wtorek, 11 grudnia 2012

51.





Rozdział 50



-Simona ? – sztucznie się uśmiechnęłam. – Czego od niego chcesz ?
-Jak to czego ? – ponownie zmierzyła mnie wzrokiem.
-Nie powtarzaj moich pytań, tylko odpowiedz. – skrzywiłam się.
-Chcę, aby wziął odpowiedzialność, za swoje czyny. – ironicznie się uśmiechnęła. – Za swoje dziecko.
-Kobieto, czynie dotrze do Ciebie to, że to dziecko nie jest jego ?! – krzyknęłam. – Pierwszy miesiąc ? Walnij się w głowę, wtedy nie mógł być z Tobą, bo był ze mną, tutaj, w Polsce. Więc zostaw nas w spokoju !
Nie odpowiedziała. Jednak miałam satysfakcję, ponieważ z jej twarzy zniknął uśmiech. Tak, ten uśmiech zadowolenia zniknął z jej gęby. Cieszyłam się, bo nie poddałam się i powiedziałam jej to, co myślę, a ona wiedziała, że mam rację.
-Nie trzeba było się puszczać. – dodałam i zamknęłam drzwi.
Poprawiłam jeszcze włosy i zagasiłam światło w przedpokoiku. Uśmiechnięta wróciłam do siatkarza i mocno się do niego przytuliłam, po czym musnęłam jego usta. Spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-Dziękuję, że jesteś. – szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Mocno mnie do siebie przytulił i uniósł moje ciało ku górze okręcając się wraz ze mną kilka razy wokół własnej osi. Głośno się zaśmiałam, a ten odgarnął moje włosy za ucho i szeroko się uśmiechnął.
-Jak będę miał trochę więcej czasu to wyjedziemy na wakacje. – z jego twarzy nie znikał uśmiech.
-Na wakacje ? – zapytałam zdziwiona.
-Tak. – kiwnął twierdząco głową. – Pojedziemy do Paryża, albo do Londynu lub gdziekolwiek indziej, gdzie tylko będziesz chciała.
-No wiesz, dużo rzeczy bym chciała. – zaśmiałam się oplatając swoje ręce wokół jego szyi.
-Taaak ? – spojrzał w moja oczy układając dłonie na mojej talii. – Na przykład co takiego ?
-Hm.. – zamyśliłam się. – Na przykład chciałabym być wreszcie szczęśliwa i wiedzieć, że dla kogoś jestem ważna bez żadnych pokazów i wszystkiego w tym stylu.
-Kochanie.. – szepnął. – Dla mnie jesteś najważniejsza.
-Wiem o tym. – uśmiechnęłam się, a Simon musnął mój nosek, co wywołało jeszcze  większy uśmiech na mojej twarzy.
-Musisz się zastanowić, gdzie najbardziej chciałabym pojechać. – uśmiechnął się.
-Dużo takich miejsc jest. – zaśmiałam się.
-Skoro tak, to odwiedzimy je wszystkie. – ponownie jego usta musnęły mój nos.
-Naprawdę ? – zdziwiłam się.
Odpowiedzi nie uzyskałam. No bo po co, gdzie tam. Nie trzeba udzielać odpowiedzi na zadawane pytania, nie ma w tym sensu. Byłam naprawdę szczęśliwa. Może i nawet w tamtym momencie byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Ale cóż więcej chcieć. Miałam osobę, którą kochałam i która mnie kochała, czułam się kimś ważnym, kimś cholernie ważnym.
-Muszę już iść do siebie. – posłałam w kierunku siatkarza ciepły uśmiech.
-Nie. – kiwnął przecząco głową ukazując swoje bielutkie ząbki. – Nie puszczę Cię, mam duże łóżko, spokojnie zmieścimy się razem, a tak poza tym nie zasnę bez Ciebie.
Zaśmiałam się chowając twarz w jego torsie. Uniósł mój podbródek delikatnie w górę i spojrzał na mnie proszącym wzrokiem. Uległam, zgodziłam się. No ale jak tutaj się nie zgodzić, kiedy to on robi minę kotka ze „Shreka”?! Jeżeli potraficie to wytłumaczcie mi to, bo ja jakoś nie mogę tego racjonalnie wytłumaczyć. Ale wracając do rzeczy i tego tamtego i owego.
-Ale muszę iść po pidżamę. – uśmiechnęłam się.
-Nie puszczę Cię. – spojrzał w moje oczy. – Dam Ci moją koszulkę, wybierzesz sobie jaką tylko będziesz chciała.
-No niech Ci będzie. – zaśmiałam się. – To ja idę wziąć prysznic.
Simon kiwnął twierdząco głową I wszedł razem ze mną otwierając swoją szafę. Spojrzałam na każdą koszulkę z osoba i wybrałam jedną. Nie powiem, przykuła moją uwagę. Siatkarz bez wahania wyciągnął ją z pomiędzy innych i podał mi. Uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki. Zamykając za sobą drzwi widziałam jak siatkarz zmierza w kierunku kuchni. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i zdjęłam swoje ubranie rzucając je na podłogę. Weszłam do kabiny. Prysznic nie był taki jak zwykle, typu weszłam – wyszłam, tylko postanowiłam wziąć dłuższy. Gdy tylko opuściłam kabinę przetarłam ciało ręcznikiem i nałożyłam na nie bieliznę, po czym na tę część garderoby nałożyłam koszulkę Simona. Była to jego reprezentacyjna koszulka , czarna z jego numerkiem i nazwiskiem. Włosy otarłam ręcznikiem i pozwoliłam sobie rozczesać je grzebieniem czy szczotką, sama nie wiem jak to nazwać. Rozczesane włosy, jeszcze wilgotne, opadały na moje ramiona. Z podłogi podniosłam swoje ubranie i położyłam je na boku, tak aby nie przeszkadzało siatkarzowi. Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę kuchni. Tam już czekała na mnie kolacja. Na talerzyku miałam postawiona cztery kanapki posmarowane nutellą, a na drugim kilka kanapek – nie potrafiłam ich zliczyć, bo myliłam jedną z drugą – ze zdrowym jedzeniem typu sałata, rzodkiewka, etc.
-Dziękuję. – szepnęłam siadając przy kuchennej wysepce.
Siatkarz jeszcze postawił przy moim talerzyku kubek z kakaem i usiadł wraz ze swoim kubkiem obok mnie. Ja z ledwością zjadłam jedną kanapkę, a Tischer pochłoną wszystkie swoje z prędkością światła !
-Jedz, jedz. – zaśmiał się.
-A może mi pomożesz ? – spojrzałam na niego.
-Nie mogę się obżerać słodkościami na noc. – wyszczerzył się.
Spojrzałam na niego wzrokiem typu „Are you fucking kidding me?!” a ten tylko się zaśmiał wstając z krzesełka. Chcąc nie chcąc musiałam zjeść pozostałe kanapki, chociaż było ich o wiele za dużo ! Ja nigdy tyle nie jadłam, tym bardziej, że obżarstwo na noc nie jest zdrowe. Gdy tylko zjadłam kanapki i popiłam je kakaem podeszłam do zlewu i zabrałam się za mycie naczyń, z których korzystałam.
-Zostaw. – poczułam ciepłe dłonie Simona na swoich biodrach.
Złożył pocałunek na mojej szyi i odwrócił mnie w swoją stronę. Zmierzyłam go wzrokiem a ten tylko się zaśmiał.
-Mógłbyś się ubrać . – spojrzałam na jego ciało.
-Mam spać w ubraniu ?! –wyraźnie się zdziwił. – Nie lubię tak, to nie dla mnie.
Nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać, a rozgrywający poszedł w moje ślady. Umyłam naczynia i odstawiłam je na suszarkę. Siatkarz złapał mnie za dłoń i wyszliśmy z kuchni, uprzednio gasząc w niej światło. Weszliśmy do sypialni gdzie ułożyłam się na łóżku przykrywając się po sam czubek głowy. Siatkarz położył się obok mnie i starał się zabrać ode mnie chociaż skrawek kołdry.
-Nie oddam. – zaśmiałam się.
-ale będzie mi zimno. – zmarszczył czoło.
-No i ? – spojrzałam na niego.
-I zamarznę i nie będziesz mnie miała i nie będziesz się miała do kogo przytulić.. – zaczął wyliczać spoglądając na mnie kątem oka.
-Zabawne. – zaśmiałam się.
Simon jednak nie odpuścił. Pochylił się nade mną i musnął moje usta. Puściłam kołdrę i ułożyłam dłonie na plecach siatkarza całkowicie oddając się pocałunkowi. 




_________________________________________
Niestety nie jest zbyt długi. ;<. Przepraszam !
Ale mam dużo na głowie..
Projekt z rachunkowości, wypracowanie, niemiecki i dużo innych rzeczy.
Wybaczycie ? ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz