poniedziałek, 31 grudnia 2012

64.





Rozdział 63



-Doczekamy się, czy nie? – ponaglał dziennikarz powtarzając swoje pytanie.
-Wszystko zależy od tego, czy moja wybranka będzie chciała stanąć przed ołtarzem. – Piter spojrzał na mnie i uśmiechnął się, po czym pocałował we włosy.
-Kto nie chciałby stanąć przed ołtarze z taką gwiazdą. – spojrzał na Piotrka. – Wszystkie Twoje fanki się zasmuciły widząc jak czule się z nią witasz.
-No cóż, serce nie sługa. – skwitował i złapał moją dłoń. – Przepraszam, ale uciekam, wie Pan musimy się nacieszyć sobą.
-Życzę dalszych sukcesów sportowych i w życiu prywatnym ! – usłyszeliśmy jeszcze krzyk wścibskiego dziennikarza i odeszliśmy dalej.
Podeszliśmy do chłopaków mimo iż prosiłam Piotrka, abyśmy od razu wrócili do mieszkania. Nie chciałam patrzeć na Aśkę, ale ku mojemu zdziwieniu Grzesiek nie cieszył się z tego, że ona przyjechała na lotnisko.
-Dziewczyno, odpuść sobie, dobra ? – Grzesiek wyraźnie się zdenerwował.
-Ale Grzesiu, przecież to był tylko jeden raz.. No daj spokój. – Aśka starała się przytulić do niego, ale ten jej to uniemożliwił.
-Wystarczyło, że wyjechałem na zgrupowanie, a Ty już poleciałaś do innego ! – krzyknął.
-Grzesiek, nie trać słów na nią. – podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu.
-A Ty się nie odzywaj ! – krzyknęłam w moim kierunku. – Wcale lepsza nie jesteś !
-Ja lepsza nie jestem ?! – powtórzyłam, po czym ironicznie się zaśmiałam.
-Tak, właśnie Ty. – podeszła bliżej mnie. – Niby tak święta jesteś, a szlajałaś się z dziesięcioma innymi siatkarzy nami.
-Zamknij się, to nie Twój interes co ja robię. – starałam się być opanowaną.
-Proszę Cię, pogrążasz się jeszcze bardziej. Czekaj, czekaj. – zamyśliła się. – Piotrek Ci się znudził to poleciałaś do Niemca, a później przeszłaś na Włocha. Jesteś jeszcze lepsza ode mnie.
Po moich policzkach spłynęły łzy. Nie miała prawa mieszać się w moje życie, bo ja nie mieszałam się w jej. Nie wytrzymałam. Strzeliłam jej z otwartej dłoni w policzek, a ta od razu się za niego złapała.
-Nie masz prawa wtrącać się w moje życie. – krzyknęłam.
Cały czar przyjazdu Piotrka i pozostałych chłopaków prysnął jak sukienka Kopciuszka w bajce. Czułam jak słone krople zbierają się w moich rogówkach i powoli spływają po policzkach. Nie zwracając uwagi na chłopaków pobiegłam w stronę wyjścia.
-Jesteś jakaś chora ! – usłyszałam tylko chór głosów siatkarzy. – Ania, czekaj ! – ponownie krzyknęli razem, ale nie zwróciłam na to uwagi.
Wybiegłam z lotniska i wsiadłam do jednej z taksówek znajdujących się na pobliskim postoju. Podałam kierowcy miejsce i po chwili odjechałam. Po policzkach spływały coraz to większe ilości łez. Kierowca zatrzymał samochód. Zapłaciłam za przejazd i dziękując wysiadłam z samochodu. Wbiegłam do hotelu i schodami wybiegłam na górę. Weszłam do mieszkania i trzaskając drzwiami odrzuciłam torebkę i zdjęłam buty.
-To wszystko nie ma sensu. – powiedziałam sama do siebie i spojrzałam na zastawiony stół. – Miało być tak pięknie.
Podeszłam do stołu i wszystko co się na nim znajdowało zrzuciłam na podłogę. Rozległ się głośny hałas. Talerze i lampki wina rozbiły się na drobny mak. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Weszłam do przedpokoju i z torebki wyjęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Piotrek. Zignorowałam to, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Może i źle zrobiłam, ale Aśka miała rację. Nie jestem wcale lepsza od niej. Wyłączyłam telefon i wróciłam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam butelkę wina, które miałam wypić z Piotrkiem po jego powrocie. Otworzyłam ją i z szafki wyjęłam jedną lampkę. Razem z butelką wina i lampką weszłam do salonu gdzie wygodnie usiadłam na kanapie. Wlałam do szklanego naczynia wino i zatopiłam się w rozmyślaniach o swojej przyszłości i o tym czego chcę od życia. Piłam lampkę za lampką. I tak nic mi to nie dało, przecież tak naprawdę nie wiedziałam po co wróciłam do Rzeszowa, po co znów zawracałam sobą głowę Piotrkowi. On ma swoje życie, a ja swoje. Gdybym się nie pojawiła tutaj, w Rzeszowie, to on pewnie teraz byłby szczęśliwy z kimś innym, z kimś kto załatałby w jego sercu dziurę związaną z moim odejściem. Ostatek wina również wylałam z butelki, po czym lampkę odstawiłam na stolik, zaraz obok butelki. Podniosłam się i kierując się w stronę kuchni spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina dwudziesta. Z jednej z szafek wygrzebałam jakieś tabletki nasenne. Wiedziałam, że nie zasnę, więc postawiłam na zatrucie swojego żołądka, aby znużył mnie sen. Wzięłam kilka pigułek i popiłam je winem, po czum odstawiłam pudełko z tabletkami na stolik i dopiłam wino, po czym ułożyłam się na kanapie. Moje powieki stały się ciężkie co sprawiło, że przymknęłam je.

***

Niepewnie podniosłam powieki do góry. Czułam się tak jakbym spała nieprzerwanie kilka dni i nocy. Rozejrzałam się dookoła. Nie poznawałam miejsca, w którym się obudziłam. Zasypiałam w swoim salonie, a obudziłam się w zupełnie innych czterech ścianach. Przekręciłam głowę kilka razy w jedną i drugą stronę, a na krzesełku spostrzegłam siedzącego Piotrka, a w oddali na małej kanapie siedział mój ojciec. Spojrzałam na swoją dłoń. Piotrek ją trzymał, więc delikatnie ją uścisnęłam. Siatkarz zerwał się i spojrzał na mnie.
-Piotrek.. – szepnęłam, ale ten przerwał mi.
-Nic nie mów, za chwilę wrócę. – podniósł się, ale złapałam go za dłoń, więc stanął w miejscu.
-Gdzie ja jestem ? – ponownie rozejrzałam się po pokoju, w którym się obudziłam.
-W szpitalu. – uśmiechnął się blado.
Otworzyłam szerzej oczy. Spojrzałam na Nowakowskiego. Wyglądał strasznie. Był cały blady, miał podkrążone oczy, jakby w ogóle nie spał.
-Tak się o Ciebie martwiłem. – usiadł na skraju łóżka i pogładził dłonią mój policzek.
-Dlaczego tutaj jestem ? – zapytałam jeszcze ochrypłym głosem.
-Pójdę po lekarza, później Ci wszystko wyjaśnię. – pochylił się i pocałował mnie w czoło, a ja niepewnie puściłam jego dłoń.
Odprowadziłam go wzrokiem i znów zostałam sama. Przecież nie będę budziła ojca, niech sobie spokojnie śpi. Po chwili Piotrek wraz z panem w białym fartuchu wszedł do sali. Ten drugi podszedł do mnie i przyjrzał mi się.
-Jak się Pani czuje ? – poświecił mi światełkiem po oczach.
-Chyba dobrze. – odparłam krótko i przymknęłam oczy, ponieważ światło to strasznie mnie raziło.
-Później zabierzemy jeszcze Panią na badania i wtedy zobaczymy jak długo będzie musiała jeszcze Pani tutaj zostać. – uśmiechnął się, odwrócił i wyszedł z sali zamykając za sobą drzwi.
-Powiesz mi w końcu jak się tutaj znalazłam ? – spojrzałam na Nowakowskiego. – I co mi w ogóle było ?
-Zacznę od początku. – usiadł na krzesełku obok mnie. – Minęło dokładnie dziesięć dni od mojego przyjazdu do Polski. Jest dwudziesty piąty sierpnia. Po tej scenie na lotnisku szukałem Cię, aż w końcu natknąłem się na Ciebie w Twoim mieszkaniu.
-Tam zasnęłam. – przerwałam mu.
-Nie przerywał. – pogładził kciukiem moją dłoń.
-Zmieszałaś wino z tabletkami nasennymi, pamiętasz ? – kiwnęłam tylko twierdząco głową. – Gdy tylko Cię zobaczyłem leżącą na tej kanapie.. Zadzwoniłem po pogotowie. W szpitalu powiedzieli mi, że jesteś w śpiączce i nie potrafią mi powiedzieć kiedy się obudzisz. – przerwał, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Pierwszy raz widziałam jak płakał. Pochylił się i schował twarz w moich nogach, a dokładniej w pościeli na nich leżącej. Położyłam dłoń na jego głowie.
-Piotrek.. – szepnęłam i przejechałam dłonią po jego włosach.
-Tak strasznie się o Ciebie bałem. – odparł łamiącym się głosem.
Uniósł głowę ku górze. Położyłam dłoń na jego policzku i otarłam z niego łzy. Drugą dłoń również ułożyłam na policzku siatkarza i przysunęłam ją bliżej swojej twarzy.
-Tak cholernie Cię kocham. – szepnął nie odrywając wzroku od moich oczu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja kocham Ciebie. – szepnęłam, po czym czule musnęłam jego usta. Po chwili oderwałam się od niego i spojrzałam w jego tęczówki.
-Co się stało ? – spojrzał na mnie niepewnie.
-Piotrek kocham Cię, najbardziej na świecie, ale to wszystko nie ma sensu. – szepnęłam, a on zdezorientowany spojrzał na mnie.



_________________________________________________
No to tak, nadszedł długo wyczekiwany Sylwester. ;)
Ja w tym roku spokojnie, bez szału. ;d
Ale do rzeczy: życzę Wam, swoim czytelnikom udanej, szampańskiej zabawy do samego rana i oby ten nadchodzący wielkimi krokami rok 2013 był o niebo lepszy od tego kończącego się ! ;***


12 komentarzy:

  1. szczęśliwego nowego roku ;) i żeby wena nigdy ci się nie skończyła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nieee no nie mąć znowu :(

    szczęśliwego :))

    OdpowiedzUsuń
  3. no błagam xD Ona ma być z Piotrasem i już ;D
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej nie, ona ma być z Pitem! :<<<<<<<<<<<<<<<

    OdpowiedzUsuń
  5. CO ZNOWU NIE MA SENSU!?
    Zawał x23822984
    Nie nadążam za Tobą! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja sama za sobą nie nadążam, haha. ;D

      Usuń