niedziela, 20 stycznia 2013

76.





Rozdział 75



-Ale oni tego nie rozumieją, po prostu mu uwierzyli, rozumiesz ?! – powiedziałam przez łzy.
-Ale ja to wiem, już trochę znam Kubiaka. – usiadł obok mnie i delikatnie objął moje ciało ramieniem. – Wiem do czego jest zdolny i wiem też, że kłamał.
-Chociaż Ty jeden. – cicho westchnęłam i wtuliłam się w amerykańskiego środkowego.
-Dlatego wyjechałaś ? Dlatego zostawiłaś Piotrka ? – mocniej mnie objął.
-A miałam podejść do niego i powiedzieć, że jestem w ciąży, ale nie jestem pewna czy jest to Twoje dziecko ? – spojrzałam na niego. – I przeprosić ?
-Nie lepiej byłoby zostać i wytłumaczyć mu to wszystko ? – odgarnął moje mokre włosy z twarzy.
-Nie potrafiłam mu tego wytłumaczyć. Jakby się dowiedział o dziecku.. – przerwałam na chwilę. – Wiesz jak bardzo on chciał mieć dziecko ? A ja tak bardzo go zraniłam.
-A co jeżeli nie jest to dziecko Michała tylko Piotrka ? – uniósł brwi ku górze.
-A wiesz to ? – zapytałam ironicznie. – Bo ja jakoś nie bardzo.
-No tak. – westchnął. – A teraz chodźmy, bo jeszcze się przeziębisz i zachorujesz.
Kiwnęłam tylko głową . Russell wstał i pomógł mi też to uczynić. Złapałam go pod ramie i ruszyliśmy przed siebie. Chociaż on jeden mnie rozumiał i nie miał mi za złe tego co uczyniłam. Doskonale mnie rozumiał, bynajmniej tak mi się wydawało.  Droga minęła w milczeniu, tak było lepiej. Nie musiałam odpowiadać na zbędne pytanie, na które zapewne nie znałabym odpowiedzi. Holmes otworzył mi drzwi swojego samochodu i pomógł wejść do środka, po czym je zamknął i zajął miejsce kierowcy. Po kilkudziestu sekundach odjechaliśmy z parkingu. Spoglądałam na szybę, po której spływały krople deszczu. Jedna uciekała przed drugą. Zupełnie tak jak ja uciekłam przed prawdą i przed Piotrkiem.
-Russell.. – zaczęłam, a ten spojrzał na mnie z pytającą miną, po czym znów spojrzał na drogę. – Jak Piotrek sobie z tym poradził ?
-Nie poradził. – odparł krótko, ale po chwili kontynuował. – Nie potrafił sobie z tym poradzić. Odpuszczał treningi, nie pojechał na zgrupowanie kadry z tego co mi wiadomo.. Szukał Cię, dzwonił ale nie odbierałaś..
-I to wszystko przeze mnie ? – środkowy kiwnął twierdząco głową.
Już nic nie potrzebowałam, wiedziałam wszystko, czyli nic. Skoro nie potrafił sobie z tym poradzić to jak jest teraz ? Znalazł sobie kogoś czy nie? Dlaczego nie pojechał na zgrupowanie kadry ? Tyle pytań siedziało w mojej głowie i żadne bez odpowiedzi. Środkowy zatrzymał samochód i wysiadł, po czym otworzył moje drzwi i pomógł mi wysiąść. Dokładnie nie wiedziałam gdzie jestem, bo na pewno nie był to mój blok. Weszliśmy do środka i windą wjechaliśmy na bodajże szóste piętro. Otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich. Rozejrzałam się dokładnie. Mieszkanie było dość ładnie urządzone, kolory nie gryzły się ze sobą – widać było, że pomagała w jego wystroju kobieca ręka. Spojrzałam pytająco na środkowego.
-U mnie jesteśmy. – delikatnie się uśmiechnął. – Napijesz się czegoś ?
-Nie, dziękuję. – uniosłam kąciki ust ku górze. – Mogłabym mieć do Ciebie prośbę ?
-Jasne, ale usiądź sobie. – wskazał mi ręką kanapę. – O co chodzi ?
-Chciałabym.. – przerwałam i usiadłam na kanapie. – Chciałabym do niego zadzwonić, usłyszeć jego głos, którego tak bardzo mi brakuje..
-Trzymaj. – wyjął z kieszeni spodni telefon. – Rozmawiaj ile chcesz, nie będę Ci przeszkadzał.
Piotrek pewnie nie posiadał tego numeru, z którego miałam dzwonić. Jeden plus – nie będzie wiedział kto to.  Wybrałam rząd dziewięciu cyferek i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odezwał się.
-…
-Pi.. – zacięłam się. Przecież chciałam tylko usłyszeć jego głos, a nie z nim rozmawiać ! – Piotrek..
-…
-Tak, to ja.. – odparłam niepewnie do słuchawki.
-…
-Nie mogę wrócić, nie po tym co Ci zrobiłam. Za bardzo Cię zraniłam.. – po moich policzkach znów spłynęły łzy.
-…
-Nie potrafię wrócić, a Ty nie powinieneś potrafić mi wybaczyć tego co zrobiłam..
-…
-To co czułam do Ciebie i nadal czuję było prawdziwe, nigdy Cię nie okłamałam względem swoich uczuć, nigdy. – odparłam drżącym głosem.
-…
-Naprawdę tego chcesz ? – A co jeżeli to dziecko nie jest Twoje ?
-…
Słysząc jego słowa, abym otworzyła drzwi nie wiedziałam czy żartuje czy on naprawdę tam jest. Niepewnie odsunęłam telefon od ucha i podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je. Za nimi stał Piotrek. Po moich policzkach spłynęły kolejne łzy, ale tym razem sprawione widokiem Nowakowskiego. Objął mnie, tak mocno jak jeszcze nigdy.
-Kocham Cię i nie ważne czy to dziecko jest moje czy jego.. – szepnął spoglądając w moje oczy.
-Ja też Cię kocham, ale.. – przerwał mi czułym pocałunkiem.
Usłyszeliśmy klaskanie w dłonie. Odwróciłam się, a tam stał Holmes wraz z Andersonem i bili nam brawo. Chociaż nie wiedziałam z jakiego powodu, żadnego ważniejszego nie było. Delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam pytająco na Piotrka.
-Pomogli mi, a właściwie to Matt.. – wskazał palcem na amerykańskiego przyjmującego.  – I Twoja kuzynka wraz z mężem. Nie potrafiłem o Tobie zapomnieć, po prostu nie umiałem.
-Uczucie jest silniejsze.. – delikatnie się uśmiechnęłam i pogładziłam dłonią policzek Nowakowskiego.
-Mogę ? – niepewnie spojrzał w moje oczy, a ja tylko kiwnęłam głową, co sprawiło, że olbrzymia dłoń Pitera spoczęła na moim brzuchu. – Chcę, aby to dziecko wychowywało się przy mnie.
-Piotrek.. – spuściłam wzrok w dół. – Nie mogę Ci tego zrobić, zraniłam Cię, zrozum..
-Ale nie interesuje mnie to. – ujął moją twarz w swoje dłonie. – Mimo wszystko kocham Ciebie i to dziecko rozwijające się w Tobie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony cieszyłam się, ale z drugiej jak on to sobie wyobrażał ? Minęło tyle czasu, ale przecież nadal go kochałam. Chciałam tak samo jak on: wychowywać z nim maleństwo, które rozwija się we mnie. Jednak nie potrafiłam przewidzieć reakcji jego rodziców, a kolegów z zespołu tym bardziej. Już przecież wystarczająco usłyszałam o sobie od Lotmana.
-Wróć ze mną do Polski, mój dom jest taki pusty bez Ciebie.. – złapał moją dłoń, a ja spojrzałam tylko na amerykańskich siatkarzy stojących za nami i przyglądających się nam.
-Zrób to. – Anderson uśmiechnął się, a Russell poparł go kiwając twierdząco głową.
-Wrócę. – szepnęłam, a po chwili tonęłam już w objęciach Nowakowskiego. Uniósł mnie ku górze i okręcił kilka razy wokół własnej osi. – Piotrek, kocham Cię.
-A ja Ciebie. – czule mnie pocałował. – Dziękuję wam.
-Nie ma sprawy. – Matt wyszczerzył się.
-Gdyby nie Wy nie wiedziałbym gdzie jej szukać. – podszedł do Amerykanów. – A szczególnie gdyby nie Ty, Matt. – wysunął dłoń w jego kierunku. – Naprawdę jestem Ci wdzięczny.
-Nie masz za co dziękować. – przyjmujący uścisnął jego dłoń. – Nie mogłem pozwolić na to, aby ta miłość nie przetrwała. Kochacie się i powinniście być razem.
-Dziękuję Matt. – podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. – Za wszystko.
Amerykanin odwzajemnił mój uścisk. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Bądź grzeczny, mały siatkarzu. – zaśmiał się i pogładził dłonią mój brzuch.
-Albo siatkarko. – poprawiłam go śmiejąc się.
-Mam nadzieję, że następnym razem dojdzie do ślubu. – Russell mocno mnie przytulił.
-Będziecie pierwszymi, którzy dostaną zaproszenia. – uśmiechnęłam się.
Pożegnałam się z chłopakami przytulając ich i podeszłam do polskiego środkowego. Ten objął mnie w pasie i wyszliśmy z mieszkania Holmes’a. Wsiedliśmy do taksówki, a już po dziesięciu minutach byliśmy pod blokiem, w którym mieszkałam. Weszliśmy do środka i spokojnie rozsiedliśmy się na kanapie w salonie. Była godzina osiemnasta. Piotrek powiedział mi, że jutro mamy lot do Polski, po czym usiadł obok mnie i mocno mnie objął.
-Kocham Cię. – szepnął wprost do mojego ucha.
Ułożyłam głowę wygodnie na jego ramieniu i spoglądałam przed siebie. Nowakowski bawił się moimi włosami i co chwilę delikatnie gładził mój brzuch. W jego oczach było widać to szczęście, kiedy czuł jak maluch kopał. Te iskierki w jego oczach mówiły same za siebie, a z mojej twarzy nie znikał uśmiech.
-Piotrek.. – spojrzałam w jego oczy. – A co powiesz rodzicom ? Jak oni zareagują na mój powrót ?




________________________________________________
Trochę krótki, ale mam trochę nauki.. Przepraszam. ;)
Jednak mam nadzieję, że się podoba. ;>



13 komentarzy:

  1. jeeeeeeeeeeeeej no wiedziałam ,że do siebie wrócą! :DD


    krótki, ale geniaaaaaalny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiedziałam, że się ucieszysz. ;D

      Jaki tam genialny. ;d ;-*

      Usuń
  2. nooooooooooooooooooo i to mi sie podoba! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wreszcie są razem ,teraz mam nadzieję ,że po urodzeniu dziecka ,okaże się ,ze to dziecko Pita wezmą ślub podróż poślubna no wiesz o co chodzi hehe ;p .!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak wiem o co chodzi. ;D. I cieszę się, że się podoba. ;)

      Usuń
  4. Wzruszyłam się, co jest dla mnie rzadkością. A taki zwrot akcji jak najbardziej mi się podoba. :D Teraz by było bardzo dobrze, jakby okazało się, że to dziecko Pita... ;) /N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba, bardzo mnie to cieszy. ;). I w sumie co do dziecka.. To przecież nigdy nic nie wiadomo, prawda ? ;>
      Pozdrawiam! ;-*

      Usuń
  5. Zapraszam na mój blog http://love-and-devotion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to dobrze że do siebie wrócili ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. normalnie się wzruszyłam czytając to! :)
    Czekam na kolejny rozdział!

    Zapraszam do mnie :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń