Rozdział 75
-Ale oni tego nie rozumieją, po prostu
mu uwierzyli, rozumiesz ?! – powiedziałam przez łzy.
-Ale ja to wiem, już trochę znam
Kubiaka. – usiadł obok mnie i delikatnie objął moje ciało ramieniem. – Wiem do
czego jest zdolny i wiem też, że kłamał.
-Chociaż Ty jeden. – cicho westchnęłam i
wtuliłam się w amerykańskiego środkowego.
-Dlatego wyjechałaś ? Dlatego zostawiłaś
Piotrka ? – mocniej mnie objął.
-A miałam podejść do niego i powiedzieć,
że jestem w ciąży, ale nie jestem pewna czy jest to Twoje dziecko ? –
spojrzałam na niego. – I przeprosić ?
-Nie lepiej byłoby zostać i wytłumaczyć
mu to wszystko ? – odgarnął moje mokre włosy z twarzy.
-Nie potrafiłam mu tego wytłumaczyć.
Jakby się dowiedział o dziecku.. – przerwałam na chwilę. – Wiesz jak bardzo on
chciał mieć dziecko ? A ja tak bardzo go zraniłam.
-A co jeżeli nie jest to dziecko Michała
tylko Piotrka ? – uniósł brwi ku górze.
-A wiesz to ? – zapytałam ironicznie. –
Bo ja jakoś nie bardzo.
-No tak. – westchnął. – A teraz chodźmy,
bo jeszcze się przeziębisz i zachorujesz.
Kiwnęłam tylko głową . Russell wstał i
pomógł mi też to uczynić. Złapałam go pod ramie i ruszyliśmy przed siebie. Chociaż
on jeden mnie rozumiał i nie miał mi za złe tego co uczyniłam. Doskonale mnie rozumiał,
bynajmniej tak mi się wydawało. Droga
minęła w milczeniu, tak było lepiej. Nie musiałam odpowiadać na zbędne pytanie,
na które zapewne nie znałabym odpowiedzi. Holmes otworzył mi drzwi swojego
samochodu i pomógł wejść do środka, po czym je zamknął i zajął miejsce kierowcy.
Po kilkudziestu sekundach odjechaliśmy z parkingu. Spoglądałam na szybę, po
której spływały krople deszczu. Jedna uciekała przed drugą. Zupełnie tak jak ja
uciekłam przed prawdą i przed Piotrkiem.
-Russell.. – zaczęłam, a ten spojrzał na
mnie z pytającą miną, po czym znów spojrzał na drogę. – Jak Piotrek sobie z tym
poradził ?
-Nie poradził. – odparł krótko, ale po
chwili kontynuował. – Nie potrafił sobie z tym poradzić. Odpuszczał treningi,
nie pojechał na zgrupowanie kadry z tego co mi wiadomo.. Szukał Cię, dzwonił
ale nie odbierałaś..
-I to wszystko przeze mnie ? – środkowy kiwnął
twierdząco głową.
Już nic nie potrzebowałam, wiedziałam
wszystko, czyli nic. Skoro nie potrafił sobie z tym poradzić to jak jest teraz
? Znalazł sobie kogoś czy nie? Dlaczego nie pojechał na zgrupowanie kadry ?
Tyle pytań siedziało w mojej głowie i żadne bez odpowiedzi. Środkowy zatrzymał
samochód i wysiadł, po czym otworzył moje drzwi i pomógł mi wysiąść. Dokładnie
nie wiedziałam gdzie jestem, bo na pewno nie był to mój blok. Weszliśmy do
środka i windą wjechaliśmy na bodajże szóste piętro. Otworzył drzwi i
przepuścił mnie w nich. Rozejrzałam się dokładnie. Mieszkanie było dość ładnie
urządzone, kolory nie gryzły się ze sobą – widać było, że pomagała w jego wystroju
kobieca ręka. Spojrzałam pytająco na środkowego.
-U mnie jesteśmy. – delikatnie się
uśmiechnął. – Napijesz się czegoś ?
-Nie, dziękuję. – uniosłam kąciki ust ku
górze. – Mogłabym mieć do Ciebie prośbę ?
-Jasne, ale usiądź sobie. – wskazał mi
ręką kanapę. – O co chodzi ?
-Chciałabym.. – przerwałam i usiadłam na
kanapie. – Chciałabym do niego zadzwonić, usłyszeć jego głos, którego tak
bardzo mi brakuje..
-Trzymaj. – wyjął z kieszeni spodni
telefon. – Rozmawiaj ile chcesz, nie będę Ci przeszkadzał.
Piotrek pewnie nie posiadał tego numeru,
z którego miałam dzwonić. Jeden plus – nie będzie wiedział kto to. Wybrałam rząd dziewięciu cyferek i wcisnęłam
zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odezwał się.
-…
-Pi.. – zacięłam się. Przecież chciałam
tylko usłyszeć jego głos, a nie z nim rozmawiać ! – Piotrek..
-…
-Tak, to ja.. – odparłam niepewnie do
słuchawki.
-…
-Nie mogę wrócić, nie po tym co Ci
zrobiłam. Za bardzo Cię zraniłam.. – po moich policzkach znów spłynęły łzy.
-…
-Nie potrafię wrócić, a Ty nie
powinieneś potrafić mi wybaczyć tego co zrobiłam..
-…
-To co czułam do Ciebie i nadal czuję
było prawdziwe, nigdy Cię nie okłamałam względem swoich uczuć, nigdy. –
odparłam drżącym głosem.
-…
-Naprawdę tego chcesz ? – A co jeżeli to
dziecko nie jest Twoje ?
-…
Słysząc jego słowa, abym otworzyła drzwi
nie wiedziałam czy żartuje czy on naprawdę tam jest. Niepewnie odsunęłam
telefon od ucha i podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je.
Za nimi stał Piotrek. Po moich policzkach spłynęły kolejne łzy, ale tym razem
sprawione widokiem Nowakowskiego. Objął mnie, tak mocno jak jeszcze nigdy.
-Kocham Cię i nie ważne czy to dziecko
jest moje czy jego.. – szepnął spoglądając w moje oczy.
-Ja też Cię kocham, ale.. – przerwał mi
czułym pocałunkiem.
Usłyszeliśmy klaskanie w dłonie.
Odwróciłam się, a tam stał Holmes wraz z Andersonem i bili nam brawo. Chociaż
nie wiedziałam z jakiego powodu, żadnego ważniejszego nie było. Delikatnie się
uśmiechnęłam i spojrzałam pytająco na Piotrka.
-Pomogli mi, a właściwie to Matt.. –
wskazał palcem na amerykańskiego przyjmującego.
– I Twoja kuzynka wraz z mężem. Nie potrafiłem o Tobie zapomnieć, po
prostu nie umiałem.
-Uczucie jest silniejsze.. – delikatnie się
uśmiechnęłam i pogładziłam dłonią policzek Nowakowskiego.
-Mogę ? – niepewnie spojrzał w moje
oczy, a ja tylko kiwnęłam głową, co sprawiło, że olbrzymia dłoń Pitera spoczęła
na moim brzuchu. – Chcę, aby to dziecko wychowywało się przy mnie.
-Piotrek.. – spuściłam wzrok w dół. –
Nie mogę Ci tego zrobić, zraniłam Cię, zrozum..
-Ale nie interesuje mnie to. – ujął moją
twarz w swoje dłonie. – Mimo wszystko kocham Ciebie i to dziecko rozwijające
się w Tobie.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z
jednej strony cieszyłam się, ale z drugiej jak on to sobie wyobrażał ? Minęło tyle
czasu, ale przecież nadal go kochałam. Chciałam tak samo jak on: wychowywać z
nim maleństwo, które rozwija się we mnie. Jednak nie potrafiłam przewidzieć
reakcji jego rodziców, a kolegów z zespołu tym bardziej. Już przecież
wystarczająco usłyszałam o sobie od Lotmana.
-Wróć ze mną do Polski, mój dom jest
taki pusty bez Ciebie.. – złapał moją dłoń, a ja spojrzałam tylko na
amerykańskich siatkarzy stojących za nami i przyglądających się nam.
-Zrób to. – Anderson uśmiechnął się, a
Russell poparł go kiwając twierdząco głową.
-Wrócę. – szepnęłam, a po chwili tonęłam
już w objęciach Nowakowskiego. Uniósł mnie ku górze i okręcił kilka razy wokół
własnej osi. – Piotrek, kocham Cię.
-A ja Ciebie. – czule mnie pocałował. –
Dziękuję wam.
-Nie ma sprawy. – Matt wyszczerzył się.
-Gdyby nie Wy nie wiedziałbym gdzie jej
szukać. – podszedł do Amerykanów. – A szczególnie gdyby nie Ty, Matt. – wysunął
dłoń w jego kierunku. – Naprawdę jestem Ci wdzięczny.
-Nie masz za co dziękować. – przyjmujący
uścisnął jego dłoń. – Nie mogłem pozwolić na to, aby ta miłość nie przetrwała.
Kochacie się i powinniście być razem.
-Dziękuję Matt. – podeszłam do niego i
mocno go przytuliłam. – Za wszystko.
Amerykanin odwzajemnił mój uścisk.
Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Bądź grzeczny, mały siatkarzu. –
zaśmiał się i pogładził dłonią mój brzuch.
-Albo siatkarko. – poprawiłam go śmiejąc
się.
-Mam nadzieję, że następnym razem dojdzie
do ślubu. – Russell mocno mnie przytulił.
-Będziecie pierwszymi, którzy dostaną
zaproszenia. – uśmiechnęłam się.
Pożegnałam się z chłopakami przytulając
ich i podeszłam do polskiego środkowego. Ten objął mnie w pasie i wyszliśmy z
mieszkania Holmes’a. Wsiedliśmy do taksówki, a już po dziesięciu minutach
byliśmy pod blokiem, w którym mieszkałam. Weszliśmy do środka i spokojnie
rozsiedliśmy się na kanapie w salonie. Była godzina osiemnasta. Piotrek
powiedział mi, że jutro mamy lot do Polski, po czym usiadł obok mnie i mocno
mnie objął.
-Kocham Cię. – szepnął wprost do mojego
ucha.
Ułożyłam głowę wygodnie na jego ramieniu
i spoglądałam przed siebie. Nowakowski bawił się moimi włosami i co chwilę
delikatnie gładził mój brzuch. W jego oczach było widać to szczęście, kiedy
czuł jak maluch kopał. Te iskierki w jego oczach mówiły same za siebie, a z
mojej twarzy nie znikał uśmiech.
-Piotrek.. – spojrzałam w jego oczy. – A
co powiesz rodzicom ? Jak oni zareagują na mój powrót ?
________________________________________________
Trochę krótki, ale mam trochę nauki.. Przepraszam. ;)
Jednak mam nadzieję, że się podoba. ;>
jeeeeeeeeeeeeej no wiedziałam ,że do siebie wrócą! :DD
OdpowiedzUsuńkrótki, ale geniaaaaaalny :*
A ja wiedziałam, że się ucieszysz. ;D
UsuńJaki tam genialny. ;d ;-*
nooooooooooooooooooo i to mi sie podoba! :D
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się bardzo. ;D
UsuńNo i wreszcie są razem ,teraz mam nadzieję ,że po urodzeniu dziecka ,okaże się ,ze to dziecko Pita wezmą ślub podróż poślubna no wiesz o co chodzi hehe ;p .!
OdpowiedzUsuńTak, tak wiem o co chodzi. ;D. I cieszę się, że się podoba. ;)
UsuńWzruszyłam się, co jest dla mnie rzadkością. A taki zwrot akcji jak najbardziej mi się podoba. :D Teraz by było bardzo dobrze, jakby okazało się, że to dziecko Pita... ;) /N.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba, bardzo mnie to cieszy. ;). I w sumie co do dziecka.. To przecież nigdy nic nie wiadomo, prawda ? ;>
UsuńPozdrawiam! ;-*
Zapraszam na mój blog http://love-and-devotion.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń;)
Usuńjak to dobrze że do siebie wrócili ;)
OdpowiedzUsuńnormalnie się wzruszyłam czytając to! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Zapraszam do mnie :)
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
Chętnie zajrzę. ;)
Usuń