunku ciepły
uśmiech, a siatkarz przepuścił mnie. Razem wyszliśmy z Sali kierując się w
stronę szatni.
-Co chciałeś ? – spojrzałam na niego. – A tak w
ogóle to dlaczego nie grasz?
-Mam kontuzję. – odpowiedział krótko. – Dlaczego tak
krzywdzisz Piotrka ?
-Że co proszę ?! – wybałuszyłam oczy. – Ja go
krzywdzę ? A czy pomyślał kilka miesięcy temu jak mnie zranił tymi swoimi „zwykłymi”
słowami ? Nie pomyślał. Więc nie ośmieszaj jeszcze sam siebie Grzesiek zadając mi takie
pytania, naprawdę.
-Ale zrozum, że on Cię kocha. – spojrzał na mnie.
-Ale jego już nie ma w moim życiu i nie będzie.
Muszę już iść, za chwile mecz się rozpocznie. – odwróciłam się na pięcie i
odeszłam.
Po chwili już byłam na swoim wcześniejszym miejscu.
Chwilę po moim powrocie rozpoczął się mecz. Zaprezentowali się kapitanowie,
przywitania pod siatką. Mimo iż byłam dość daleko od boiska widziałam jak
Piotrek patrzył się na Simona przy przywitaniu, nie ukrył swojej nienawiści w
oczach. Doskonale to widziałam. Na boisko wybiegły pierwsze szóstki. Najpierw
goście – jeszcze niedawno moja Resovia, a później gospodarze. Wśród
podstawowych graczy Jastrzębia nie mogło zabraknąć ich nowego rozgrywającego.
Widząc uśmiechniętego Simona wybiegającego na boisko na mojej twarzy pojawił
się mimowolny uśmiech. Mecz się rozpoczął. Pierwszy set nie był najlepszy w
wykonaniu graczy włoskiego szkoleniowca, niestety ulegli w nim Resovii do 20.
Na przerwie podeszłam do Simona.
-Wierzę w Ciebie. – uśmiechnęłam się.
Ten tylko szeroko się uśmiechnął. Mocno go
przytuliłam. Niestety ta chwila nie trwała długo, bo musieli wchodzić na boisko
i zaczynać następnego seta. Ten w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla był doby,
nawet bardzo dobry. Wzmocnili zagrywkę, ich gra na siatce wyglądała o niego
lepiej, do tego każdy skutecznie atakował. Wygrali drugiego seta do 21. Kolejny
też padł łupek gospodarzy, tak jak i czwarty, jak się okazało ostatni. Byłam
bardzo zadowolona z Simona i stawiałam go również w roli gracza meczu. Nie
pomyliłam się. Został doceniony, gdyż dostał statuetkę MVP. Po pożegnaniu z
siatkarzami z Resovii podbiegł do mnie. Nie wiem jak to zrobił, ale przeniósł
mnie przez bandy reklamowe i postawił na boisku.
-Gratuluję. – szepnęłam mu do ucha.
-Gdyby nie Twoja wiara we mnie, nie wygralibyśmy
tego spotkania w takim stosunku. – uśmiechnął się. – Możliwe, że w ogóle byśmy nie
wygrali.
Tylko się zaśmiałam, a ten długo nie czekał. Objął
mnie w talii, uniósł w górę i obrócił się kilka razy wokół własnej osi. Objęci
ruszyliśmy w stronę szatni.
-Ja poczekam. – uśmiechnęłam się.
Rozgrywający musnął moje usta i zniknął za
drzwiami szatni. Zajęłam krzesełko, które znajdowało się na korytarzu i
spokojnie czekałam na swojego chłopaka. Tak trochę dziwnie to brzmi, nie
sądzicie ? Ale cóż, lepiej tak niż w ogóle.
-Gratuluję. – rozpoznałam głos kapitana pasiaków.
-To nie mi należą się gratulację. – zaśmiałam się.
-Pokazaliście klasę. – usiadł obok mnie. – I powiem
Ci, że trochę smutno jest u nas na treningach bez Ciebie.
-Bez przesady. – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jastrzębie w tym sezonie będzie trudne do
zatrzymania. – zaśmiał się. – Mają nowych wspaniałych graczy.
-Skopią Wam tyłki nawet na Podpromiu. –
wyszczerzyłam się.
-Żebyś się nie zdziwiła. – Alek wytknął w moją
stronę język.
Oboje się zaśmialiśmy. Rozmawialiśmy dość długą
chwilę, w końcu było o czym.
-Alek, nie zadawaj się z wrogiem ! – krzyknął Ignaczak.
-Ona jest taka nasza. – Alek zrobił maślane oczka.
Igła do mnie podszedł i mocno mnie przytulił do
siebie. Myślałam, że połamie mi żebra, tak mnie ścisnął ! Głośno chrząknęłam.
-Przepraszam. – Ignaczak zaśmiał się.
-Nic się nie stało. – ukazałam swoje białe ząbki.
Z szatni zaczęli wychodzić Jastrzębianie. Wśród
nich nie zabrakło oczywiście Tischera. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu,
składając na moim policzku całusa. Przedstawiłam go dwójce Resoviaków, która
stała ze mną. Alek pogratulował Jastrzębskiemu zwycięstwa i Simonowi statuetki
MVP.
-Wiesz, co jesteś wredna. – oburzył się Misiek.
-Ale dlaczego ? – zdziwiłam się.
-Temu dryblasowi pogratulowałaś zwycięstwa, a mi
nie. – puścił wzrok i założył ręce na klatce piersiowej.
-Tylko nie dryblasowi. – pogroziłam mu palcem. –
No chodź do mnie.
Siatkarz momentalnie się uśmiechnął i podszedł do
mnie. Ścisnął mnie mocno, ale nie tak mocno jak przed kilkoma minutami zrobił
to Ignaczak.
-Bo ją udusisz. – wtrącił się Igła.
Całe towarzystwo parsknęło śmiechem, a Kubiak postukał
się palcem w głowę.
-Nie jestem Tobą, Ignaczak. – posłał znaczące
spojrzenie w kierunku libero.
-No już panowie, nie musicie się o mnie bić. –
wyszczerzyłam się.
Nie skomentowali tego. W dobrych nastrojach
opuściliśmy halę. Wraz z Kubiakiem i Tischerem odprowadziliśmy dwóch pasiaków
do ich autokaru, przy którym pożegnaliśmy się. Ponownie mnie objęli, ale tym
razem delikatniej, za co im serdecznie podziękowałam.
-A mnie też przytulisz ? – z autobusu wybiegł
Lotman.
Zmierzyłam go wzrokiem, a ten zrobił minę
proszącego pieska. No jak tu takiemu odmówić ?! Jeszcze jak robi tą słodką
minę, po prostu się nie da powiedzieć „nie”. Zaśmiałam się tylko i podeszłam
bliżej niego. Ten wyszczerzył się i mocno mnie przytulił. Jak na złość do
autokaru podchodził Nowakowski.
-Mam nadzieję, że do zobaczenia na Podpromiu. –
szepnął. – Ale wtedy wygramy, prawda panowie ?
Siatkarze kiwnęli twierdząco głową, a ja tylko się
zaśmiałam. W moje ślady poszedł również Kubiak, a po chwili już każdy się
śmiał. Piotrek tylko spojrzał na mnie i bez słowa wszedł do autokaru.
-Miło było was znów zobaczyć. – uśmiechnęłam się.
Podeszłam jeszcze raz do każdego i przytuliłam ich
na pożegnanie. Gdy zniknęli w autobusie wraz z Simonem i Miśkiem odeszłam w
swoją stronę. Tischer objął mnie i szliśmy wolnym krokiem. Na parkingu
pożegnaliśmy się z Michałem. Zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie i ruszyliśmy
w stronę hotelu. Po drodze zrobiliśmy jeszcze zakupy. Przed wejściem do pokoju
pożegnałam się z siatkarzem. Byłam zmęczona jak nigdy. Nawet nie brałam się za
rozpakowywanie zakupów, tylko zdjęłam płaszcz i buty, po czym z sypialni
zabrałam pidżamę i zamknęłam się w łazience. Zmyłam makijaż i wzięłam szybki
prysznic. Ubrałam przyniesione wcześniej ubrania i wysuszyłam włosy, po czym
wyszłam z łazienki. Opadłam na łóżko i po chwili zasnęłam.
***
Kolejne dni mijały dość dobrze. Oswoiłam się z
mieszkaniem w Jastrzębiu, znalazłam wspólny język z siatkarzami Pana
Bernardiego i co mnie najbardziej zaskoczyło, najlepszy kontakt miałam z
Miśkiem i nowym, włoskim nabytkiem ich szkoleniowca. Miśka znałam już
wcześniej, więc nie było to zdziwieniem, ale Matteo pozytywnie mnie zaskoczył.
Nawet co drugi dzień uczył mnie włoskiego ! Cóż więcej chcieć, żyć nie umierać.
Język się przyda, a kto wie, może kiedyś zawitał do Włoch, w innym świecie, ale
bardzo możliwe to jest. Wybrałam uczelnię, na której miałam zamiar kończyć
studia. Wydawała się najlepszą uczelnią w Jastrzębiu, w sumie to nie znajdowała
się w tym mieście, ale w okolicach. O ile Katowice można nazwać okolicami.
Dojazd miałam dość dobry, a uczelnia miała perspektywy. Mój związek z Simonem
rozwijał się, ale nie spieszyliśmy się do niczego. Nie byłam gotowa na wspólne
zamieszkanie, mimo już dobre pół roku byliśmy razem. Stwierdziłam, że jeszcze
za szybko na takie decyzje, bo nie chciałam, aby wszystko się zepsuło tak jak
to było z Piotrkiem. Ale wiedziałam, że zmierza to w dobrym kierunku. Cieszyłam
się z tego, że mimo tylu przeciwieństw jakie w ostatnim czasie stanęły nam na
drodze, chociażby moja uczelnia w Katowicach, jego wyjazdy na mecze i takie
różne, nie poddaliśmy się i przetrwaliśmy ten trudny okres. Teraz mogło być
tylko lepiej, bynajmniej tego chciałam. Nie myślałam o zaręczynach, białej
sukni, ślubie, weselu czy dzieciach. Było dobrze tak jak było. Już raz coś
takiego przeżyłam, zaręczyny, miał być ślub, a wszystko poszło się walić. Teraz
miało być inaczej i chciałam, aby tak było.
Tego dnia wstałam
o godzinie jedenastej. Mogłam sobie trochę pospać, bo była to sobota.
Dzień wolny. Zarówno Simon nie miał treningu, jak i ja nie miałam zajęć.
Dlatego postanowiliśmy spędzić ten dzień razem. Niechętnie podniosłam się z
łóżka i podeszłam do okna odsłaniając długie, czerwone zasłony. Wyjrzałam przez
okno i uśmiechnęłam się sama do siebie. Zapowiadał się piękny dzień. Słońce już
znajdowało się wysoko, na drzewach było już mnóstwo zielonych listków.
Uśmiechając się wyciągnęłam ręce ku górze rozciągając ciało. Z szafy
wygrzebałam jakieś ubrania i zaszyłam się w łazience. Przemyłam chłodną woda
twarz, zrobiłam delikatny makijaż i włosy splotłam w kłosa. Ubrałam się i z
łazienki przeszłam do sypialni. Tam zaścieliłam łóżku i ogarnęłam trochę
nieład, który w niej panował. Gdy tylko sypialnia lśniła czystością weszłam do
pomieszczenia zwanego kuchnią i przygotowałam sobie śniadanie. Zjadłam ze
smakiem tosty, które popiłam sokiem pomarańczowym. Spokojnie posprzątałam w
kuchni. Wszystkie te czynności zajęły mi około dwóch godzin, bo siadając przed
tv spojrzałam na zegarek i dobijała godzina trzynasta. Do ręki wzięłam pilota i
włączyłam „pudło”, w którym jak zwykle nie było nic ciekawego. Pstrykałam tylko
z kanału na kanał, aż zostawiłam na 4fun.tv. Leciała akurat piosenka, którą
bardzo lubiłam, więc skłoniło mnie to do zostawienia na tym kanale. Parę minut
przed czternastą rozległ się odgłos pukania do drzwi. Niechętnie się podniosła
i otworzyłam je, a za nimi znajdował się kosz krwistoczerwonych róż, przez
które dostrzegałam uśmiech Simona. Wzięłam od niego te kwiatki i zaprosiłam go
do środka. Kosz z różami ułożyłam na wysepce kuchennej, gdzie przy okazji
nalałam do szklanek sok.
-Dziękuję . – szepnęłam stając za siatkarzem i musnęłam
jego policzek.
Obeszłam dookoła kanapę i na stoliku położyłam
dwie szklanki z pomarańczowym przysmakiem. W spokoju zaplanowaliśmy dalszy
dzień, chociaż spaceru nie można było nazwać planami, ale co tam. Dopiliśmy sok
i równocześnie podnieśliśmy się z kanapy. Wyłączyłam tv i wraz z siatkarzem
opuściłam mieszkanie, zabierając przy okazji torebkę. Windą zjechaliśmy na
parter, po czym opuściliśmy hotel. Wolnym krokiem, ślimaczym tempem ruszyliśmy
w stronę pobliskiego parku. Przez te trzy miesiące zdążyliśmy już trochę poznać
miasto, więc mogliśmy sobie pozwolić na spacerowanie. Trzymając się za ręce
szliśmy parkowymi alejkami. Wyglądaliśmy jak para głupich nastolatków
zakochanych w sobie. Ale przecież nie będziemy ukrywać tego, że się kochamy.
Usiedliśmy na najbliższej ławeczce. Ułożyłam głowę na ramieniu siatkarza i
zaczęłam się bawić jego dłonią. Nawet nie wiecie o ile większa ona była od
mojej ! Towarzysz uważnie mi się przyglądał, przy okazji śmiejąc się. Jak to ja
nie wytrzymałam i wzięłam z niego przykład – zaczęłam się śmiać.
-Czy to nie jest ten nowy rozgrywający
Jastrzębskiego Węgla ? – dotarł do nas głos grupki dziewczyn w wieku około
15-16 lat.
-Widzisz, już masz fanki tutaj. – szepnęłam mu do
ucha.
Ten się zaśmiał, a ja ponownie ułożyłam głowę na
jego ramieniu. W dobre sobie rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale przecież taka
sielanka nie może wiecznie trwać. W pewnym momencie jedna z tych dziewczyn
podeszła do nas.
-Przepraszam, mogą prosić o autograf i zdjęcie ? –
zapytała niepewnie spoglądając na Simona.
Uśmiechnęłam się tylko i uwolniłam go ze swoich
objęć. Dziewczyna podała mu zeszyt i długopis. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech,
nie dało się tego nie zauważyć. Gdy dostała autograf prawie skakała z radości !
poprosiła mnie o zrobienie im zdjęcia, więc odebrałam od niej telefon i
pstryknęłam im chyba z dziesięć fotek. A niech ma i się cieszy. Dziewczyna podziękowała
i w podskokach pobiegła do swoich koleżanek, z którymi wcześniej się
zastanawiała czy to jest właśnie Simon. Podniosłam się i wspinając się na palce
musnęłam jego usta. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w dalszą drogę.
-Przepraszam, mogę prosić o autograf ? – ktoś zakłócił
nam spokój.
______________________________________________
No to kolejny rozdział jest. ;>
Mam nadzieję, że się podoba. ;)
Kolejny zagorzały fan Tischera? ;>>>>
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Piotrusia, ale dobrze, że Ania jest szczęśliwa z Simonem. : ))))
Pozdrawiam! ;-*
No taki siatkarz to musi mieć wielu fanów ! ;>
UsuńRównież pozdrawiam. ;***
E tam bez Piotrka to już nie to samo ; //
OdpowiedzUsuń