Rozdział
59
-Mam coś, co nadal powinno być u Ciebie. – spojrzał
na mnie. – Mogę wejść ?
Nie odpowiedziałam, po prostu odsunęłam się i
skinieniem ręki zaprosiłam go do środka.
-Napijesz się czegoś ? – spojrzałam na niego i
delikatnie się uśmiechnęłam. – Siadaj.
-Może poproszę sok. – uśmiechnął się i usiadł na
kanapie.
Posłałam w jego kierunku uśmiech, odwróciłam się i
weszłam do kuchni. Do dwóch szklanek nalałam sok pomarańczowy i w salonie
postawiłam je na stoliku. Usiadłam po turecku na fotelu i spojrzałam na niego.
-Więc co chciałeś ? – zaczęłam niepewnie.
-Tak jak mówiłem, mam coś co nie powinno do mnie
wrócić. – wstał i podszedł do mnie.
-Ale co takiego ? – zapytałam zdezorientowana gdy
podszedł do mnie.
-To. – wyjął z kieszeni pierścionek. Ten
pierścionek, który dał mi w dniu zaręczyn.
-Ale Piotrek.. – szepnęłam. – Nie mogę go przyjąć.
-To było, jest i będzie Twoje. – uśmiechnął się i
kucnął przede mną łapiąc moją dłoń.
Chwycił w palce pierścionek i włożył go na mój
palec. Spojrzałam na swoją dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Piotrek.. – szepnęłam spoglądając na siatkarza.
-Hm ? – podniósł się i wrócił na swoje miejsce.
-Nie potrafiłam zapomnieć o tym co nas łączyło, o
tym co było między nami. – przeniosłam się z fotela na kanapę. – I nie będę
potrafiła wymazać tego z pamięci.
-Ania. – spojrzał na mnie, ale przerwałam mu.
-Proszę Cię, posłuchaj mnie. – delikatnie się
uśmiechnęłam i złapałam go za dłoń. – Wyjechałam, wiem o tym. Byłam świadoma,
że będziesz mógł ułożyć sobie życie z kimś innym, ale wtedy to wydawało mi się najlepszym
z możliwych wyjść. Jednak z czasem dochodziło do mnie to, że popełniłam
największy błąd w swoim życiu. Tak na prawdę nie potrafiłam o Tobie zapomnieć,
a moje uczucie tęsknoty za Tobą każdego dnia było silniejsze.
-Nie tylko Twoje. – ścisnął moją dłoń i spojrzał
na nią, po czym przeniósł wzrok na moją twarz. – Ja każdego dnia zdawałem sobie
sprawę z tego, że tymi słowami Cię zraniłem, każdego dnia nie potrafiłem sobie
poradzić z brakiem Twojej osoby obok każdego ranka. Nie mogłem zrozumieć tego,
że pozwoliłem Ci tak po prostu odejść.
-Tak, pozwoliłeś mi odejść. – wtrąciłam. – Ale to
moje ciało odeszło, a serce nadal jest związane z Tobą. Serce ma swoje racje, a
rozum ich nie wymaże.
-Daj nam szanse.. – spojrzał w moje oczy.
Nie odpowiedziałam. Ułożyłam dłonie na jego
policzkach i przysunęłam się bliżej niego. Spojrzałam w jego oczy i delikatnie
musnęłam jego usta. Na twarzy Nowakowskiego pojawił się delikatny uśmiech.
Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, a za raz po tym złączyliśmy się w namiętnym
pocałunku. Nasze języki wzajemnie drażniły swoje podniebienia. Tego mi
brakowało. Tego uczucia, że czuję go przy sobie. Tego jego ciepła, które mi
dawało każde jego przytulenie. Po prostu jego mi brakowało.
-Zostań ze mną . – spojrzałam w jego oczy, a ten
mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem za Tobą. – szepnął do mojego ucha, po
czym musnął mój policzek.
Zatonęłam w jego objęciach. Tak po prostu, ot tak,
jakbyśmy nigdy od siebie nie odeszli, jakby to było codziennością. Spojrzałam
na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła godzina dwudziesta druga. Spojrzałam
w jego oczy, a ten uśmiechnął się i podniósł się stając na podłodze.
Zmarszczyłam brwi. Piotrek podniósł mnie
i ruszył wraz ze mną w stronę sypialni. Tam położył mnie na łóżku. Oparłam się
na łokciach i uważnie mu się przyglądałam. Nowakowski pochylił się nade mną i
uśmiechnął się. Musnął moje usta, a po chwili pocałunek przerodził się w bardzo
namiętny.
-Kocham Cię. – szepnął gdy tylko oderwał się od
moich ust.
Uśmiechnęłam się i podniosłam. Zabrałam swoją
pidżame i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrana we wcześniej
zabrane ubranie wyszłam. Nowakowski zajął moje miejsce, a ja ułożyłam się na łóżku
i wzięłam telefon do ręki.
Dziękuję ! ;*
Wysłałam do Paula. Na odpowiedź nie musiałam długo
czekać:
Nie masz za co dziękować. Zrobiłem to co do
mnie należało. ;). W końcu najlepsza dziewczyna na świecie zasługuje na
szczęście. ;*
Po przeczytaniu na mojej twarzy mimowolnie pojawił
się uśmiech. Po chwili środkowy wyszedł z łazienki i zajął miejsce obok mnie. Ułożył
swoje rękę na moim ciele, a ja tylko splotłam swoje palce z jego i uśmiechnęłam
się.
-Nie chcę Cię więcej stracić. – szepnęłam. – Nie przeżyłabym
tego kolejny raz.
Odpowiedzi nie uzyskałam. Nowakowski mocniej mnie
objął , a po chwili zamknęłam powieki i oddałam się w objęcia Morfeusza.
***
Obudziłam się około godziny dziewiątej. Otworzyłam
oczy i spojrzałam na leżącego obok mnie siatkarza. To nie był sen. Był obok
mnie. Tak jak kilka miesięcy temu, kiedy mieszkaliśmy razem. Posłałam w jego
kierunku uśmiech, a on uważnie mi się przyglądał.
-Dlaczego tak mi się przyglądasz ? – spojrzałam w
jego oczy.
-Bo nie mogę uwierzyć, że to jest prawdziwe. –
delikatnie się uśmiechnął i pogładził dłonią mój policzek.
Tylko się do niego przytuliłam, a on mocno mnie
objął. Leżeliśmy tak dobrą chwilę. Dla mnie mogłaby ona w ogóle się nie
kończyć, ale przecież musieliśmy wrócić do codzienności.
-Wstawaj. – szepnęłam mu do ucha.
-Nie. – kiwnął przecząco głową. – Jest niedziela,
poleniuchujmy trochę.
-Ale Paul przyjdzie nas odwiedzić. – wyszczerzyłam
się.
Piotrek niechętnie się podniósł, a ja zrobiłam to
samo. Stanęłam przed szafą i dokładnie przeglądałam każde swoje ubranie.
Środkowy chyba miał już dość mojego wybieranie więc podszedł do mnie odsuwając
mnie od szafy. W ciągu dosłownie kilku sekund wyjął z niej ubranie, z którymi
weszłam do łazienki. Tam przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż, włosy
spięłam w luźnego koka i wyszłam. Piotrek był już ubrany. Podszedł do mnie i złapał
za dłoń, po czym zaciągnął do kuchni.
-Tak się wlokłaś w tej łazience, że ja już
zdążyłem zrobić śniadanie. – westchnął.
Zaśmiałam się tylko i usiadłam przy kuchennej
wysepce. Piotrek podsunął mi talerzyk, a na nim ułożył dwa tosty. Do szklanki
nalał mi sok pomarańczowy, po czym usiadł naprzeciw mnie. Śniadanie pochłonęłam
dość szybko. No co, przecież po nocy człowiek budzi się głodny i powinien zjeść
śniadanie.
-O której Lotman przychodzi ? – Nowakowski spojrzał
na mnie zabierając ode mnie puste naczynia.
-Em.. – spojrzałam na zegarek. – Na obiad, o
dwunastej.
-Czyli mamy półtorej godziny. – wstawił naczynia
do zmywarki, a ja wstałam i zabrałam się za wyciąganie garnka.
-Ugotujemy rosół ! – krzyknęłam i klasnęłam w
dłonie.
-Jaaaaaaaasne. – mruknął pod nosem.
Zarządziłam co ma zrobić, aby wszystko poszło
sprawnie. Jego zadaniem było tylko włożenie udka z kurczaka do wody podpalenie
palnika na gazówce, a później ugotowanie rosołu. Ja miałam znacznie więcej
roboty. Marchewkę pokroiłam w paski, natkę pietruszki posiekałam, po czym wraz
z selerem wszystko wrzuciłam do garnka z gotującym się udkiem.
-Doprawisz ? – uśmiechnęłam się do siatkarza, a
ten kiwną tylko głową.
Po kilkudziesięciu sekundach rosół był doprawiony.
Na palniku obok postawiłam garnek z posoloną wodą, a gdy tylko się zagotowała
wsypałam do niej torebkę makaronu.
-Zrobiłabym swojski, ale mamy za mało czasu. –
westchnęłam.
Piotrek podszedł
do mnie od tyłu i objął mnie muskając moją szyję. Około godziny jedenastej
minut czterdzieści wszystko było gotowe. Rozłożyłam jeszcze czyste naczynia wraz
ze sztućcami na kuchennej wysepce. Podeszłam do garnka z rosołem i przelałam go
do wazy stawiając na wysepce. Makaron po prostu nałożyłam na talerze i
posypałam go natką pietruszki. Gdy tylko wykonałam tę czynność rozległ się
odgłos pukania do drzwi. Uśmiechnięta podeszłam do nich, ale gdy je otworzyłam
moja twarz nie promieniała już uśmiechem, wręcz przeciwnie.
________________________________________
I jak Wam minął pierwszy dzień świąt ? ;>
Tak samo nudno jak mnie ? ;)
Strasznie nudno minął...
OdpowiedzUsuńI w końcu jest z Piotrzakiem, jupi! :D
VE.
Jak wszyscy się cieszą, że w końcu z nim jest. ;D
UsuńPozdrawiam ! ;)
Ja tam liczyłam, że z Simonem będzie :(
UsuńP.
Jeszcze nic nie wiadomo, to nie jest szczęśliwy koniec opowiadania. ;D
UsuńI BARDZO DOBRZE, ŻE NIE KONIEC! PISZ JAK NAKDŁUŻEJ SIĘ DA! :D
UsuńChociaż nie rozdzielaj już Cichego, bo w końcu uschnie całkiem z tej tęsknoty. :C
Nie rozdzielaj Cichego. -.-' Cichego z Anią oczywiście. :D
Usuńumieranie z przejedzenia xD
OdpowiedzUsuńtaki obrot spraw mi sie podoba, ale widze, ze nagmatwasz znowu :D
Nie Ty jedna umierasz z przejedzenia ! xD
UsuńCzy ja wiem czy namieszam. ;d
Hmm.. pierwszy dzień świat minął ciekawie ;D
OdpowiedzUsuńMam ochotę na rosół :D
Świetny rozdział! :)
Pozdrawiamy!
Cieszę się, że się podoba. ;>
UsuńRównież pozdrawiam ! ;)
NO I ZNOWU TA KOŃCÓWKA! Ja już się tutaj rozmarzyłam, serduszko mi zmiękło, Piotruś w końcu wrócił do Ani, a Ania do Piotrka, wszystko zaczęło się rozpromieniać, ale nieeee, ktoś zły musiał wpaść z wizytą! Takich wandali, którzy psują miłosny nastrój tylko zabić! Stawiam na....... Tischera? ;> Ten to też ma wyczucie sytuacji. XDD
OdpowiedzUsuńNo ale cóż, pozostaje mi czekać na następny rozdział. ^_^ DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam. ;-**
Wiesz, końcówka jak końcówka. ;D. Widzę, że każdy się cieszy z tego iż Anka wróciła do Piotrka, ale powiem Ci, że nie rozumiem dlaczego tak każdy się z tego cieszy. ;D.
UsuńDodam może dzisiaj jak znajdę chwilę, ale nie obiecuję. ;>
Również pozdrawiam ! ;***
Bo przecież Ania pasuje do Piotrusia jak do nikogo innego na świecie! Cieszyłam się jak znalazła się przy boku Simona, ale to jednak nie to samo. :D
UsuńCzekam z niecierpliwością. ;-)
No tak, bo przecież "ona musi być z Pitem", jak to twierdzą niektórzy. ;).
UsuńNie musi, ale tak by było najlepiej. ♥ Hahaha :D
UsuńBiorę tutaj pod uwagę tęsknotę Pita, od której on kiedyś uschnie na wiór. :C
No tak, ta jego tęsknota ! ;<
UsuńJak zwykle genialny rozdział :* Tylko weź już tego Pita i Ani nie rozdzielaj no :< :D
OdpowiedzUsuńNo następna. ;D. Tylko czytam o tym, żebym ich nie rozdzielała i że muszą być razem. ;D. ale wiesz, los jest nieprzewidywalny. ;d
Usuń;***