Rozdział
62
-Posłuchaj
mnie. – podszedł do mnie i dłoń położył na moim ramieniu.
-Zostaw
mnie ! – krzyknęłam. – Wynoś się stąd !
-Powinien
pan wyjść. – z sypialni wyszedł Paul i podszedł do mężczyzny. – Do widzenia. –
dodał i odprowadził go do drzwi.
Usłyszałam
jak je zamyka. Odetchnęłam z ulgą, ale łzy nadal spływały po moim policzku. Piotrek
mocniej mnie objął i po chwili do salonu wszedł Paul.
-Nie
płacz. – Piotrek złapał moją twarz w dłonie i otarł moje łzy.
Podniósł
się, po czym pomógł mi to zrobić.
-Paul,
przepraszam Cię, że musiałeś na to wszystko patrzeć. – spojrzałam na
przyjmującego.
-Nie
przepraszaj. – delikatnie się uśmiechnął. – To co jemy pizzę ?
Spojrzałam
na niego i zaśmiałam się. On wiedział jak poprawić mi humor, wystarczyło to
głupie zdanie o pizzy, a ja razem z Nowakowskim śmiałam się z niego. Jeszcze ta
jego mina oznaczająca niewiedzę – bezcenna.
-To
ja przyniosę sok i szklanki. – delikatnie się uśmiechnęłam.
Piotrek
z Lotmanem poszedł do salonu i zaczęli wyciągać wszystko co zamówili na stolik,
a ja wyjęłam z lodówki karton soku pomarańczowego, a z półki trzy szklanki.
Stwierdziłam, że lepiej będzie jak rozleję sok do szklanek, bo przecież te dwa
wielkoludy są zdolne do wszystkiego i później wyszłoby tak, że sufit w
mieszkaniu pode mną by przeciekał.
-Masz
może jakiś nożyk albo coś w tym stylu ? – usłyszałam Paula i poczułam jego dłoń
na moim ramieniu.
-Jasne.
– posłałam w jego kierunku uśmiech.
Wysunęłam
jedną z szuflad i wyjęłam mały nożyk. Wzięłam najmniejszy, żeby czasem im coś
głupiego do głowy nie wpadło. W końcu po nich to wiecie, można się najgorszego
spodziewać. Czasem te ich głupie pomysły przechodzą wszystko, niestety. Ale
wracając do rzeczy, pominę swoje rozterki na temat tego narzędzia, które równie
dobrze może posłużyć do zbrodni. Podałam nożyk Paulowi i zasunęłam szufladę. Z
kuchni wyszłam zaraz za nim wraz z tacą, na której znajdowały się trzy szklanki
z sokiem. Położyłam je na stoliku i zaniosłam tacę do kuchni. Spojrzałam tylko
przez kuchenną wysepkę, a panowie w dobre sobie rozmawiali. Postanowiłam, że
nie będę im przeszkadzać. Weszłam do sypialni i podeszłam do komody, na której
stała ramka ze zdjęciem. Wzięłam ją do ręki i spojrzałam na nią.
-Czy
to możliwe ? – szepnęłam sama do siebie nie odrywając wzroku od zdjęcia, a po
policzkach spłynęły mi łzy.
-Chodź
do nas. – poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń.
Odwróciłam
się i widząc Piotrka mocno się do niego przytuliłam. Staliśmy tak dobrą chwilę,
jednak stwierdziłam, że to niekulturalnie wobec Paula, więc odstawiłam zdjęcie
i wraz z Nowakowskim wyszłam z sypialni.
-No
to smacznego. – posłałam w kierunku Amerykanina ciepły uśmiech.
Długo
nie czekałam na odpowiedź. Kij, że z pełnymi ustami, ale odpowiedział tym swoim
jakże męskim głosikiem „smacznego”. Chłopacy zabrali się za jedzenie frytek z
nuggets’mi , a ja postawiłam na kawałek pizzy. Ja jedząc jeden mały trójkącik miałam
już dość, a oni zjedli swoją porcję frytek, pizzę, hamburgery i wiele innych
rzeczy twierdząc, że nie pojedli tym sobie ! Ja nie wiem ile oni mają miejsca w
tych swoich sportowych żołądkach, ale mniejsza o to.
-Będziesz
to jadła ? – Lotman wyszczerzył się w moją stronę, a ja kiwnęłam przecząco
głowa i podałam mu kawałek swojej pizzy śmiejąc się.
-Nie
krępuj się. – wyszczerzyłam się.
Paul
uśmiechnął się tak, że myślałam że cała zawartość jego jamy ustnej przywita
moja jakże zasypaną stertą kartonów podłogę. Wybuchnęłam śmiechem, a ten
zmierzył mnie tylko wzrokiem i ponownie wrócił do pochłaniania resztek
jedzenia. Oczywiście Piter nie był mu dłużny, bo zajadał się tak samo jak on.
Spoglądałam na nich z podziwem. Ja nie mogłam zmieścić do swojego żołądka dwóch
trójkątnych kawałków pizzy, a oni tyle jedli.
-Chyba
będę musiała powiedzieć panu Kowalowi, aby specjalny trening wam przygotował na
spalenie tych kalorii wszystkich. – zaśmiałam się, ale po wzroku chłopaków
stwierdziłam, że raczej nic trenerowi nie powiem, bo życie mi jeszcze miłe.
-Trenerowi
ani słowa ! – Lotman zmierzył mnie wzrokiem typu „Are you fucking kidding me?!”,
a ja tylko spuściłam głowę w dół i zaśmiałam się cicho pod nosem. – Dobra, ja się
będę zbierał.
-Zostań
jeszcze. – próbowałam go zatrzymać, ale niestety nie udało mi się to.
-Nie
no, czas na mnie. – wyszczerzył się. – Dobranoc gołąbeczki.
Gdy
usłyszałam jego ostatnie zdanie moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki, a
Piotrek tylko podrapał się po karku. Odprowadziliśmy go do wyjścia. Zarzucił na
siebie kurtkę i przybił piątkę z Nowakowskim, po czym podszedł do mnie i
przytulił mnie muskając delikatnie mój policzek.
-Tylko
wiecie, wujkiem to ja jeszcze być nie chcę. – dodał na wychodnym i wybiegł z
mieszkania jak oparzony, widocznie bał się że dostanie ode mnie albo od Pitera.
-To
ja pomogę Ci posprzątać i pójdę do siebie. – ułożył swoje dłonie na moich biodrach
i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Zostawisz
mnie samą ? – spojrzałam w jego tęczówki z miną kotka ze Shreka.
-Muszę
zobaczyć co tam się dzieje, czy nikt mi się nie włamał. – zaśmiał się. – Ale zobaczymy
się jutro.
Kiwnęłam
tylko głową i musnęłam jego usta. Wróciliśmy do salonu i zabraliśmy się za
sprzątanie. Trochę tych śmieci się nazbierało, przecież oni żarli wszystko jak
małe dzieci, czego oczekiwać od dorosłych mężczyzn, przecież nie będą grzecznie
z kulturą jeść, jak przypadało na mężczyzn, no bo po co, prawda ? Wszystko
wrzuciliśmy do worka na śmieci, a szklanki po napoju wrzuciliśmy do zmywarki.
Piter zabrał worek ze śmieciami i odprowadziłam go do drzwi. Przyciągnął mnie
bliżej siebie i czule musnął moje usta.
-Nie
otwieraj nikomu, zamknij drzwi na klucz jak tylko wyjdę i idź spać. – no bo
jakby było inaczej. Przecież jestem małym dzieckiem i potrzebuję jego rad co
mam zrobić jak wyjdzie. Komentarze zostawiłam dla siebie i kiwnęłam tylko
głową.
-Jedź
ostrożnie. – szepnęłam i przytuliłam się do niego na pożegnanie.
-Śpij
dobrze. – jeszcze raz musnął moje usta i wyszedł.
Zamknęłam
za nim drzwi i gasząc światło w salonie weszłam do sypialni. Wzięłam szybki
prysznic, ubrałam swoją pidżamę i ułożyłam się wygodnie na łóżku, a już po
chwili zasnęłam.
***
Kolejne
dni mijały dość szybko i monotonnie. Dogadałam się z ojcem i widuje się z nim
dość często, a z mamą ? Nie utrzymuję kontaktu od ostatniego telefonu do niej.
Okłamała mnie, nie powiedziała mi prawdy. Nie zasługuje na moje wybaczenie.
Może i ojciec chciał, abym jej wybaczyła, ale nie potrafiłam tego zrobić. Zataiła
przede mną fakt, o którym powinnam wiedzieć. Minął maj, czerwiec i lipiec.
Nadszedł sierpień. Długo wyczekiwany przeze mnie miesiąc, ponieważ Piotrek miał
wrócić z rozgrywanej Ligii Światowej, w którym oczywiście nasi panowie obronili
tytuł. Inaczej przecież być nie mogło. Dokładnie piętnastego sierpnia o
godzinie czternastej Piotrek miał wrócić do Rzeszowa. Postanowiłam, że zrobię
mu niespodziankę i odbiorę go z lotniska. Już o godzinie dziesiątej wyskoczyłam
z łóżka i zajęłam łazienkę. Wzięłam prysznic, po czym ubrałam się. Wysuszyłam
włosy, które delikatnie pokręciłam lokówką, zrobiłam delikatny makijaż i
wyszłam z łazienki. Posprzątałam mieszkanie i przygotowałam obiad: roladki
schabowe w sosie pomidorowym. W jadalni przygotowałam stół, na którym ułożyłam
talerze, sztućce i lampki do wina. Spojrzałam na zegarek i zamówiłam taksówkę.
Zabrałam torebkę i windą zjechałam na dół, po czym opuściłam hotel i wsiadłam
do TAXI. Kierowca podwiózł mnie w wyznaczone przeze mnie miejsce. Podziękowałam
i zapłaciłam za przejazd, po czym opuściłam samochód. Była punkt godzina czternasta.
Sporo fanów, właściwie to fanek nazbierało się przy wyjściu z lotniska. Tak,
nie dało się ich nie zobaczyć. Wraz z Piterem wyszedł Igła, Grzesiek i Zibi.
Fanki piszczały tak głośno, że pewnie następnego dnia nie będą mogły nic
powiedzieć. Stwierdziłam, że nie będę nawet podchodziła do nich, aby nie
przykuć uwagi mediów, więc spokojnie czekałam w jednym miejscu. Panowie
cierpliwie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Każda osoba, która przybyła
na lotnisko gratulowała im kolejnego złotego medalu, wyraźnie byli z nich
dumni. W końcu i ja się doczekałam. Piotrek zobaczył mnie kątem oka i
przepchnął się pomiędzy grupką kibiców. Podszedł do mnie, objął mnie i uniósł w
górę okręcając się kilka razy wokół własnej osi.
-Gratuluję.
– szepnęłam wtulając się w niego.
-Stęskniłem
się za Tobą. – z jego twarzy nie znikał uśmiech.
-Ja
za Tobą też. – uśmiechnęłam się, a ten ułożył dłonie na moich policzkach i
czule mnie pocałował.
-Piotrek, paparazzi. – zaśmiałam się pomiędzy pocałunkami, które środkowy składał na
moich ustach.
-Mam
ich gdzieś. – ponownie uniósł mnie ku górze i okręcił.
Piter
zniszczył marzenia wszystkich fanek zebranych na rzeszowskim lotnisku, gdy tylko mnie pocałował. Już nawet nie prosiły o
autograf, tylko ze spuszczonymi głowami wychodziły.
-Gratuluję.
– uśmiechnęłam się w stronę pozostałych graczy przybyłych do Rzeszowa.
-Widzicie,
nas to już tak nie przywita, pff. – Igła oczywiście niebyły sobą, gdyby na
wstępie nie oburzył się.
Zaśmiałam
się i podeszłam do każdego z osobna, po czym po kolei ich przytuliłam i
pogratulowałam. W oddali zobaczyłam Aśkę. Nie utrzymywałam z nią kontaktu od
czasu, kiedy wyprowadziłam się od Piotrka. Ona miała gdzieś nasza przyjaźń, a
ja się przecież nie będą o to prosić, nie jej doczekanie. Mój uśmiech od razu
zniknął. Podeszłam do Nowakowskiego, a ten objął mnie ręką w pasie.
-Chciałem
pogratulować Panu zespołowego sukcesu, kolejnego pod wodzą trenera Anastasiego.
– podszedł do nas jeden z dziennikarzy. – I nagrody indywidualnej, dla
najlepszego blokującego.
-Dziękuje
bardzo za podziękowania, ale gdyby nie cały zespół to nie miałbym tej
indywidualnej nagrody. – Piotrek zaśmiał się, ale nie wypuszczał mnie z objęć.
Chciałam odejść, ale nie udało mi się to.
-Widzę,
że nie jest Pan sam. – dziennikarz zmierzył mnie wzrokiem. – Jak ma na imię
Pańska wybranka ?
-Ania.
– Piotrek mocniej mnie objął i spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Czyli
możemy się szykować na kolejny siatkarski ślub ? – uśmiechnął się w moją
stronę. – Doczekamy, się prawda ?
_____________________________________________
Dzisiaj trochę wcześniej, ale jest. ;D
Zapraszam również na Wystarczy mi, że jesteś tu..
Dobry rozdział, ja też czekam na ślub haha :D +ejejej mogłabyś większe litery? XD bo strasznie trudno mi sie czytało XD
OdpowiedzUsuńPrzemyślę Twoją sugestię co do liter. xD
UsuńDoczekamy ? :D
OdpowiedzUsuńDoczekamy.. hahaha :D
Świetny rozdział!
Dziękuję za miłe słowa ! ;)
UsuńO taaaaak ,literki mogłyby być ciut większe. :D
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie uśmiech Paul'a i to wtrącenie, że tak się wyszczerzył, iż wszystko mogłoby wylądować na środku. :D ♥
I siatkarski ślub... rozmarzyłam się. *__*
I ten romantyczny Pit...... matkomatkomatko, czas zejść na ziemię. :D
A wiesz co? ;>
Muszę Ci powiedzieć, że dzisiaj właśnie Pit mi się śnił i oferował mi przyjaźń... o.O a ja tylko poszłam poprosić o autograf, a tu proszę. :D Możesz go ode mnie pozdrowić! ^_^
Świetny rozdział!
Pozdraawiam. ;-**
W następnym rozdziale literki będą większe, obiecuję ! ;D
UsuńJakiś taki niby śmieszny moment w tym całym moim opowiadaniu być musi, chociaż raz. ;). O proszę, widzę, że sny masz genialne, zazdroszczę ! ;D
Cieszę się, że rozdział się podoba. ;)
Również pozdrawiam ! ;***
Świetne opowiadanie. Nadrobiłam wszystkie rozdziały w 6 godzin.Czekam na następny ,) ;P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. ;)
UsuńPozdrawiam. ;)