sobota, 15 grudnia 2012

53.





Rozdział 52



Odwróciłam się na pięcie i moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Ciemna karnacja, włosy roztrzepane i do tego nieziemski uśmiech.
-Co ja tutaj robię ? – zaśmiałam się. – Przeniosłam się na tę uczelnię z Rzeszowa. A Ty co tutaj robisz ?
-No ja studiuję. – uśmiechnął się. – Stwierdziłem, że dobrze na tym wyjdę.
-Czy to znaczy, że jesteśmy razem na roku ? – spojrzałam na niego kątem oka.
-Chyba tak. Jeżeli masz zajęcia w tej sali to tak. – wskazał na salę numer 33, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
Matteo roześmiał się, a ja zaraz za nim. A no tak. Nie wiem czy wspomniałam, ale tym osobnikiem, który mnie wołał był nowy, włoski nabytek Jastrzębskiego Węgla. Bynajmniej jakaś znajoma osoba będzie, do której będę mogła się odezwać. Chociaż taki plus był tego wszystkiego. Siatkarz puścił mnie przodem i zajęliśmy miejsce na końcu sali wykładowej. No co, przecież nie będziemy się wychylać, żeby nie było, nie ? Tym bardziej, że Matteo jest rozpoznawalny. Chwilę posiedzieliśmy i posłuchaliśmy wykładowcy, ale po jakiejś godzinie ten zarządził przerwę. Odetchnęłam z ulgą, bo facet strasznie przynudzał. Nie mówił nic sensownego, nawet nie potrafił zaciekawić swoimi opowiadaniami typu „tam byłem, to widziałam, tym pomogłem, tym byłem”. Mówię wam, totalna porażka z tego faceta !
-No to co, na kawę ? – siatkarz uśmiechnął się.
-Czemu nie, tylko pójdę po Simona. – odwzajemniłam jego uśmiech, ale ten pomysł widocznie mu się nie spodobał.
Wyszliśmy przed uczelnię i Simon akurat szedł w naszą stronę. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak musnął moje usta i objął mnie ramieniem. Objęci podeszliśmy do przyjmującego. Klubowi koledzy przywitali się, chociaż widziałam, że Matteo robi to niechętnie. Ponownie weszliśmy do budynki. W kawiarence akurat nie było nikogo, więc spokojnie usiedliśmy przy stoliku. Siatkarze zamówili sobie zwykłą, czarną kawę. Ja natomiast poprosiłam o Cafe Latte. Po chwili zamówienie znalazło się na naszym stoliku. Starałam się rozmawiać z każdym po trochu, no ale nie ukrywając, częściej wymieniałam zdanie ze swoim chłopakiem. Kątem oka widziałam, jak przyjmujący nam się przygląda, a szczególnie mi. Stwierdziłam, że nie będę na to reagowała, nie widziałam w tym sensu, może po prostu tak mi się wydawało.
-Musimy iść na kolejne wykłady. – skrzywiłam się odrywając wzrok od telefonu, na którym sprawdzałam godzinę.
Matteo kiwnął twierdząco głową, po czym wstaliśmy.
-Dołączę do Ciebie. – posłałam w kierunku Włocha uśmiech.
Niechętnie odwzajemnił mój czyn i wyszliśmy z kawiarni. Włoch poszedł w stronę sali numer 45, gdzie mieliśmy mieć kolejny wykład, a ja z Simonem ruszyłam w stronę wyjścia.
-Przecież on pożerał Cię wzrokiem. – skrzywił się.
-Przestań, wydawało Ci się. – spojrzałam na niego uśmiechając się.
-Mi ? – stanął naprzeciw mnie. – Nic mi się nie wydawało.
Tylko się zaśmiałam i przytuliłam do niego.
-Za dwie godziny będziemy wracać. – szepnęłam mu do ucha.
Tischer ułożył dłonie na moich policzkach i wpił się w moje usta. Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie od razu pobiegłam w stronę sali, a Simon wyszedł z obiektu.
-Jestem. – uśmiechnęłam się siadając obok Martino.
Nieszczęsny dwugodzinny wykład się rozpoczął. Ale ku mojemu zdziwieniu ten wykładowca opowiadał o wiele ciekawiej od poprzedniego. Nawet nie wiedziałam kiedy te dwie godziny minęły ! No co, zaciekawiły mnie jego historie na temat jego wypraw do Afryki. Chociaż to ciekawe było, pomijając fakt, że właśnie to mówił przez bite dwie godziny, ale mniejsza. Nie miałam ochoty się przepychać pomiędzy studentami, więc poczekałam spokojnie aż wyjdą. Gdy do wyjścia zbliżała się ostatnia czwórka osób, podniosłam się i schowałam do torby zeszyt. Matteo wstał zaraz za mną i przepuszczając mnie w drzwiach wyszliśmy na korytarz.
-Wreszcie się skończył ten wykład. – westchnął.
-Żartujesz ? – wybałuszyłam oczy. – Ten był ciekawszy, o wiele.
-No chyba nie. Kogo interesuję jakieś wyprawy po Afryce i to co tam robił ? – spojrzał na mnie.
-Mnie to akurat zainteresowało. – uśmiechnęłam się. – Może kiedyś będę miała okazję tam pojechać, namówię Simona.
-Ja tam byłem w Rosji, nic ciekawego. Byłem w Niemczech, gdzie są brzydkie kobiety. – skrzywił się. – Ale tutaj w Polsce dziewczyny są niczego sobie.
-Widziałeś gdzieś tutaj jakąś ładną ? – spojrzałam na niego kątem oka.
-Jasne, jedna stoi obok mnie. – wyszczerzył się.
Głośno westchnęłam. Siatkarz otworzył mi drzwi wyjściowe i opuściliśmy budynek. Ruszyłam w stronę samochodu Simona.
-Do zobaczenia kiedyś tam. – zaśmiałam się.
-Pewnie. – stanął bliżej mnie i spojrzał w moje oczy.
Niepewnie się uśmiechnęłam. Objęłam go na pożegnanie i odchodząc posłałam mu całusa w powietrzu i pomachałam. Podeszłam do samochodu rozgrywającego. Simon wyszedł i mocno mnie objął. Otworzył drzwi od strony pasażera. Zajęliśmy swoje miejsca i odjechaliśmy z parkingu. Oparłam głowę o szybę i cała droga powrotna minęła w milczeniu. Gdy podjechaliśmy pod hotel wywlokłam się z samochodu i łapiąc za dłoń siatkarza ruszyłam w stronę wejścia.
-Głupie korki. – warknęłam wchodząc do hotelu.
-Nie ukrywam, w Niemczech takich nie ma. – kiwnęłam twierdząco głową, a siatkarz tylko się uśmiechnął .
-Gdyby nie ten czterokilometrowy korek już dawno byśmy byli, a tak to jest już godzina 20. – westchnęłam opuszczając windę.
-Nie będę Cię zamęczał. – zaśmiał się. – Idź się położyć.
Posłałam w jego kierunku ciepły uśmiech i przytuliłam się do niego. Ten pocałował mnie w głowę. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i po chwili zniknęłam za nimi. Odstawiłam torbę na półkę i weszłam do sypialni. Zabrałam swoją pidżamę i zamknęłam się w łazience. Zmyłam makijaż, spięłam włosy w luźnego koka i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i odwieszając mokry ręcznik wyszłam z pomieszczenia. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

***

Następne dni mijały dużo lepiej. Chodziłam na wykłady, starałam się ich nie opuszczać. Matteo też na każdych zajęciach był. Zastanawiał mnie fakt, czy dlatego iż nie chciał stracić opowiadanych historii, czy też dlatego iż chciał mnie widywać. Tę drugą opcję starałam się wyrzucić z głowy, ale jakoś nie udawało mi się to. W międzyczasie podczas treningu Simon doznał kontuzji, więc mecze musiał sobie na jakiś czas odpuścić. Nie chciałam jeździć na mecze, skoro jego tam nie było, ale zaprotestował twierdząc, że nie mogę opuścić żadnego spotkanie i że nie będzie miał kto mu opowiadać o każdym szczególiku. Niechętnie się zgodziłam, nie chciałam go zdołować jeszcze bardziej. Wystarczyło mi to, że nie mógł grać. Przez to był strasznie zdołowany, więc wolałam mu nie dokładać żadnych innych zmartwień.


Obudziłam się o godzinie dziewiątej. Wyjazd na mecz mieliśmy o dwunastej. Jeszcze leżąc przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Podniosłam się i nogami poszukałam papci. Wstałam i podeszłam do szafy szukając odpowiedniego zestawu ubrań. Wszystkie ciuchy, które uznałam za stosowne wyjęłam i wraz z nimi weszłam do łazienki. Przemyłam twarz i zrobiłam delikatny makijaż. Ubrałam się, po czym włosy splotłam w luźnego warkocza. Zabierając swoją pidżamę wyszłam z łazienki. Poskładałam pościel i ubrania, które porozrzucałam po podłodze schowałam do szafy. Na śniadanie zrobiłam sobie oczywiście musli z jogurtem truskawkowym. Podniosłam telefon, aby odczytać sms’a.

Będę po Ciebie około 11. Mamy jeszcze spotkanie z trenerem, więc później bym się nie wyrobił. ;). Matteo.

Nie wiedzieć czemu uśmiech sam mi się wkradł na twarz. Skończyłam posiłek i umyłam miskę wraz z łyżeczką. Jogurt włożyłam do lodówki, a płatki do szafki. Do torby włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy i razem z nią wyszłam z pokoju hotelowego. Zapukałam do drzwi Simona. Ten otworzył je i wciągnął mnie za rękę do środka zamykając za mną drzwi. Przywarł moje ciało do ściany i wpił się w moje usta kładąc dłonie na moich policzkach. Po kilku minutach oderwał się ode mnie i szeroko uśmiechnął.
-Nie chcę tam jechać bez Ciebie. – pogładziłam dłonią jego policzek spoglądając mu w oczy.
-Musisz pokazać Nowakowskiemu, że jesteś lina. – szepnął przytulając się do mnie.
Wtuliłam się w jego ramiona napawając się zapachem jego perfum. Tę cudowną chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu oznaczający przysłaną wiadomość.

Czekam na dole. ;).
Matteo.

Ponownie spojrzałam w oczy siatkarz i mocno się do niego przytuliłam. Musnęłam jego usta i odwróciłam się otwierając drzwi. Zniknęłam za nimi i wbiegłam do windy. Oddałam klucz recepcjonistce i wyszłam na zewnątrz. Podbiegłam do przyjmującego i przytuliłam się z nim na powitanie. Otwarł drzwi swojego samochodu, a gdy weszłam zamknął je za mną. Obiegł samochód dookoła i zajął miejsce kierowcy. Odjechaliśmy spod hotelu. Po jakiś dwudziestu minutach byliśmy na ulicy Reja. Tam już znajdowało się sporo samochodów. Wysiedliśmy z samochodu i wraz z siatkarzem skierowałam się w stronę pozostałych graczy i trenera.
-Dzień dobry. – podałam dłoń trenerowi, który ją delikatnie uścisnął.
-Dzień dobry Aniu. – uśmiechnął się. – Jak się czuje Simon ?
-Dobrze, tylko żałował, że nie może jechać. – zaśmiałam się.
Rozmowa rozmową, ale nadszedł czas do wyjazdu. Trener dal wskazówki swoim graczom i zajęliśmy miejsce w autokarze. Każdy zajął odpowiednie sobie miejsce. Nie pchałam się na tył, bo tam już zajęli sobie miejsce Ci, którzy wparowali jako pierwsi do autobusu. Usiadłam na piątym siedzeniu, a obok mnie miejsce zajął Kubiak.
-Tylko wiesz, Simon jest zazdrosny. – wyszczerzył się.
-Misiek, do czego zmierzasz ? – spojrzałam na niego.
-Nie widzisz jak Martino się na Ciebie patrzy ? – wytrzeszczył oczy.
-Booooooooże. – jęknęłam. – Jesteście jacyś przewrażliwieni.
Nie miałam ochoty na dalsze wysłuchiwania Kubiaka. Włożyłam do uszu słuchawki i poddałam się działaniu muzyki. Przymknęłam powieki i wyłączyłam myślenie poprzez zaśnięcie. Wszystko by było ładnie pięknie, gdyby nie to, że na cały autobus rozległ się krzyk Czarnowskiego. Nawet najgłośniejsza muzyka nie zagłuszyła by tego !
-Jesteście jacyś popieprzeni ! – Patryk wyraźnie się zdenerwował.
-Co się stało ? – uniosłam głowę ponad siedzenie wyciągając z uszu słuchawki.
-Ci idioci wpieprzyli do mojej torby.. – przerwali mu.
-Zamknij się, bo powiemy, że to wszystko Twoja wina. – Holmes skarcił go wzrokiem.
Nie wiedziałam o co im wszystkim chodzi, więc po prostu olałam ich zachowanie, wyzwiska, przekleństwa i te inne. Spojrzałam przez okno i zauważyłam tabliczkę, na której widniał napis Rzeszów. Westchnęłam i ponownie włożyłam słuchawki do uszu. Przymknęłam powieki, a przed oczami ukazały mi się wszystkie wspomnienia związane z Nowakowskim. Zacisnęłam mocniej powieki, a po policzku spłynęły mi łzy, które szybko otarłam, aby nikt nie zauważył.
-Dasz radę. – usłyszałam i poczułam, że ktoś wyciąga mi słuchawkę.
-A co jeżeli nie ? – spojrzałam na Kubiaka.
-Jeżeli nie to masz naszą czternastkę, na nas zawsze możesz liczyć. – wyszczerzył się.
-Dziękuję. – przytuliłam się do niego. – Ładne perfumy.
-Przytuliłaś się po to, aby sprawdzić moje perfumy, czy jak ? – zaśmiał się, a ja poszłam w jego ślady.
Po chwili autokar się zatrzymał. Wysiedliśmy z niego i zabierając swoje bagaże weszliśmy do hotelu. Można powiedzieć, że ja weszłam, bo tamci dwumetrowy to wpadli tak, jakby w życiu nie widzieli hotelu ! Odebraliśmy klucze z recepcji. Siatkarze napadli na wszystkie trzy windy, bo oczywiście nie chciało im się iść po schodach. Fajni sportowcy, nie ma co. Jako iż nie chciało mi się czekać, aż nadjedzie winda postawiłam na schody. Wolnym krokiem wspinałam się po każdym stopniu, aż weszłam na odpowiednie piętro. Podeszłam do drzwi i włożyłam do zamka kluczyk, ale ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Weszłam do pokoju, a na środku salonu ukazały mi się porozrzucane czarne torby.
-Chyba pomyliłam pokoje. – westchnęłam, a przede mną pojawił się włoski przyjmujący.
-Nie pomyliłaś, mamy razem pokój. – westchnął, a ja spojrzałam na niego miną typu „o.O”. Po nim jednak nie było widać niezadowolenia.
-Fajnie. – jęknęłam i rozejrzałam się po pokoju. – Jedna sypialnia ? Do tego z podwójnym łóżkiem ?
-Taaaaaaak. – przeciągnął samogłoskę. – Ale nie martw się, zajmę kanapę.
Kiwnęłam tylko głową i wsunęłam torbę pod łóżko. Siatkarz opuścił pokój zabierając ze sobą torbę treningową. Mieli ustalony trening, ale ja wolałam zostać w pokoju. Nie miałam ochoty jechać na Podpromie, jeszcze spotkałabym tam kogoś z Resovii, a tego bym nie zniosła. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam dość dużą plazmę, która wisiała na ścianie. Wieczorem postanowiłam się przebrać. Wyjęłam spod łóżka swoją pidżamę. Wzięłam szybki prysznic, włosy owinęłam ręcznikiem i ubrałam się. Włosy wysuszyłam i spięłam w luźnego koka. Spojrzałam w lusterko.
-Dasz radę, jesteś silna. Nie przejmuj się tym, że on ma z Tobą pokój. – szepnęłam do siebie.
Wyszłam z łazienki i ponownie zajęłam miejsce na kanapie.
-Wróciłem. – usłyszałam jak drzwi do pokoju się zamykają.
Siatkarz od razu skierował się do łazienki. Nie zwracając na to uwagi oglądałam jakiś denny program w tv. Po chwili Matteo wyszedł z łazienki. Spojrzałam na niego, a moim oczom ukazał się jego umięśniony tors.
-Zaścielę Ci kanapę. – posłałam w jego kierunku sztuczny uśmiech i podniosłam się.
Odsunęłam stolik znajdujący się przy kanapie i delikatnie ją rozsunęłam. Z sypialni przyniosłam pościel, którą rozłożyłam na kanapie. Przyjmujący uważnie mi się przyglądał, ale nie zwracałam na to uwagi.
-Proszę. – delikatnie się uśmiechnęłam.
-Dziękuję. – podszedł do mnie z wyraźnym uśmiechem na twarzy i spojrzał w moje tęczówki. – Simon jest cholernym szczęściarzem.
-Ale o co Ci chodzi ? – zapytałam zdezorientowana.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Martino stanął jeszcze bliżej mnie i delikatnie się uśmiechnął. Wiedziałam do czego to zmierza. Więc dlaczego głupia ja nie protestowałam ?! Głupia ja, głupia ! Słyszałam jego przyspieszony oddech i głośne, nierównomierne bicie serca. Z jego twarzy nie znikał uśmiech. Ułożył swoją dłoń na moim biodrze i odgarnął niesforny kosmyk moich włosów. Otworzyłam delikatnie usta wpatrując się w niego. Nasze twarze mimowolnie zbliżały się do siebie, a ja nie potrafiłam się temu oprzeć.
-Anka, sprawę mam. – usłyszeliśmy tylko, ale nie zwróciliśmy na to uwagi, nasze twarze coraz bardziej zbliżały się do siebie. 




_______________________________________________
Odcinek dłuższy, podoba się ? ;>
Mam nadzieję, że wynagrodziłam Wam te dwa dni. ;)


2 komentarze:

  1. a u cb jak zwykle jest ciekawie haha :D
    i jak zwykle świetnie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. ;D.
      I oczywiście Twoje słowa motywują. ;D. ;***

      Usuń