niedziela, 30 grudnia 2012

63.





Rozdział 62



-Posłuchaj mnie. – podszedł do mnie i dłoń położył na moim ramieniu.
-Zostaw mnie ! – krzyknęłam. – Wynoś się stąd !
-Powinien pan wyjść. – z sypialni wyszedł Paul i podszedł do mężczyzny. – Do widzenia. – dodał i odprowadził go do drzwi.
Usłyszałam jak je zamyka. Odetchnęłam z ulgą, ale łzy nadal spływały po moim policzku. Piotrek mocniej mnie objął i po chwili do salonu wszedł Paul.
-Nie płacz. – Piotrek złapał moją twarz w dłonie i otarł moje łzy.
Podniósł się, po czym pomógł mi to zrobić.
-Paul, przepraszam Cię, że musiałeś na to wszystko patrzeć. – spojrzałam na przyjmującego.
-Nie przepraszaj. – delikatnie się uśmiechnął. – To co jemy pizzę ?
Spojrzałam na niego i zaśmiałam się. On wiedział jak poprawić mi humor, wystarczyło to głupie zdanie o pizzy, a ja razem z Nowakowskim śmiałam się z niego. Jeszcze ta jego mina oznaczająca niewiedzę – bezcenna.
-To ja przyniosę sok i szklanki. – delikatnie się uśmiechnęłam.
Piotrek z Lotmanem poszedł do salonu i zaczęli wyciągać wszystko co zamówili na stolik, a ja wyjęłam z lodówki karton soku pomarańczowego, a z półki trzy szklanki. Stwierdziłam, że lepiej będzie jak rozleję sok do szklanek, bo przecież te dwa wielkoludy są zdolne do wszystkiego i później wyszłoby tak, że sufit w mieszkaniu pode mną by przeciekał.
-Masz może jakiś nożyk albo coś w tym stylu ? – usłyszałam Paula i poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
-Jasne. – posłałam w jego kierunku uśmiech.
Wysunęłam jedną z szuflad i wyjęłam mały nożyk. Wzięłam najmniejszy, żeby czasem im coś głupiego do głowy nie wpadło. W końcu po nich to wiecie, można się najgorszego spodziewać. Czasem te ich głupie pomysły przechodzą wszystko, niestety. Ale wracając do rzeczy, pominę swoje rozterki na temat tego narzędzia, które równie dobrze może posłużyć do zbrodni. Podałam nożyk Paulowi i zasunęłam szufladę. Z kuchni wyszłam zaraz za nim wraz z tacą, na której znajdowały się trzy szklanki z sokiem. Położyłam je na stoliku i zaniosłam tacę do kuchni. Spojrzałam tylko przez kuchenną wysepkę, a panowie w dobre sobie rozmawiali. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać. Weszłam do sypialni i podeszłam do komody, na której stała ramka ze zdjęciem. Wzięłam ją do ręki i spojrzałam na nią.
-Czy to możliwe ? – szepnęłam sama do siebie nie odrywając wzroku od zdjęcia, a po policzkach spłynęły mi łzy.
-Chodź do nas. – poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń.
Odwróciłam się i widząc Piotrka mocno się do niego przytuliłam. Staliśmy tak dobrą chwilę, jednak stwierdziłam, że to niekulturalnie wobec Paula, więc odstawiłam zdjęcie i wraz z Nowakowskim  wyszłam z sypialni.
-No to smacznego. – posłałam w kierunku Amerykanina ciepły uśmiech.
Długo nie czekałam na odpowiedź. Kij, że z pełnymi ustami, ale odpowiedział tym swoim jakże męskim głosikiem „smacznego”. Chłopacy zabrali się za jedzenie frytek z nuggets’mi , a ja postawiłam na kawałek pizzy. Ja jedząc jeden mały trójkącik miałam już dość, a oni zjedli swoją porcję frytek, pizzę, hamburgery i wiele innych rzeczy twierdząc, że nie pojedli tym sobie ! Ja nie wiem ile oni mają miejsca w tych swoich sportowych żołądkach, ale mniejsza o to.
-Będziesz to jadła ? – Lotman wyszczerzył się w moją stronę, a ja kiwnęłam przecząco głowa i podałam mu kawałek swojej pizzy śmiejąc się.
-Nie krępuj się. – wyszczerzyłam się.
Paul uśmiechnął się tak, że myślałam że cała zawartość jego jamy ustnej przywita moja jakże zasypaną stertą kartonów podłogę. Wybuchnęłam śmiechem, a ten zmierzył mnie tylko wzrokiem i ponownie wrócił do pochłaniania resztek jedzenia. Oczywiście Piter nie był mu dłużny, bo zajadał się tak samo jak on. Spoglądałam na nich z podziwem. Ja nie mogłam zmieścić do swojego żołądka dwóch trójkątnych kawałków pizzy, a oni tyle jedli.
-Chyba będę musiała powiedzieć panu Kowalowi, aby specjalny trening wam przygotował na spalenie tych kalorii wszystkich. – zaśmiałam się, ale po wzroku chłopaków stwierdziłam, że raczej nic trenerowi nie powiem, bo życie mi jeszcze miłe.
-Trenerowi ani słowa ! – Lotman zmierzył mnie wzrokiem typu „Are you fucking kidding me?!”, a ja tylko spuściłam głowę w dół i zaśmiałam się cicho pod nosem. – Dobra, ja się będę zbierał.
-Zostań jeszcze. – próbowałam go zatrzymać, ale niestety nie udało mi się to.
-Nie no, czas na mnie. – wyszczerzył się. – Dobranoc gołąbeczki.
Gdy usłyszałam jego ostatnie zdanie moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki, a Piotrek tylko podrapał się po karku. Odprowadziliśmy go do wyjścia. Zarzucił na siebie kurtkę i przybił piątkę z Nowakowskim, po czym podszedł do mnie i przytulił mnie muskając delikatnie mój policzek.
-Tylko wiecie, wujkiem to ja jeszcze być nie chcę. – dodał na wychodnym i wybiegł z mieszkania jak oparzony, widocznie bał się że dostanie ode mnie albo od Pitera.
-To ja pomogę Ci posprzątać i pójdę do siebie. – ułożył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Zostawisz mnie samą ? – spojrzałam w jego tęczówki z miną kotka ze Shreka.
-Muszę zobaczyć co tam się dzieje, czy nikt mi się nie włamał. – zaśmiał się. – Ale zobaczymy się jutro.
Kiwnęłam tylko głową i musnęłam jego usta. Wróciliśmy do salonu i zabraliśmy się za sprzątanie. Trochę tych śmieci się nazbierało, przecież oni żarli wszystko jak małe dzieci, czego oczekiwać od dorosłych mężczyzn, przecież nie będą grzecznie z kulturą jeść, jak przypadało na mężczyzn, no bo po co, prawda ? Wszystko wrzuciliśmy do worka na śmieci, a szklanki po napoju wrzuciliśmy do zmywarki. Piter zabrał worek ze śmieciami i odprowadziłam go do drzwi. Przyciągnął mnie bliżej siebie i czule musnął moje usta.
-Nie otwieraj nikomu, zamknij drzwi na klucz jak tylko wyjdę i idź spać. – no bo jakby było inaczej. Przecież jestem małym dzieckiem i potrzebuję jego rad co mam zrobić jak wyjdzie. Komentarze zostawiłam dla siebie i kiwnęłam tylko głową.
-Jedź ostrożnie. – szepnęłam i przytuliłam się do niego na pożegnanie.
-Śpij dobrze. – jeszcze raz musnął moje usta i wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i gasząc światło w salonie weszłam do sypialni. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam swoją pidżamę i ułożyłam się wygodnie na łóżku, a już po chwili zasnęłam.

***

Kolejne dni mijały dość szybko i monotonnie. Dogadałam się z ojcem i widuje się z nim dość często, a z mamą ? Nie utrzymuję kontaktu od ostatniego telefonu do niej. Okłamała mnie, nie powiedziała mi prawdy. Nie zasługuje na moje wybaczenie. Może i ojciec chciał, abym jej wybaczyła, ale nie potrafiłam tego zrobić. Zataiła przede mną fakt, o którym powinnam wiedzieć. Minął maj, czerwiec i lipiec. Nadszedł sierpień. Długo wyczekiwany przeze mnie miesiąc, ponieważ Piotrek miał wrócić z rozgrywanej Ligii Światowej, w którym oczywiście nasi panowie obronili tytuł. Inaczej przecież być nie mogło. Dokładnie piętnastego sierpnia o godzinie czternastej Piotrek miał wrócić do Rzeszowa. Postanowiłam, że zrobię mu niespodziankę i odbiorę go z lotniska. Już o godzinie dziesiątej wyskoczyłam z łóżka i zajęłam łazienkę. Wzięłam prysznic, po czym ubrałam się. Wysuszyłam włosy, które delikatnie pokręciłam lokówką, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki. Posprzątałam mieszkanie i przygotowałam obiad: roladki schabowe w sosie pomidorowym. W jadalni przygotowałam stół, na którym ułożyłam talerze, sztućce i lampki do wina. Spojrzałam na zegarek i zamówiłam taksówkę. Zabrałam torebkę i windą zjechałam na dół, po czym opuściłam hotel i wsiadłam do TAXI. Kierowca podwiózł mnie w wyznaczone przeze mnie miejsce. Podziękowałam i zapłaciłam za przejazd, po czym opuściłam samochód. Była punkt godzina czternasta. Sporo fanów, właściwie to fanek nazbierało się przy wyjściu z lotniska. Tak, nie dało się ich nie zobaczyć. Wraz z Piterem wyszedł Igła, Grzesiek i Zibi. Fanki piszczały tak głośno, że pewnie następnego dnia nie będą mogły nic powiedzieć. Stwierdziłam, że nie będę nawet podchodziła do nich, aby nie przykuć uwagi mediów, więc spokojnie czekałam w jednym miejscu. Panowie cierpliwie rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Każda osoba, która przybyła na lotnisko gratulowała im kolejnego złotego medalu, wyraźnie byli z nich dumni. W końcu i ja się doczekałam. Piotrek zobaczył mnie kątem oka i przepchnął się pomiędzy grupką kibiców. Podszedł do mnie, objął mnie i uniósł w górę okręcając się kilka razy wokół własnej osi.
-Gratuluję. – szepnęłam wtulając się w niego.
-Stęskniłem się za Tobą. – z jego twarzy nie znikał uśmiech.
-Ja za Tobą też. – uśmiechnęłam się, a ten ułożył dłonie na moich policzkach i czule mnie pocałował.
-Piotrek, paparazzi. – zaśmiałam się pomiędzy pocałunkami, które środkowy składał na moich ustach.
-Mam ich gdzieś. – ponownie uniósł mnie ku górze i okręcił.
Piter zniszczył marzenia wszystkich fanek zebranych na rzeszowskim lotnisku, gdy  tylko mnie pocałował. Już nawet nie prosiły o autograf, tylko ze spuszczonymi głowami wychodziły.
-Gratuluję. – uśmiechnęłam się w stronę pozostałych graczy przybyłych do Rzeszowa.
-Widzicie, nas to już tak nie przywita, pff. – Igła oczywiście niebyły sobą, gdyby na wstępie nie oburzył się.
Zaśmiałam się i podeszłam do każdego z osobna, po czym po kolei ich przytuliłam i pogratulowałam. W oddali zobaczyłam Aśkę. Nie utrzymywałam z nią kontaktu od czasu, kiedy wyprowadziłam się od Piotrka. Ona miała gdzieś nasza przyjaźń, a ja się przecież nie będą o to prosić, nie jej doczekanie. Mój uśmiech od razu zniknął. Podeszłam do Nowakowskiego, a ten objął mnie ręką w pasie.
-Chciałem pogratulować Panu zespołowego sukcesu, kolejnego pod wodzą trenera Anastasiego. – podszedł do nas jeden z dziennikarzy. – I nagrody indywidualnej, dla najlepszego blokującego.
-Dziękuje bardzo za podziękowania, ale gdyby nie cały zespół to nie miałbym tej indywidualnej nagrody. – Piotrek zaśmiał się, ale nie wypuszczał mnie z objęć. Chciałam odejść, ale nie udało mi się to.
-Widzę, że nie jest Pan sam. – dziennikarz zmierzył mnie wzrokiem. – Jak ma na imię Pańska wybranka ?
-Ania. – Piotrek mocniej mnie objął i spojrzał na mnie uśmiechając się.
-Czyli możemy się szykować na kolejny siatkarski ślub ? – uśmiechnął się w moją stronę. – Doczekamy, się prawda ?




_____________________________________________
Dzisiaj trochę wcześniej, ale jest. ;D
Zapraszam również na Wystarczy mi, że jesteś tu..


8 komentarzy:

  1. Dobry rozdział, ja też czekam na ślub haha :D +ejejej mogłabyś większe litery? XD bo strasznie trudno mi sie czytało XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekamy ? :D
    Doczekamy.. hahaha :D
    Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. O taaaaak ,literki mogłyby być ciut większe. :D

    Rozwalił mnie uśmiech Paul'a i to wtrącenie, że tak się wyszczerzył, iż wszystko mogłoby wylądować na środku. :D ♥
    I siatkarski ślub... rozmarzyłam się. *__*
    I ten romantyczny Pit...... matkomatkomatko, czas zejść na ziemię. :D
    A wiesz co? ;>
    Muszę Ci powiedzieć, że dzisiaj właśnie Pit mi się śnił i oferował mi przyjaźń... o.O a ja tylko poszłam poprosić o autograf, a tu proszę. :D Możesz go ode mnie pozdrowić! ^_^
    Świetny rozdział!
    Pozdraawiam. ;-**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale literki będą większe, obiecuję ! ;D

      Jakiś taki niby śmieszny moment w tym całym moim opowiadaniu być musi, chociaż raz. ;). O proszę, widzę, że sny masz genialne, zazdroszczę ! ;D
      Cieszę się, że rozdział się podoba. ;)
      Również pozdrawiam ! ;***

      Usuń
  4. Świetne opowiadanie. Nadrobiłam wszystkie rozdziały w 6 godzin.Czekam na następny ,) ;P

    OdpowiedzUsuń